WŁOCHY

2.9K 230 132
                                    

- Tutaj jest super, nie chcę wyjeżdżać – mówi Niall, z samego rana wskakując na środek łóżka Harry'ego i Louisa. Materac jest tak ekstrawagancki, że aż napręża się pod jego ciężarem.

Harry pojękuje i odsuwa się na bok, spocony przez to, że całą noc przytulał się do Louisa pod grubą pościelą w tym absurdalnie wilgotnym miejscu. To jedna z tych rzeczy, z której czerpie się ogromną radość, ale potem i tak się jej żałuje. Jak na przykład błaganie o klapsy noc przed wylotem. – Proszę, wyjdź.

- Nie – odpowiada zwyczajnie Niall i rzuca się na jego klatkę niczym niepoczytalny człowiek małpa, przytulając się do niego i wykręcając mu sutek.

Harry nie ma siły się z nim teraz kłócić, więc tylko przeczesuje jego blond włosy. – Proszę?

Niall jedynie potrząsa głową i wspina się dalej na łóżko tak, że kładzie się pomiędzy ich dwójką. Wciąż jest tylko w bokserkach i jak w ogóle udało mu się dojść do ich pokoju? – To Tommo wydał dwa i pół tysiąca Euro na najlepszy hotel w Bolonii, więc zamierzam się nim nacieszyć.

- Dwa tysiące osiemset Euro – wtrąca Louis. Leży zwinięty w kłębek, wciąż w połowie śpiąc.

Niall głośno prycha. – Chyba nie zdajesz sobie sprawy, że z chłopakami nie zarabiamy nawet jednej dziesiątej tego co wy.

- To tylko na trzy noce, a Haz był... wymęczony – uzasadnia Louis, wywołując u Harry'ego uśmiech.

- Poza tym wybacz, Niall, ale kiedy ostatnio płaciłeś za coś z własnej kieszeni? – pyta brunet.

Niall przez chwilę się nad tym zastanawia, po czym znacząco klepie Harry'ego w ramię. – Za swojego Segway'a. Ha.

- Idiotyzm – mamrocze Louis, kopiąc go. Wszyscy wiedzą, że to z zazdrości. Niall cały czas się nabija z ich zdrowego trybu życia, jeżdżąc na swoim Segway'u, kiedy trenują razem z Liamem. Louis dość ciężko to znosi. – Po co w ogóle tutaj przylazłeś?

- Liam i Zayn się pokłócili. Już się pogodzili, ale nie chciałem tam z nimi siedzieć, więc przyszedłem do mamusi i tatusia.

Louis zmywa uśmiech z jego twarzy krótkim uderzeniem. Harry tylko się śmieje i przyciąga Nialla do pocieszającego uścisku. – Jakie mamy na dzisiaj plany? Po tym, że Niall zrobi nam śniadanie?

Chłopak prycha. Louis po raz kolejny go uderza. (Jest dobrym kumplem i ignoruje ich, gdy Harry chwyta Louisa za dłoń i mamrocze – Przestań, skarbie, bo zrobisz sobie krzywdę.) – Podobno jest tutaj fontanna Neptuna z jego statuetką i stojącym kutasem. Są też dwie wieże, które pewnie mają jakiś związek z Władcą Pierścieni? Jak zwykle katedry, San Luca, jakieś ukryte biblioteki i miłe...

- I to wszystko w trzy dni? – przerywa mu z zaciekawieniem Harry.

- Pewnie, damy radę.

- Ale po co? – wtrąca Niall. – Będziemy mieli czas po GP. Czy wylatujemy od razu do Rzymu, albo Wenecji, czy gdzieś?

Harry odchrząkuje. Louis wyjaśnia za niego. – H wylatuje do Cheshire, cipo.

- Racja! Twoja mama bierze ślub! Stary, zawsze sądziłem, że razem z Anne będziemy mieli jakiś potajemny romans, wiesz?

- O mój Boże. – Harry dociska dłonie do oczu. – Spotkałeś się z nią tylko raz.

- I było cudownie. Wiesz, że przeleciałem jego siostrę? – pyta Niall, odwracając się do Louisa. Tym razem to Harry go uderza, po czym wykopuje go z łóżka, by zrobił im śniadanie.

The Finish Line (Is A Good Place For Us To Start) / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz