Czwarty

1.7K 99 63
                                    

cd.

-Policja już jedzie...- Chłopak na mnie spojrzał.- Jesteś jakaś blada.- Prychnął na swoje słowa.- Co ja gadam, przecież on mógł Ci coś zrobić.- Nerwowo przeczesał loczki ręką.

- Ale naszczęście ty przyszedłeś i mnie uratowałeś.- Uśmiechnęłam się delikatnie. Zmarszczyłam brwi, gdy brunet nie odwzajemnił gestu. Pokręcił głową na boki. Złapałam go za ramiona.- Ej, Tommy co jest?

- A gdyby mnie nie było w pobliżu? Jeśli by ci coś zrobił?- Nie patrzył mi w oczy. Wszędzie tylko nie na mnie. Widać, że się o mnie martwił. Złapałam dwoma palcami jego podbródek, przez co zmusiłam, żeby na mnie patrzył.

-Tom, nawet jeśli. To przecież nie twoja wina, że go tu wypuściłam. Mogłam nie otwierać mu drzwi. Muszę liczyć się z tym, że wiecznie nie będziesz przy mnie.- Odwróciłam wzrok i cofnęłam się kilka kroków. Brunet złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wtuliłam się w jego tors.

- Nawet tak nie mów.- Oddalił się ode mnie, cały czas trzymając za nadgarstek. Spojrzał mi prosto w oczy.- Będę przy tobie. Nawet gdy mnie blisko ciebie, nie będzie.- Zachichotałam delikatnie na jego słowa. On też się zaśmiał. Po chwili usłyszałam pukanie. Skierowaliśmy wzrok w stronę uchylonych drzwi.- Tak?

- Policja.- Do domu wszedło dwóch mężczyzn.- Komisarz Parker.- Wskazał na faceta obok I później na siebie.- Aspirant Zone.- Obaj pokazali odznaki. Starszy spojrzał za drzwi, na trawnik, gdzie leżał Nate.- To On?

- Tak, proszę go stąd zabrać. Nasza Pokrzywdzona będzie miała cały trawnik w jego krwi.- Tom zrobił zniesmaczoną minę. Siwowłosy się zaśmiał.

- Można by powiedzieć, że to tamten młodzieniec jest pokrzywdzony.- Wskazał za siebie.

-Nieźle go Pan urządził.- Dodał drugi. Tommy się zaśmiał.

***
Ten sam dzień/ wieczór

-Wejdziesz?- Spytałam, gdy dojechaliśmy pod mój dom. Wracaliśmy z komendy, gdzie składaliśmy zeznania z sytuacji z rana.- Rodziców nie ma w domu. Znowu. Więc możemy pooglądać coś, zamówić pizzę.- Zaczęłam wyliczać. Brunet Uśmiechnął się i zgasił silnik swojego BMW.

- Skoro nalegasz.- Wzruszył ramionami i otworzył drzwi auta. Powtórzyłam po nim czynność, zabierając ze sobą torebkę.

Odkluczyłam drzwi i pierwsza weszłam do mieszkania. Zdjęłam botki i bomberkę. Przeszłam do kuchni. Za mną szedł Brązowooki. Wstawiłam wodę na kawę, bo choć był wieczór, nie zamierzałam kłaść się spać. Przynajmniej narazie. Tommy pewnie będzie u mnie nocować, A rodzice nie wrócą na noc. Poczułam ręce na biodrach. Chłopak odwrócił mnie w swoją stronę i uniósł, sadzając na blacie. Pisnęłam cicho.
Zaśmialiśmy się krótko. Spojrzałam w piwno- brązowe tęczówki. I nie mam pojęcia co mną kierowało, ale zaczęłam powoli zbliżać swoją twarz do chłopaka. Brunet jedną dłonią dotknął mój policzek. Gdy nasze usta dzieliły raptem centymetry, usłyszałam charakterystyczny dźwięk czajnika. Odchrząknęłam. Tom odsunął się ode mnie, ja zeskoczyłam I wyłączyłam kuchenkę.

- Chcesz coś?- spytałam nie patrząc na chłopaka.

- Możesz zrobić kawę.- Kiwnęłam głową, choć wątpię, że to zauważył. Sięgnęłam do szafki ze szklankami. Nie mogłam dosięgnąć naczynia. Poczułam męskie perfumy.- Daj, pomogę Ci.- Brunet stanął za mną, oparł jedną rękę na blacie, A druga sięgnął w górę.- Trzymaj.- Podał mi dwa kubki I cofnął się kilka kroków.

- Tia, dzięki.- Odpowiedziałam lekko zmieszana. Zalałam kawę, posłodziłam I dolałam mleka. Postawiłam wywar na stoliku razem, z przygotowanym wcześniej talerzyku z ciastkami. Usiadłam naprzeciwko chłopaka, co było błędem. Podniosłam na niego wzrok, łapiąc tym samym kontakt wzrokowy. Odchrząknął.- Hmm?

- Przepraszam, tak jakoś samo wyszło.- Podrapał się po karku. Posłałam mu pytające spojrzenie.- No wiesz... Za ten jakby prawie pocałunek.

- Mhm? Spoko.- poprawiłam włosy.- Znaczy nie musisz przepraszać, nic się nie stało.- Dodałam.

- Stało, prawie cię pocałowałem.- Przeczesał nerwowo loczki.- Ciebie.- Powtórzył dobitnie.- Moją najlepszą przyjaciółkę.

- Tak, tak. Już zrozumiałam.- Uśmiechnęłam się.- Wiesz...To trochę moja wina. Wydaje mi się, że to wszystko, w sensie te emocje, są spowodowane porannymi  wydarzeniami.- Zaczęłam tłumaczyć. Chłopak odwzajemnił gest.- Za, co ci dziękuję. No za ten ratunek i wogule.- Język mi się zaczął plątać, na co Tom wybuchnął śmiechem.- Co? Coś nie Tak?- posłałam mu zdezorientowane spojrzenie.

- Niee...- Lekko się uspokoił, ale nadal coś go śmieszyło.- Chodzi o to, że cały dzień mi dziękujesz. Wiesz, to lekko zabawne, bo za każdym razem jesteś taka Zakłopotana. Zupełnie bez powodu.- Mówił już spokojnie, lecz ciągle się podśmiewywał.

-Aha.- Odpowiedziałam zirytowana.- Czyli śmiesze cię ja. Super.- Chłopak się już tylko uśmiechał.- Już nigdy ci nie podziękuje.

-Emma noo.- Wstałam, A za mną chłopak.- Nie dąsaj się.- Podszedł do mnie.- Kochanie... złość piękności szkodzi.- Uśmiechnęłam się.

-Ojj, nie słódź, bo cukrzycy dostanę.- Przytuliłam się do niego.

- Choć w sumie, tobie już to nie grozi.- Dodał, na co dostał ode mnie kuksańca w ramię.- Ej młoda.- zaczął poważnie. Zdezorientowana nie wiedziałam, co ten debil chce zrobić.- Nie będziesz mnie biła dziewczynko.- Złapał mnie w talii i przerzucił sobie przez ramię.

- Tom!- pisnęłam przerażona.- Tommy!- Chłopak nie reagował. Szedł w stronę schodów.- Thomasie Stanleyu Hollandzie! Puść mnie w tej chwili!- Zaczęłam bić go w plecy.

- Łoo, robi się poważnie.- Zaśmiał się brunet, wchodząc po schodach na górę.- Ałć, nie tak mocno.- zażartował na mój kolejny cios.- Skoro byłaś niegrzeczną dziewczynką, to teraz cię wykąpiemy.- wszedł do łazienki. Nie reagował na moje protesty. Ze mną na ramieniu, puścił wodę pod prysznicem.- Zimna czy ciepła?- Wiedziałam, że tylko się zgrywa.

- Ciepła.- Odpowiedziałam. Byłam niemal pewna, że w ostatniej chwili mnie wypuści i pozwoli uciec. Cóż, myliłam się.

- To będzie zimna.- Wzruszył ramionami i w tej samej chwili, odstawił mnie na miękki dywanik, pchając pod wodę. Złapałam go za koszulkę, przez co oboje wylądowaliśmy w kabinie. Momentalnie staliśmy się cali mokrzy. Chłopak zakręcił wodę i poprawił mokre włosy.- Tyy...- Zaczął wychodząc.- Ja nie mam przecież ubrań na zmianę.- odrzekł zmartwiony. Chwilę później łobuziersko się uśmiechał.- Cóż, najwyraźniej dzisiaj śpię topless.- Wzruszył ramionami i zaczął się rozbierać. Został w samych bokserkach. Złapał o gumkę i spojrzał na mnie chytrze.

- Nie odważysz się...- Zmrużyłam oczy. Brunet ponownie wzruszył ramionami i zaczął zdejmować bieliznę.- Nie!- zamknęłam oczy i po omacku rzuciłam mu ręcznik. Tom się zaśmiał.- Mam w pokoju jakieś twoje ubrania. Zaraz wrócę.- Cała mokra wyszłam z łazienki i udałam się do pomieszczenia. W komodzie znalazłam szare dresy chłopaka i jakieś bokserki. Ta, nie pytajcie. Zabrałam też moja piżamkę I czysty ręcznik i wróciłam do łazienki.- Masz I nigdy więcej.- Podałam brązowookiemu jego rzeczy.- Zatrzasnęłam za sobą drzwi, A sama udałam się do drugiej łazienki na dole.

****************************

Suprise, suprise!
Niespodziankowy rozdział. Jak wiecie rozdziały co sobotę, ale dodaję też dziś!
Oczywiście jutro będzie kolejny cn.

Dream | Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz