Harry jest geniuszem. Jego plan na odpuszczenie sobie Louisa poprzez nadmierne nagłośnienie w mediach przebiega idealnie. Oto przebywa na jachcie z mokrym oraz nabuzowanym, pozbawionym koszulki Louisem i naprawdę ma wszystko opanowane. Jest wyluzowany.
- Gapisz się, idioto – mówi Niall, uderzając go w głowę. Harry potrząsa włosami i oddaje mu kopniakiem, prawie go przewracając, jeśli przez prawie można uznać całkowite spudłowanie i o mały włos nie posłanie coolera prosto na dno portu.
To i tak wszystko kłamstwa, Harry wcale się nie gapi. Przecież pisze wiadomości. Ze świadomością, że gdzieś na pokładzie Louis przysysa się do butelki piwa, z odsłoniętymi tatuażami i czapką zakrywającą jego szaleńcze włosy. W każdym razie Harry nosi okulary przeciwsłoneczne, więc Niall nie może mu niczego udowodnić.
- Taa, Harold, zostaw już ten telefon – krzyczy Louis. – Przyłącz się do nas.
Harry dramatycznie wzdycha i odkłada telefon, podchodząc na kolanach do miejsca, w którym rozłożył się Louis. Układa się na poduszce obok niego i szturcha go łokciem. – Okay, o czym rozmawiacie?
- O tym, że Zayn nie lubi słodyczy – oznajmia Liam. Zayn tylko wzrusza, podpalając swojego papierosa.
Harry się uśmiecha. – Chcecie zobaczyć coś śmiesznego?
- Tylko jeśli to nie jest kolejny żart – ostrzega Louis.
Harry wywraca na to oczami. – Hej, Ni – woła.
- Co? – pyta skądś z dalszej części pokładu.
- Jaki jest twój ulubiony deser?
Przez chwilę zapada cisza. Potem – Jezu Chryste, Harry, co do chuja? To tak, jakbym się ciebie zapytał, jaki jest twój ulubiony kot, żartujesz sobie ze mnie, kurwa? – jęczy, brzmiąc na szczerze zniesmaczonego.
Louis i Liam wybuchają śmiechem, podczas gdy Zayn jedynie wywraca na to oczami. – Po prostu nie czaję, co w tym takiego – mamrocze.
Niall powraca do nich z czterema ochłodzonymi butelkami i nieznośnie wciska się pomiędzy Zayna, a Liama. – Będę udawał, że wcale tego nie słyszałem – mówi, podając im piwa. (Jak na razie Harry wymiata w swojej trzeźwości.)
- Zdrowie – mówi Louis. Musi celowo pić w ten sposób. Harry wymiata trochę mniej w ignorowaniu Louisa, ale nieważne. – Więc, chłopcy, co wy na to byśmy przejęli ten statek i sterroryzowali siedem mórz?
Liam prycha. – To, że miałeś marynarską fazę nie oznacza, że umiesz pływać okrętem, stary.
Harry unosi brew. – Marynarską fazę?
- Był taki rok, w którym Louis nosił tylko pasiaste ciuchy – wyjaśnia Zayn, wystarczająco krytycznie oceniając jego styl. – Plus wytatuował sobie na ręce kompas i sznur.
- Pokaż nam – mówi Niall, sięgając po jego dłoń. Rzecz w tym, że Harry patrzył na jego tatuaże tylko jak na grudki tuszu i nigdy nie miał okazji, by odpowiednio przyjrzeć się każdemu z nich. Większość z nich nadal nie ma dla niego sensu, ale jest pod wrażeniem, kiedy dostrzega wspomniany kompas. – To zajebiście dziwaczne – mówi Niall.
Louis fuka, starając się odciągnąć swoją rękę. – Och, dzięki, fiucie.
- Nie, nie, są świetne – wyjaśnia pośpiesznie Niall. – To dziwne, bo ten kompas wygląda dokładnie jak statek Harry'ego.
Teraz to Louis chwyta rękę Harry'ego i przysuwa do niej swoje przedramię. – Cholera, masz rację, to nieźle pokręcone.
Niall zaczyna coś mówić, zapewne o tym jakimi są idiotami, że nie zauważyli tego wcześniej, na co Louis odpowiada, że nie zauważył u niego żadnych tatuaży poza ogromną ćmą. Jednak Harry nie do końca go słucha, bo dłoń Louisa wciąż ciasno owija się wokół jego bicepsa, przez co ledwie powstrzymuje się przed naprężeniem mięśni. Więc może trochę lubi jak się go tak chwyta. Nieważne.
CZYTASZ
The Finish Line (Is A Good Place For Us To Start) / TŁUMACZENIE
FanfictionLouis Tomlinson, jednokrotny mistrz świata Formuły 1 nie może się już doczekać kolejnego sezonu. Zayn wspiera go w garażu, a Liam doradza w słuchawce. Cowell Racing stoją za nim murem nawet pomimo jego dawnej wpadki. Ma doświadczenie i najlepszy sam...