Oczywiście, że Louis przylatuje do Austin. Zjawia się tam, bo to będzie najbardziej dramatyczny wyścig roku, bo tutaj rozstrzygną się mistrzostwa, bo musi wspierać swojego chłopca, bo stan jego kostki w końcu mu na to pozwala i nie widział się ze swoją ekipą już od miesiąca.
Nie chce jednak przyciągać uwagi mediów, ale oczywiście, że i tak ją dostaje. I nawet nie może ich za to winić. Po pierwsze będzie na ich miejscu w przyszłym roku (to już oficjalne, bo podpisał kontrakt), a po drugie siedział w ukryciu przez osiem miesięcy. Informacje na temat jego zdrowia i planów, słyszeli jedynie od Eleanor. To, że pojawia się osobiście na torze jest dla nich wspaniałą okazją.
Dobrze, że miał na tyle oleju w głowie, że przygotował sobie wielki znak z napisem NIE JESTEM TUTAJ, ŻEBY SIĘ ŚCIGAĆ z słabo narysowaną popuchniętą kostką. Dzięki temu ma z głowy jakąś połowę pytań. Sprytnie udaje mu się uniknąć mediów przez cały ranek, by spędzić trochę czasu z chłopakami. Niall robi za żywy obraz szczęścia. Liam upiera się, żeby wszędzie go nosić niczym pannę młodą, nawet pomimo tego, że Louis już prawie całkowicie doszedł do siebie. Harry za to cały czas gada głupoty o tym, jak to byli bez niego niekompletni.
Nagroda główna wędruje jednak do Zayna. Zaczyna się od tego, że prawie wybucha płaczem, jak tylko go widzi, taki z niego emocjonalny idiota. A potem przyciąga go do ciasnego uścisku. – Bro – mówi tylko.
- Wiem, wiem – szepcze do niego Louis, mocno go przytulając.
- Zaczynam robić się zazdrosny – wtrąca Harry. Louis kompletnie go zlewa, kiedy Zayn zaczyna prowadzić go w stronę tylnego wyjścia z garażu.
- Chcę ci coś pokazać – wyjaśnia. Wymykają się na tyły, gdzie wala się pełno rupieci i...
- Jasna kurwa. – Serce opada mu do samego żołądka. – Nie wierzę.
Zayn od razu się rozpromienia i to nawet nie jest jeden z jego Super Atrakcyjnych Uśmiechów, a jedynie czyste szczęście wymalowane na całej twarzy. A to dlatego, że Louis stoi przed całkowicie wyrestaurowaną Jeanne. Szatyn upada na kolana i tylko przejeżdża dłonią po jej przednim skrzydle i dziobie, w oszołomieniu mrugając na jej opony.
- To nasza bryka – wyjaśnia Zayn, chociaż Louis wcale nie pytał.
- Jest przepiękna. Jesteś, kurwa, niesamowity, Zayn. – Zanim Zayn ma szansę coś na to odpowiedzieć, Louis dodaje – Wyrwę ci język, jeśli zaczniesz gadać, że to była twoja wina.
Zayn mądrze wybiera milczenie.
Louis jest wzruszony, to na pewno, ale jakoś udaje mu się nie rozpłakać. Z tym, że kiedy wracają do garażu, panuje w nim grobowa cisza. A przecież zawsze roi się tutaj od krzyków i odgłosów wiercenia.
Potem cała ekipa zaczyna dla niego klaskać. Louis oniemieje z wrażenia, machając na nich, żeby dali sobie spokój, ale wtedy dołączają się również mechanicy od Nialla, wiwatując na jego powrót. Rzecz w tym, że na tym się nie kończy. Do tłumu dołączają się inni mechanicy, ciekawi tego co się dzieje, a kiedy dostrzegają Louisa, sami zaczynają klaskać. Robią to nawet kierowcy. Louis dostaje cholerną owację tylko dlatego, że samodzielnie stoi na dwóch nogach. Jeszcze nigdy nie czuł się tak przytłoczony.
Więc tak... Oczy zachodzą mu łzami. A robi się tylko gorzej, kiedy zdaje sobie sprawę, że to ostatni raz, kiedy stoi w tym garażu ze swoją ekipą. Myśli o odnowionej Jeanne i o sobie. Też jest już jak nówka.
Wie, że czas się pożegnać.
Zaciąga Harry'ego na bok i szepcze do niego – Wiesz, że czasami podejmuje decyzje bez konsultacji z tobą.
CZYTASZ
The Finish Line (Is A Good Place For Us To Start) / TŁUMACZENIE
FanfictionLouis Tomlinson, jednokrotny mistrz świata Formuły 1 nie może się już doczekać kolejnego sezonu. Zayn wspiera go w garażu, a Liam doradza w słuchawce. Cowell Racing stoją za nim murem nawet pomimo jego dawnej wpadki. Ma doświadczenie i najlepszy sam...