- Myślicie, że da się powiększyć penisa zaklęciem zmniejszająco-zwiększającym?- zapytał Percy, od niechcenia wertując książkę od zaklęć.
Przestałem żuć Czekoladową Żabę i zastygłem, z jej tułowiem w połowie drogi do moich ust, unosząc brew.
Billy wzruszył ramionami.
- Pewnie tak, tylko może zaboleć i trochę krwi upłynąć. No wiecie... bo penis powiększa się na ogół, gdy napływa do niego krew i...
Peter prychnął przerywając mu.
- To się nazywa erekcja. Myślę, że szczególnie ty powinieneś to wiedzieć, przyjacielu, posiadając taką liczbę zdobyczy na swoim koncie.
Policzki i uszy blondyna zaczerwieniły się i sprzedał Silverowi kuksańca w żebra.
Percy zamknął książkę i postukał w okładkę palcami.
- Ale dałoby to długotrwały efekt, czy tylko na jedną nockę?
- Zależy od zaklęcia, ale nie wiem, czy...na ogół byłoby to wszystko wygodne.- powiedział Peter pocierając swój bok.
- A może wyhodowałby się mutant, który sięgałby podczas seksu żołądka?- zaśmiał się Leo.
Parsknąłem śmiechem przełykając resztki czekolady. Okej, ta rozmowa była absurdalna.
- Nieee. Tak, czy siak myślę, że Prawo Czarodziejów zakazuje takich eksperymentów, więc lepiej nie próbujcie.
- Na cycki też?- spytał Peter, a w jego oczach błysnęło coś niebezpiecznego.
Przewróciłem oczami i mimowolnie uśmiechnąłem się, przypominając sobie, jak komicznie mój przyjaciel wyglądał w sukience.
- Chyba tak, ale Peter Jego Mość Silver nigdy nie przestrzegał prawa.
Peter wyszczerzył zęby. Przysięgam, że gdyby wiedział co to marihuana lub coś w ten deseń to zapytałbym się go co bierze, bo wyglądał, jak naćpany, biały Snoop Dogg z tym leniwym uśmiechem i opadającymi powiekami.
- Co poradzisz?
Billy westchnął.
- Nic, jesteś pieprzonym synem ministra, Silver. Teoretycznie, możesz coś spierdolić, ale to my będziemy ponosić odpowiedzialność- warknął.
Peter sięgnął po likierową pałeczkę i zaczął ją powoli żuć, a uśmiech nie schodził z jego twarzy co odrobinę mnie przerażało.
Oparłem się plecami o drzewo obserwując spadające liście i ignorując droczenie się Petera z Willem.
Idealna pogoda na niedzielny mecz- pomyślałem.
Byłem naprawdę podekscytowany. Będzie to pierwszy mecz Krukonów w tym roku i mój pierwszy mecz, jako kapitan. Będzie ciężko, bo w tym roku Ślizgoni mają lepszą drużynę. Zacząłem nerwowo gryźć wargę. A co jeśli przegramy i cały dom zwali winę na mnie? Uh, najłatwiej zwala się na kapitana. Sam to zawsze robiłem.
Spojrzałem przed siebie wzdychając. Jason Grace szedł w naszą stronę z idealnie zawiązanym Gryfońskim szalikiem na szyi, nerwowo ściskał w ręku kawałek papieru.
Kiedy podszedł bliżej chciałem go zapytać co to, ale chłopak uprzedził mnie i wręczając mi kartkę.
- Bal z okazji Nocy Duchów?- spojrzałem na Billego i Petera.- Założę się że to sprawka Prawie Bezgłowego Nicka. Nigdy czegoś takiego nie było...
Billy skrzywił się.
- Noc Duchów jest o wiele przyjemniejsza w śmiecie mugoli. Kiedy ja i Effy byliśmy mali chodziliśmy po domach w kostiumach i zbieraliśmy cukierki... Tak, Peterze Johnie Silver. Znam twoje zdanie na temat Halloween, ale to naprawdę była niezła zabawa.
CZYTASZ
Death Boy
Fiksi Penggemar(To czego jest cholernie dużo, ale ludzie to czytają, tylko, że w erze, która jest teraźniejsza) Czyli herosi w Hogwarcie! (Nie, nie będą nikogo ochraniać, jak to jest w reszcie takich ff) Tylko różni to się tym, że to są czasy Albusa. Nie ma afe...