Jedenasty

1.5K 116 11
                                    

Promienie słońca przenikające rolety, urocze śpiewy ptaków dochodzące zza okna, zapach jajecznicy pobudzający moje zmysły z rana oraz upierdliwy dźwięk budzika. Wszystko to zmusiło mnie do podniesienia tyłka.
Niechętnie I zarazem opornie wstałam z łóżka przeciągając się. Przetarłam oczy automatycznie spoglądając na zegarek~ Siódma z minutami. Następnie na kalendarz~ Środa, dwudziestego piątego. Ten dzień w kalendarzu zaznaczyłam wczoraj czerwonym wykrzyknikiem, to oznaczało coś ważnego... Powoli zaczęłam ogarniać wydarzenia z zeszłego dnia. Samochód, radio, Speaker, bilety, Tommy, Kino... Czekaj, wróć. BILETY. Momentalnie zerwałam się z łóżka. Złapałam laptopa i odrazu po uruchomieniu wpisałam w wyszukiwarkę treść "Andy Black, trasa, bilety". Dosyć szybko odnalazłam interesujące mnie miasto, jakim był Londyn. Sprzedaż ruszała dopiero o dwunastej, A ja wtedy miałam być na uczelni. Nie mogłam przecież ominąć kolejnego dnia. Zrezygnowana odłożyłam urządzenie na miejsce i udałam się z losowymi ubraniami w stronę łazienki.

Już po piętnastu minutach wyszłam z pomieszczenia gotowa. Mój nowy rekord. Wróciłam szybko do pokoju po torbę, po drodze zerkając na dzisiejszy plan lekcji. Około południa miałam zajęcia z Panem Edwardem. Czyli miałam dosyć spore szanse na skorzystanie z telefonu w tamtym czasie.

Nieco weselsza zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie wcześniej wspomniana jajecznica. I nie zgadniecie. Rodziców nie było w domu. Musieli wyjść niedawno, bo moje śniadanie było jeszcze ciepłe. Zjadłam więc szybko i spojrzałam na zegar ścienny. Za dziesięć minut powinnam być na uczelni. Spokojnie założyłam kurtkę i buty, po drodze zabierając kluczyki do auta.

W ciągu siedmiu minut byłam przed budynkiem szkoły. Jak zwykle nic ciekawego się tam nie działo. Pewnym krokiem przemierzyłam parking, mijając niezbyt ciekawe osoby.
W sali matematycznej przywitałam się z Ashley, odrazu opowiadając jej o moich przeżyciach z zeszłego dnia. Z jej miny wywnioskowałam, że chciała coś odpowiedzieć, jednakże w tej samej chwili do klasy weszła Hole.

- Witam wszystkich serdecznie...- Powiedziała sarkastycznie, z dość dziwnym uśmiechem, A to natomiast oznaczało tylko jedno- Przygotowałam dla Was krótki test sprawdzający.- Cała klasa momentalnie spoważniała. Nikt nawet nie próbował przygotować czegoś do ściągania, bo wiadomym było, że odpowiedzi do testów tej jędzy jeszcze nikt nie odkrył.

- Ile mamy na to czasu?- Spytała Leila, gdy kobieta rozdawała kartki.

- No nie wiem...- Zatrzymała się na chwilę.- A ile wam potrzeba?- zwróciła się tym razem do całej klasy.

- Wystarczy czterdzieści minut.- odpowiedziała z uśmiechem Monica, na co reszta pokiwała głowami.

- Dobrze...- Każdy zdziwiony, lecz szczęśliwy przystąpił do pracy.- Więc macie dwadzieścia pięć minut.- Wszyscy jednocześnie, żałośnie jękneli.

Zrobiłam trzy zadania na pięć, więc jakoś to przeżyje. Reszta lekcji też minęła nam dosyć spokojnie. Nie pomijamy jednak emocjonalnej wymiany zdań, pomiędzy mną a Ashley, w czasie lunchu. O co poszło tym razem, pytacie? Hah, zabawne... Bo wiecie, Jestem przecież za młoda by jechać sama na koncert. Co z tego, że mam dwadzieścia lat i gaz pieprzowy w torebce...

Tak więc, siedziałam na historii, odliczając minuty do dwunastej, z telefonem w ręku. Ścisnęłam mocniej urządzenie w dłoni, gdy na zegarze wybiła godzina 11;58. Tak blisko...

- Emma!- Spojrzałam na starszego faceta, stojącego przede mną.

- Tak?- Nieco zdezorientowana próbowałam się domyślić, co mogło go aż tak zirytować. Przecież na ogół był bardzo spokojny...

- Aż tak Cię nudzę?- Zadał pytanie I zrobił pauze. Jednak widząc moja minę kontynuował.- Nie uważasz kompletnie, tylko patrzysz na ten zegar. Co ty sob...- Dalej nie słuchałam. Spojrzałam na telefon w mojej ręce, uruchamiając wyświetlacz. Dwunasta. Nie zważając na krzyki Edwarda, Szybko odblokowałam urządzenie I weszłam na stronę z biletami. Już miałam kliknąć "Zatwierdź", gdy ktoś wyrwał mi telefon z ręki.- Co ty sobie wyobrażasz?! Dostajesz jedynkę za pracę na lekcji.

- Okej...- Wzięłam głęboki oddech.- Niech będzie, ale Proszę oddać mi telefon.

- Słucham? Jak śmiesz...- Oburzony podszedł do swojego biurka, w którego szufladzie schował urządzenie.- Dyrektor się o wszystkim dowie. Rodzice zresztą też.

- Jestem przecież dorosła, Tak? Rodzice pracują. Proszę ich w to nie mieszać.- Również podniosłam głos.- Rządam zwrotu mojej własności. Teraz.- Wyciągnęłam rękę po przedmiot.

- Nie ma mowy...- Usiadł na swoim krześle, kompletnie mnie ignorując.

- Telefon jest mój. Nie ma Pan prawa go przetrzymywać.- Wtedy zadzwonił dzwonek. Facet niechętnie wyjął telefon i mi go oddał.

- A dyrektor I tak się o wszystkim dowie.- Kiwnął mi palcem przed twarzą. Bez słowa wzięłam moja torbę i wyszłam z sali. Ponownie Odblokowałam urządzenie, A moim oczom ukazał się napis "bilety wyprzedane"

..................................................................

Miałam dodać rozdział wczoraj, ale miałam jakiś błąd i niestety było lekkie opóźnienie.

Jak zawsze dziękuję za gwiazdki I komentarze, bo bardzo motywują.

Oby tak dalej!

Dream | Tom HollandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz