Poszukiwania winnego.

1K 91 42
                                    

Levi'owi nie pozostało nic innego jak wzbić się w powietrze i wbić się w gęstwinę. Zawsze był opanowany, surowy i obojętny ale przecież gdy w grę wchodzi ludzkie życie to nawet najgrubsza maska pęknie. Levi sobie nie pozwolił na okazanie uczyć, skoro inni postrzegali go jako człowieka silnego i zdecydowanego, to takim Ackermann chciał zostać. W końcu zauważył pierwsze trupy, nie miał innego wyboru jak się im przyjrzeć. Nie było to dla niego na rękę ponieważ nie lubił patrzeć na truposzy. Był to widok przyprawiający go o dreszcze i odruch wymiotny, więc nie koniecznie chciał na to patrzeć.

Stał przy jednym z nich. Miał podciętą szyję, co świadczyło o zwinności napastnika. Dlaczego? Otóż żeby podciąć komuś gardło trzeba być bezpośrednio w kontakcie z tą osobą, trzeba do niej podejść. Levi obierał trzy opcje, z czego dwie były kompletnie do niczego, ale zawsze było prawdopodobieństwo, że jedna z tych absurdalnych sposobów  mógł zostać użyty. Nie chciał wyciągać pochodnych wniosków, musiał zobaczyć jeszcze innych ciała i sprawdzić stan w jakim się znajdują.

Głównie chodzi o sposób zabijania. Levi miał niezwykle wyostrzony słuch oraz wzrok, dlatego też nie miał problemu ze stwierdzeniem jakiej broni użyto do danego zabójstwa lub po prostu słyszał bardzo dużo. Według niektórych, za dużo. Był przy wszystkich zabitych, każdego z nich coś łączyło. Postanowił wrócić do Erwina. Wparował do gabinetu bez pukania. Może i ten wspaniały Najsilniejszy Żołnierz Ludzkości Levi Ackermann wykonywał rozkazy wyżej położonych rangą, ale nie miał do nich za grosz szacunku. Nie miał i mieć nie będzie. Ku zdziwieniu Kapitana, Eren znajdował się u Erwina. Opowiadał Generałowi wszystko co widział. Niestety nie było to za bardzo przydatne.

- Dużo się nie dowiedziałem, ale zawsze coś. - podszedł do biurka Erwina i na nim usiadł zakładając noge na nogę.

- Mógłbyś ZEJŚĆ z mojego biurka? - warknął. - Ehh... Mów, to jest dość poważny temat.

- Zacznijmy od tego, że przed treningiem Yeagera,  rozkazałem tamtym martwym obecnie Zwiadowcom, żeby poszli do tych atrap tytanów, w tedy jeszcze żyli, wszyscy. Z tego co mówił bachor wynika, że w momencie w którym wkroczył do lasu, byli martwi. Czyli prostym jest to, że zginęli w czasie, gdy Yeager się przygotowywał. - mówił swój monolog patrząc raz na Erwina to raz na Erena. - Są jeszcze dwa dowody na to, że działo się to w czasie, kiedy bachor nie przekroczył linii startu, po pierwsze: ich krew nie była do końca skrzepnięta, a ich głosy były zwrócone w stronę z której miał przybyć Yeager. Wszyscy, prócz może trzech, czterech Zwiadowców patrzyli w inną stronę. - Przerwał na chwilę.

- Rozumiem, czyli...

- Kurwa, nie przerywaj mi. - warknął i od nowa zaczął swój monolog. - Zwróciłem szczególną uwagę na ich szyję. Każda była podcięta w tym samym miejscu. Dodatkowo, jestem pewny, że nie było to zabójstwo mieczem od manewru, a dlaczego? Ich rany na szyi były płytkie, chodź na tyle głębokie, żeby móc kogoś zabić, i wąskie, gołym okiem było widać, że to cięcie noża lub sztyletu. Dodatkowo, mam trzy opcje, z którego dwie są bez sensu: pierwsze: każdego zabiła jedna osoba-

- Absurdalne. - przerwał Erwin.

- Mówiłem kurwa, żebyś mi nie przerywał do cholery! - znów się uniósł, nie posiadał czegoś takiego jak, szacunek do wyżej położonych rangą. -  drugie: Było ich więcej, ale nie każdy musiał mieć bezpośredni kontakt. Trzecie: Było tyle zabójców co Zwiadowców i każdy zabijał w tym samym momencie. Trzecia opcja jest najbardziej prawdopodobna. Mamy do czynienia z kimś doświadczonym i biegłym w tych sprawach, nie jest to łatwy przeciwnik. Dodatkowo żeby uciec musiał korzystając ze sprzętu do trójwymiarowego manewru. - skończył.

- Więc mamy nie mały problem...  W takim razie teoretycznie, wróg może być wśród nas. - powiedział i spojrzał na Erena. Levi zrobił to samo.

SnK • Tylko ty [Riren] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz