Wyjaśnienia.

654 64 39
                                    

Eren był zaszokowany tym wszystkim.  Wziął kartki od Nil'a po czym pożegnał się i wyszedł przybity z jego gabinetu. Postanowił najpierw porozmawiać z Hanji i Miche'm, ponieważ im także pewnie powiedział. Dołączył do nich smutny, usiadł na wozie, wyjął książkę którą dostał od kapitana po czym kontynuował czytanie. Często ją czytał i był już w połowie, przez te cztery dni, wieczorami lub w południe czytał z nudów.

Przeczytał następne dwa rozdziały po czym ją schował do torby. Wyjął kartki które dostał od generała Nil'a po czym zaczął je czytać. Było tam o wiele więcej informacji na temat przeszłości Levi'a niż powiedział mu Nile. Odłożył kartki chcąc dowiedzieć się tego wszystkiego od samego Kapitana Levi'a. Popatrzył lekko zrezygnowany na Hanji. Postanowił zacząć temat nawet jeżeli to nie powinna być jego sprawa.

- Hanji... - zaczął niepewnie. Kobieta spojrzała na niego. - Wiesz o przeszłości Levi'a...?

- Tak, a coś się stało? - zdziwiła się tym pytaniem.

- A Miche? - popatrzył na niego. Ten potwierdził skinieniem głowy. Jeszcze bardziej sie zdołował. - Ja o niczym nie wiedziałem...

- Jak o to niczym nie widziałeś!? - uniosła się od razu siadając obok niego. - Myślałam że ci mówił! Przecież on powiedział to każdej ważnej dla niego osobie, lub takiej której wystarczająco bardzo ufał.

- No to najwyraźniej ja nie należę do osób, którym on ufa lub na którym mu zależy... - powiedział z nie ukrytym smutkiem wymalowanym na twarzy. Hanji wiedziała przecież że Eren jest zakochany w Levi'u i że coś takiego naprawdę zasmuci czekoladowowłosego. Tak też było, Eren naprawdę był z tego powodu smutny, serce go bolało i właśnie w tym momencie chciał przestać się w nim kochać, ale niestety, serce nie sługa, nie można wyrzucić z serca osoby którą darzy się tak wielkim uczuciem tak szybko. Dodatkowo ciekawość chłopaka była silniejsza od niego, koniecznie chciał wiedzieć co takiego kapitan miał zamiar mu powiedzieć gdy ten wróci z Shotess oraz jaka będzie jego reakcja gdy mu oznajmi, że wie gdzie kiedyś mieszkał i jakie będą jego tłumaczenia. O ile w ogóle będą, przecież nie musiał mu się z tego tłumaczyć, a szczerze liczył że takowe wyjaśnienia usłyszy. Eren przypomniał sobie moment, gdy to został porwany, a kapitan go odnalazł. Wyobrażał sobie ile musiał sprawić kłopotów czarnowłosemu, ile zmartwień. Zalała go także fala wspomnień dotycząca tego jak leżał w skrzydle szpitalnym przez miesiąc. W tedy to kapitan cały czas przy nim siedział, cały czas mu ze wszystkim pomagał i cały czas wszystko mu przynosił, od czasu do czasu pytając się czy czegoś nie potrzebuje.

To był czas kiedy zbliżył się do Kapitana na tyle, aby móc rozmawiać z nim z troszkę większym luzem, ale też czas na to, aby się w nim zakochać. Eren poczuł coś do faceta, nie przeszkadzało mu to, ale także nie wierzył w to, że kiedykolwiek z nim będzie. Wiedział, że to Kapitan... Wiedział że szanse na to, że kiedykolwiek z nim będzie są poniżej zera. Jednak mimo to nie odgonił tego uczucia, zanim przerodziło się w czystą miłość.

Droga powrotna do zamku mijała Erenowi okropnie długo. Za to Hanji i Miche nie mogli powiedzieć tego samego, im droga powrotna minęła bardzo szybko, za to brunet cierpiał niemało. Ciągle myślał o kapitanie i o tym, jak tu zacząć rozmowę z nim na ten dość drażliwy temat. Ciekawiło go czy dostanie za to w ryja czy może otrzyma pełne wyjaśnienia. Liczył na jedno i drugie po trochu.

W końcu dotarli do zamku. Z Erena cała odwaga uciekła, a że było jej tyle co nic, to zniknęła w tempie błyskawicznym. Wyszedł z wozu wręcz biegnąc do pokoju. Mijał każdego nie patrząc na nich ani nie odpowiadając na ich pytania czy przywitania. Po prostu podbiegł do drzwi swojego pokoju i chwycił za klamkę. Właśnie go oświeciło. Przecież oddał klucz Ackermann'owi co było wielkim błędem, przez to głupie zachowanie, chociaż po części wspaniałe i najlepsze w swoim rodzaju, nie mógł uniknąć konfrontacji z kapitanem, a tym samym rozmowy z nim. Stał jak ten idiota przed drzwiami swojego pokoju, dopóki nie usłyszał tego głosu. Tego głosu, który był wyjątkowo przyjemny i zimny jednocześnie. Ten głos był tym, przy którym zawsze miał  dreszcze, te przyjemne i te mniej przyjemne.

- Eren? - w tym głosie dało się słyszeć zdziwienie oraz nutkę radości i ulgi. - Dlaczego cię nie zastałem z nimi? - podszedł do niego wyciągając klucz z kieszonki swojej kurtki. - Cały czas go miałem przy sobie - podał klucz brunetowi na którego twarzy pojawił się rumieniec. Nie umknęło to oczom Kapitana, widział jego lekko zarumienioną twarz uważając, że jest urocza. Chłopak wziął klucz i otworzył drzwi, szybko wszedł do pokoju. - Eren... W takim razie powiem ci to co miałem powiedzieć po twoim powrocie.

- P-pozwoli Kapitan że jako pierwszy zadam pytanie... - przerwał trochę nieśmiało. Czarnowłosy przytaknął pozwalając mu mówić. - Dlaczego kapitan nie powiedział mi o tym, gdzie kiedyś mieszkał? - zapytał z bólem w głosie. To pytanie zdziwiło naszego Kapitana, było to po nim widać, w końcu wyrażał inne emocje niż tylko złość i obojętność. - Nie ufa mi kapitan? Uważa pan że mógłbym to rozpowiedzieć innym?

- Nie... To nie tak że ci nie ufałem czy nie ufam... - zaczął się zacinać. Nie było to w jego stylu, postanowił zamiast się tłumaczyć dlaczego nie powiedział, po prostu zrobić to teraz. - Urodziłem się w podziemiach, moja matka była prostytutką, gdy zmarła przygarną mnie jej znajomy, nauczył mnie jak przetrwać w podziemiach po czym odszedł widząc że sobie radzę, gdy byłem starszy poznałem dwóch przyjaciół, razem z nimi kradliśmy i wydawaliśmy się w bójki, czasem i krwawe. W końcu zabrał nas stamtąd Erwin, oczywiście mieliśmy go zabić, koniec końców moi przyjaciele zginęli a ja zostałem tu - powiedział to wszystko na dwóch wdechach. Eren z każdym jego słowem dziwił się jeszcze bardziej. - Co? Może teraz mnie znienawidzisz? Masz takie prawo, no już, nienawidź mnie, przestań mnie szanować, tak powinieneś zrobić... Jestem tylko śmieciem z podziemia... - odwrócił wzrok od chłopaka. Usłyszał pociągnięcie nosem. Od razu spojrzał na czekoladowowłosego, jego piękne zielone oczy były mokre od łez, które spływały po jego zapewne gładkich policzkach.

- N-nie mógłbym... - pociągnął nosem. - Kapitana z-znienawidzić... - po tych słowach wybiegł z pokoju z płaczem. Biegł w tylko sobie znanym kierunku, miał dość. Nie spodziewał się czegoś takiego, nie był na to przygotowany, chciał teraz go przytulić ale właśnie wybiegł z pokoju skreślając siebie w jego oczach. Tak przynajmniej myślał.

- Co ja zrobiłem? - zapytał sam siebie czarnowłosy. - Eren! - wybiegł za nim, szukał go po zamku, nie mógł go teoretycznie znaleźć, bo nie miał pojęcia gdzie ten bachor mógł pobiec. Stwierdził że zacznie myśleć jak idiota i... Opłaciło mu się to. Znalazł go pod schodami, przed wcześniej wspomnianymi były drzwi do kantorka z przyborami do sprzątania czyli twierdza kapitanka. Podszedł do płaczącego Erena chwytając go za rękę. Przerażony chłopak spojrzał na kapitana. - Chodź - rzucił twardo, chłopak się przeraził.

- Przepraszam! Przepraszam kapitanie! - dalej płakał. Został siłą zaciągnięty do kantora znajdującego się przed schodami, pod którymi siedział.  Drzwi zamknął na klucz od środka. Przyparł chłopaka do ściany, zmuszając go do podpatrzenia mu w oczy.

- Zanim zaczniesz mnie w pośpiechu przepraszać i wybiegać z pokoju, to może posłuchaj co mam ci do powiedzenia, dobrze? - chłopak był przerażony a jednocześnie czerwony. Kapitan był zdecydowanie za blisko niego, a teraz właśnie zaczął się zbliżać. Chwila, chwila! STOP! Zaczął się zbliżać? Tak, twarz kapitana powoli zbliżała się do twarzy Erena. - Tch, kocham cię dzieciaku - po tych słowach ich usta dzielił dosłownie milimetr i...


POLSAT!!!!!!! Hihi, taki moment, wiem! Hihi! Ale spokojnie, rozdział będzie szybciej niż myślicie.

SnK • Tylko ty [Riren] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz