,,Zapłacicie mi za to!"

879 75 26
                                    

Levi dość szybkim krokiem, ale nie biegiem kierował się do wyjścia z zamku. Nigdy się nie spieszył, praktycznie nikt nigdy nie widział go jak bieganie. Zawsze chodził spokojnym lub nerwowym szybkim krokiem. W tym wypadku, właśnie w tej chwili robił tak samo. Po prostu szedł przed siebie a w jego i tak zawsze przepełnionej myślami głowie, krążyły pytania. Jednak bardziej jak pytania, krzyczał. Naj zwyklej krzyczał. W jego głowie sypały się groźby. ,, Jeżeli się okaże, że robi coś głupiego, to gorzko tego pożałuje!"

W tym samym czasie Eren walczył, albo przyjemniej starał się walczyć z napastnikiem. Był o wiele silniejszy niż Eren. Gołym okiem było widać, że jest choć trochę  doświadczony w tym co robi. Nie dałby mu rady w walce wręcz. Jednakże, chłopak ten nigdy się nie poddawał. Tak samo gdy nie mógł utrzymać równowagi na ćwiczeniach ze sprzętem do trójmanewru, nie poddał się. Tak samo gdy wyłonił się z ciała tytana i gdy wszyscy byli mu kontra, nie poddał się. Gdy stracił kontrolę nad swoją formą tytana, a dzięki Arminowi nie poddał się. Gdy w sądzie groziło mu oddanie w ręce Żandarmerii, nie poddał się. Wszędzie walczył w miarę możliwości. Na tyle ile go było stać, na tyle ile  wiedział,  że mógł to zrobić. Tak i teraz. Teraz też się nie podda i stanie twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Oko w oko z człowiekiem, który zabił Bogu Ducha winnych ludzi.

,, Kapitan mówił, że może im chodzić o mnie!" Zaczął się mocniej szarpać. Może i było to amatorskie, ale zawsze mogło pomóc, mianowicie, ugryzł go w rękę. Sposób dość często spotykany. Nie podziałało zbytnio. ,, Mogłem nie wychodzić, skoro taki był jego rozkaz!" Dalej się szamotał. Kopał i starał się wyrwać swoje usta,, żeby chociaż krzyknąć. Gdy zdjęcie dłoni z twarzy okazało się niemożliwe do wykonania, musiał powtórne wrócić do kopania. W końcu jednak poczuł oddech na karku, wiedział co zrobić. Skoro jego głowa była wolna, prócz tej dłoni, to mógł działać. Wielki zamach i uderzenie tyłem głowy o jego twarz. Poskutkowało. ,, Tak!" Jednak, chłopak nie powinien cieszy się za szybko. Gdyby nie to że poczuł obecność jeszcze drugiej osoby i gdyby nie to, że lekko odskoczył, dostał by w niebezpieczne miejsce na głowie dostałby czymś szklanym. I tak oberwał wielkim kawałkiem szkła, rozbił je o jego głowę, lecz nie stracił przytomności.

W chwili, w której oberwał szkłem czas jakby był w spowolnionym tempie. Wszystko działo się powoli. Tak, jakby jedna sekunda ciągnęła się do minuty. Kawałki rozbitego o jego głowę szkła wirowały odbijając blask odsłoniętego przez chmury księżyca. Czuł pieczenie i chłodną ciecz, zalewającą mu widoczność. Był przytomny i w pełni świadomy wszystkiego. Jedyny minus, to była jego zamazana przez krew widoczność. ,, Tak łatwo się nie dam... Nie teraz... Nie teraz gdy zaszedłem tak daleko i gdy jestem już tu. W Zwiadowcach."

Ustanie na nogach było niezwykle ciężkie, lecz wykonalne. Levi w tym samym czasie był już przy wyjściu. Szarpnął za klamkę i wypadł z zamku. Jego źrenica pomniejszyła się jeszcze bardziej niż już miał. Zaczął tym razem biec w stronę dwóch zamaskowanych mężczyzn i Erena. ,, Pozbędę się tego bydła!" Pomyślał brunet, po czym stała się rzecz oczywista. Wybuch, oślepiające światło i piorun. Przemiana w tytana. Patrzył na nich z wysokości 15 metrów. ,, Czy naprawdę uda mi walczyć w tej formie z ludźmi? Czy ta moc musu być akurat do tego wykorzystana!?"

Ani Eren, ani Levi nie mogli przewidzieć tego, co chciał zrobić wróg. Ani tego, co właśnie robił. Wyciągnęli strzykawki i dwie ampułki, z których pobrali płyn. Schowali ampułki, po czym podbiegli do Erena w formie tytana. Levi chciał zapobiec ich zamiarom. Lecz coś nie wyszło. W chwili w której wstrzyknęli zawartość do tytana, ten zaczął momentalnie, kawałkami eksplodować. Uniósł się dym, Levi w jego kłębach zgubił dwójkę tych ludzi. Uciekli na sprzęcie do trójwymiarowego manewru. Tytan Erena wybuchał.

- Eren! - krzyknął czarnowłosy.

W pewnym momencie dymu było tak dużo, że stracił nawet tytana z oczu. Po tym jak wybuchy ustały, usłyszał uderzenie o ziemię. Dym opadł, a oczom czarnowłosego ukazał się poparzony Eren. Był nie przytomny, jego policzki były całe poparzone,  szyję, ręce, po prostu całe ciało. Ten widok przyprawił go o mdłości, ale mimo wszystko podszedł do chłopaka, który zaczął się już regenerować. Wiedział, że żyje. Niechętnie podniósł go na ręce i zaczął iść w stronę zamku. ,, Zapłacicie mi za to!" Pomyślał wściekły gdy niósł go do skrzydła szpitalnego. Położył na kozetce po czym wyszedł. Poszedł po Hanji, która musiała się nim zająć.

                                ~•~

Po chwili z nią wrócił. Kobieta z prędkością światła zaczęła pomagać chłopakowi. Levi natomiast był cały czas zły. Nie tylko na tamtych ludzi, ale i na Erena. Był na niego zły za to, że go nie posłuchał gdy taki miał rozkaz. Był on jasny i nie skomplikowany. Więc gdzie leżał problem? Dlaczego chłopak postanowił wyjść? Dlaczego bez wiedzy Kapitana, który za niego odpowiadał? Odpowiada nadal, bo jego oddział.

- Na szczęście nic poważnego mu nie jest. - powiedziała do czarnowłosego. Po jej oczach wywnioskował, że jest mu naprawdę wdzięczna za przyniesienie go.

- Tch. Gówniarza czeka kara, nie pozbiera się przez tydzień! Zignorował mój rozkaz i wyszedł bez zgody! - warknął wyraźnie zdenerwowany.

- Martwiłeś się? - zapytała kobieta.

- Nie odpowiem na to pytanie. Nie potrzebujesz odpowiedzi żeby być szczęśliwszą! - dalej mówił zdenerwowany zaistniałą wcześniej sytuacją.

- Ehh... Mimo wszystko, uważam że nie powinieneś go niczym karać. - powiedziała lekko drapiąc się po policzku. - Przecież każdemu zdarzają się błędy.

- Jemu aż za często. - dalej mówił zdenerwowany patrząc na nieprzytomnego Erena. - Dostanie jeszcze ode mnie w mordę za nie wykonywanie rozkazów!

- Chcesz go bić!? - zapytała zdziwiona.

- Wiesz, za przeproszeniem, spierdalaj już. - posłał jej zabójcze spojrzenie. Zawsze był zimny i nieczuły, lecz tym razem o wiele bardziej. Jego, i tak już skrzywiona od złości, twarz była jeszcze bardziej przerażająca.

- Jesteś głupi! - krzyknęła poddenerwowana. - Traktuj go dobrze, bo to nie jego wina, że jest jaki jest! Sam się w tym wszystkim gubi! On potrzebuje naszej pomocy, a skoro masz go w oddziale, to tą pomoc mu daj! - warknęła po czym wyszła zdenerwowana. Hanji zazwyczaj była bardzo luźno nastawiona do każdej sytuacji, lecz tym razem było inaczej. Tak jak w przypadku Levi'a, jej natura bardziej się ukazała.

- Tch. - rzucił. Popatrzył na kozetke, gdzie leżał Eren. Powoli kończył swoją regenerację. Gdy tak leżał, był niezwykle spokojny, opanowany. Sprawiał wrażenie nieświadomego tego, co czyha na zewnątrz. Kapitan postanowił otworzyć okno, jednak nie mógł sobie pozwolić na ponowne zostawienie go. Jeżeli ktoś po raz kolejny targnął by się na jego życie, a sam Levi by nie zareagował, miałby przesrane.

Stał przed otwartym oknem opierając się dłońmi o biały, dość chłodny parapet. Wpatrywał się w niebo, gwiazdy i księżyc na bezchmurnej scenerii ciemnego granatu. Delikatny, lecz chłodny wiatr rozwiewał mu czarne kosmyki włosów z twarzy. ,, To jeszcze nie koniec... Oni wrócą... A w tedy..."

- Zapłacicie mi za to! - warknął zdenerwowany.

SnK • Tylko ty [Riren] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz