Dodatkowe treningi.

2K 111 207
                                    

Levi wracał właśnie z jadalni, był już po śniadaniu i oczywiście po herbacie. Dzisiejszy dzień zapowiadał się na wyjątkowo ciepły i słoneczny, ponieważ promienie przyjemnego słońca przedzierały się już od świtu dając przyjemne ciepło, lecz mimo to, był przecież czwartek. To jeden z najbardziej wyczekiwany przez Kapitana dzień, ponieważ właśnie w tym dniu się sprzątało, właśnie w TYM dniu można było pozbyć się brudu.

Szedł w ciszy korytarzem. Przysłuchiwał się w echo tupiących butów, kiedy nagle usłyszał według niego irytujący, dobrze znany i zawsze mu przeszkadzający kobiecy głos.

- Shortyy!!! - krzyknęła kobieta biegnąc do Kapitana. Podbiegła do niego i uderzyła go lekko w ramię. ( Pozdro dla kumatych, którzy znają powód tego przezwiska)

- Morda czterooka! - warknął. Zrzucił jej rękę z ramienia niczym muchę.

- Oj, przestań! Erbrwin cię wzywa do siebie. - powiedziała zadowolona kobieta. Levi kopnął ją w kostkę. - Ał!

- Trochę więcej szacunku dla wyższych rangą! - powiedział. - Tch. Czego on jeszcze ode mnie chce? - zapytał sam siebie, po czym niechętnie poszedł w stronę gabinetu blondyna.

Stał już przed drewnianymi drzwiami, zapukał i wszedł nie czekając na pozwolenie. Usiadł przed jego biurkiem na drewnianym krześle, oparł się o oparcie, skrzyżował ręce na piersi i założył nogę na nogę.

- Czego!? - warknął.

- Jest taki jeden Zwiadowca, Eren Yeager. Nie jest szczególnie utalentowany, potrzebuję ćwiczeń i pracy nad samym sobą. - zaczął Erwin. Levi już wiedział do czego zmierza. Wystawił dłoń na znak, żeby siedział cicho.

- Mam dawać mu prywatne, dodatkowe treningi!? - warknął, mimo iż znał odpowiedź. Jego skrzywione zazwyczaj brwi stały się jeszcze bardziej zaciśnięte.

- Tak. Widzę, że jesteś spostrzegawczy. Tak poza tym... Rozmyślałem trochę nad kwestią sprzątania w czwartki, przekładam to na środę. - zaczął. - Nie ma sensu tłumaczyć dlaczego, wystarczy ci to, że dziś nie będzie porządków.

- Czyli co? Mam wytrzymać w tym syfie do następnego tygodnia!? - warknął wyraźnie niezadowolony.

- Owszem. - Levi rzucił standardowe dla niego "Tch" po czym wstał i zaczął wychodzić. Zatrzymał się jednak trzymając dłoń na lekko zardzewiałej klamce.

- A inspekcje? - zapytał lekko odchylając głowę do tyłu. Kosmyki czarnych włosów dotykały jego twarzy i pomału się z niej zsuwały.

- Jeżeli ci się chce, mogą być w czwartki. - mówiąc to machnął rękę na znak kompromisu. Wyjął białe kartki i zaczął coś pisać.

Levi wyszedł z pomieszczenia i zamknął lekko skrzypiące, drewniane drzwi. Znów zaczął iść korytarzem słuchając echa swoich równych kroków. Szedł w kierunku pokoi Zwiadowców. Zapukał do pierwszych drzwi, chwycił za klamkę, która okazała się być zakurzona.

- Tch. - rzucił wyraźnie zniesmaczony. Otworzył drzwi a pokój, na pierwszy rzut oka był czysty. Chłopak tam będący zasalutował. - Imię, nazwisko i były korpus treningowy.

- Conny Springer! Ze 104 korpusu treningowego! - powiedział wciąż salutując.

- Ah, tak? Conny? Jeszcze raz zobaczę, że klamka jest zakurzona to pożałujesz. - zagroził mordując go spojrzeniem. Poszedł do jego łóżka, przejechał palcem o spodnią część deski, na palcach kapitana został kurz. Wstał, wyjął swoją białą chustkę i wytarł brudne palce. - Pod koniec dnia jeszcze tu przyjdę. - zaczął mordując go wzrokiem. - Jeżeli dalej będzie panował tu taki syf, nie dożyjesz wschodu słońca. - zagroził i wyszedł zamykając drzwi przez chustkę. Conny przerażony zabrał się za sprzątanie.

SnK • Tylko ty [Riren] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz