ANGLIA

3.3K 241 278
                                    

Harry nawija o weselu przez cały ich przelot, więc Louis intensywnie wsłuchuje się w każde jego słowo, próbując zapamiętać wszystkie, wspomniane imiona. Gemmę poznał już na Silverstone. Była całkiem zabawna. Potem jest jeszcze Anne i Robin, i ciotki, i wujkowie, i przyjaciele rodziny, i Louis w końcu się poddaje, jedynie potakując. Łapią taksówkę do jego mieszkania, żeby szatyn mógł wykopać z szafy swój ładny garnitur, który kupił dwa lata temu specjalnie na imprezę z okazji zdobycia mistrzostwa, a Harry zabrał swoje cenne auto, którym rzecz jasna zawiezie ich aż do samego Cheshire.

- Nie łatwiej byłoby pojechać Range Roverem? – pyta Louis, stojąc z założonymi rękoma w garażu.

Harry wydyma do niego wargę, siedząc już w T-Birdzie. – A co jest nie tak z Toto?

Zastanawia się, czy nie powiedzieć mu, że trzy godzinna jazda zamieni się w pięciogodzinną, jeśli będzie prowadził Pan Bezpieczeństwo Na Pierwszym Miejscu, ale to mogłoby być zbyt obraźliwe. – Korci mnie, żeby uprawiać w nim seks, co z kolei może nie wyjść mu na dobre.

- Och. – Harry się rumieni. Przestępuje ze stopy na stopę, a potem nagle się rozpogadza, kiedy wpada na jakiś pomysł. – Co jeśli teraz się w nim ze sobą prześpimy? Żeby potem cię już nie kusiło.

Louis musi znacznie częściej rezygnować z obraźliwych uwag, bo dzięki temu trafia na tylne siedzenie T-Birda, z Harrym niepohamowanie pieprzącym go palcami. Miejsce jest trochę szczeniackie, ale Harry wie co, do chuja, robi. Louis jest już w takim stanie, że nawet nie odczuwa jak jego głowa co chwila uderza o drzwi, a plecy intensywnie wyginają się w łuk nawet z nogami na ramionach Harry'ego. Mocno zaciska szczękę na pierścionku, który zsunął zębami z jego palców, kiedy pokrywał je lubrykantem.

Palce tak cudownie go rozciągają, że jest już blisko. – Zaraz dojdę, pragnę twoich ust. – Harry szybko się podporządkowuje, ledwie mieszcząc się na podłodze samochodu, żeby obciągnąć Louisowi bez konieczności wyciągania z niego swoich palców. A wszystko po to, by nie musieć dociskać go bardziej do drzwi i zrobić sobie więcej miejsca.

- Idealny, idealny chłopiec – mamrocze Louis, przeczesując palcami jego włosy. Harry szczęśliwie nuci wokół niego, na co szatyn obniża się na jego palce, głośno przeklinając. – Mocniej... Och... Tak, kurwa, dobrze – wydusza. – Zaraz dojdę.

Harry jęczy, zgina palce i tak naprawdę więcej mu nie potrzeba. Louis przynajmniej zawsze dotrzymuje słowa. Harry przeprowadza go przez orgazm, przekręcając palce do czasu aż Louis nie zaczyna posapywać i słabo ciągnąć go za ramię. Potem zawisa nad nim czekając cierpliwie, kiedy szatyn rozpina jego spodnie. Tylko Harry Styles ubiera obcisłe jeansy w długą podróż samochodem.

W końcu zsuwa z bioder jego spodnie razem z bokserkami i owija dłonią jego kutasa. Na tylnym siedzeniu jest ciasno, Harry niemal styka się głową z dachem, więc Louis działa szybko. Nakręca go kilkoma szybkimi pociągnięciami, pozwalając, by wypychał biodra w stronę jego dłoni. Zastanawia się, czy nie zrobić mu loda, ale potem przypomina sobie, że w ustach wciąż trzyma jego metalowy pierścionek. Unosi rękę i bezproblemowo wsuwa obręcz na środkowy palec.

Harry zerka na niego spod rzęs, zapewne dlatego, że Louis nieco zwolnił i przełyka, kiedy zauważa srebrną obręcz wokół jego palca. Szarpie gwałtownie biodrami i opada głową na jego ramię, mówiąc – Zmień.

- Co? – pyta Louis, przyspieszając ruchy ręką.

- Zmień dłonie, chcę go poczuć. – Louis unosi brew, ale robi jak mu powiedziano. Nie przejmuje się tym, że mógłby go zranić, bo zaledwie dwie sekundy po tym, jak chłodny metal dotyka główki od jego kutasa, Harry szepcze kurwa i dochodzi na jego brzuch. Co jest. Gorące.

The Finish Line (Is A Good Place For Us To Start) / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz