ANGLIA

5.9K 369 1.3K
                                    

Z okazji dołączenia Harry'ego do Cowell Racing na 2013 sezon odbywa się ogromna impreza i Harry czuje się bardzo nie na miejscu. A raz pokazał się na mistrzostwach świata Superbike. Niczemu nie pomaga fakt, że przyleciał z Florydy jedynie dwanaście godzin temu i cholera wie gdzie w ogóle podział się Niall.

Po czterech lampkach szampana Harry wygodnie ukrywa się za doniczkową roślinką, sprawdzając swojego Twittera. Nie zdaje sobie sprawy, że jest obserwowany, dopóki ktoś nie mówi – Imprezowicz z ciebie, co?

Czując się winny, od razu staje prosto, by przeprosić, ale zauważa, że jego obserwatorem jest nie kto inny jak sam Louis Tomlinson, mistrz świata i ciacho w jednym. Louis Tomlinson, z którym okładki magazynu F1 Racings przez lata składował pod swoim łóżkiem. Louis Tomlinson, który nie mógł przylecieć wcześniej od niego, ale i tak wygląda świeżo i atrakcyjnie w swojej marynarce oraz eleganckich spodniach.

Sfrustrowany, że został przyłapany, Harry wypala – Imprez królewy. – Może dosłownie poczuć jak jego ciało zaczyna się osuwać, a krew odpływa z jego twarzy. – Król imprezy. Cholera. Wybacz, jestem zdenerwowany, a to mój ostatni drink przed rozpoczęciem sezonu.

Louis wpatruje się w niego przez chwilę, zapewne zastanawiając się, czy go nie wyśmiać, po czym podchodzi bliżej i owija rękę wokół jego ramion, cudem nie rozlewając nawet kropli szampana na jego koszulę od Burberry. – To tylko oznacza, że teraz oboje się przed sobą wygłupiliśmy.

Harry pamięta ich pijacką rozmowę w Daytona i zdobywa się na pierwszy prawdziwy uśmiech, odkąd tylko zaczęła się ta impreza. Zastanawia się, czy Louis jest tutaj tylko dlatego, że każdy z kierowców został do tego zobowiązany. Zapewne tak. – Prawda – zgadza się.

- Dlaczego się ukrywasz, Styles? To wszystko jest właśnie dla ciebie – mówi Louis, gestykulując na otoczenie. – Fontanna szampana, maszyna do karaoke, masy panienek.

Harry czuje się tylko coraz bardziej niezręcznie z każdym kolejnym słowem. Wzrusza. – Nie bardzo mnie to kręci.

Louis jednorazowo poklepuje go w ramię, sprawiając, że pochyla głowę. Na jego twarzy widnieje psotny uśmiech. – Chcesz się stąd wyrwać?

Harry się na to uśmiecha. – Nie będziemy mieli przez to problemów?

- Nic nie może być gorsze od opierdolu, który zgarnęliśmy z Zaynem za wymalowanie sprayem fioletowych penisów na połowie aut Cowella.

Zapewne przyciąga na nich niepotrzebną uwagę, ale nie może się na to nie zaśmiać. – Dlaczego mielibyście... Wiesz co, wolę nie wiedzieć.

Louis pstryka go w nos, zwyczajnie jak nigdy. – Mądry chłopak. Nie chcesz być współwinnym po fakcie. A teraz musimy stąd spieprzyć tak, żeby nikt nas nie zauważył.

- Moglibyśmy po prostu zabrać ze sobą tą roślinkę – sugeruje Harry, przez pięć sekund starając się wyglądać poważnie.

- Albo moglibyśmy uruchomić moich sługusów. – Harry patrzy zaciekawiony jak Louis do kogoś pisze, uśmiechając się pod nosem. Głównie przygląda się jego twarzy. Z jego uśmiechu wylewa się słońce, to absurdalne.

Pięć minut później szef jego mechaników oraz lider ekipy: Zayn oraz Liam potykają się w drodze do maszyny od karaoke, by zaśpiewać własną, okropną wersję I Got You Babe.

- Co to ma być? – pyta Harry, kiedy przy scenie zbiera się widownia.

- Są przodującą parą w karaoke, nawet jeśli nie tańczą. I nie są właściwie parą. Zapewne.

The Finish Line (Is A Good Place For Us To Start) / TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz