Tajemnica.

615 62 33
                                    

Eren zabrał swoją torbę z pokoju, w której były jego ciuchy oraz bielizna. Jednak nie zapomniał zabrać książki od kapitana. Otworzył drzwi swojego pokoju, ku jego zdziwieniu za nimi stał Levi.

- Odprowadze cię - rzucił pozwalając mu swobodnie wyjść. Chłopak się zarumienił po czym wyszedł z pokoju zamykając go na klucz.

- Dziękuję - powiedział po czym pokazał klucz czarnowłosemu. - Przypilnuje Kapitan? Nie chcę go zgubić podczas pobytu tam.

- Jasne - wziął od niego klucz chowając do kieszonki z wyhaftowanym znakiem Korpusu Zwiadowczego. - Ze mną będzie bezpieczny.

- Nie wątpię - uśmiechnął się po czym zaczęli iść w stronę wyjścia. Hanji i Miche czekali już tylko na Erena. Żaden z nich tak naprawdę nie chciał jechać na to głupie nocowanie w Shotess u Żandarmerii. Gdy doszli na miejsce, Eren położył swoją torbę na wozie po czym na niego wsiadł. Miche prowadził a Eren razem z Hanji siedzieli z tyłu. Czarnowłosy obserwował bruneta nie chcąc go puszczać w to straszne miejsce, ale nie mógł nic zrobić, taki był rozkaz i musiał go wykonać, bez względu na wszystko. Brunet także wolał zostać w zamku aby móc napatrzeć się na swojego przełożonego, jednak nie mógł sprzeciwiać się rozkazom.

W końcu ruszyli. Nie było to łatwe rozstanie dla tej dwójki, mimo że jeszcze swoich uczuć sobie nie wyznali, to i tak nie chcieli tracić z oczu tej ukochanej osoby. Wóz oddalał się coraz bardziej aż w końcu zniknął z pola widzenia Ackermann'a. Wszedł do zamku wiedząc, że to będą naprawdę ciężkie cztery dni bez tego bachora, którego zdążył pokochać.

Droga dłużyła się Erenowi niemiłosiernie. Miał już dosyć tego wozu i niezręcznej ciszy, która zresztą była niepodobna do Hanji, przecież ona zawsze gadała. Chłodny wiatr przyjemnie pieścił ich skórę podczas tego ciepłego dnia, rozwiewał im włosy, które łaskotały twarz. Cała trójka jechała tam z wielką niechęcią, jednak byli świadomi tego, że muszą się zjednoczyć z innymi korpusami. W końcu tylko żandarmeria miała jakieś niepewności do Erena, kiedy to Stacjonarni dawno się do niego przekonali.

Droga, mimo że długa, minęła sprawnie i bez większych kłopotów. Zatrzymali się w Shotess przy siedzibie Korpusu Żandarmerii. Na miejscu przywitało ich paru tak zwanych ' jednorożców' oraz Nile Dok.  Zaprowadził ich on do swoich pokoi, gdzie mieli spać przez następne noce, po czym od razu poszli na obiad.

Niektórzy żandarmii byli jeszcze zaspani, co świadczyło że dopiero ściągnęli dupsko z łóżka. Zasiedli przy stole po czym przystąpili do posiłku. W jadalni nie było oficerów, co zdziwiło całą trójkę. W korpusie Zwiadowców, coś takiego nigdy nie miało miejsca, no chyba że mieli coś ważnego do zrobienia, to w tedy jedli później, lub wcale. Tu natomiast oficerowie siedzieli w osobnym pomieszczeniu gdzie jedzenie było donoszone, a przelewał się tam alkohol, w końcu nie bez powodu żandarmeria to pijacy.

Chociaż czasem to Stacjonarni lubią wypić najwięcej, to jednak nikt nie zaprzeczy, że żandarmeria także lubi się napić i to całkiem sporo. Dla Erena to było nie do pomyślenia, jak w ogóle można spożywać alkohol, kiedy to ludzkość na każdym kroku jest zagrożona? Przecież powinni być gotowi do stawienia czoła niebezpieczeństwu.

Po zjedzonym obiedzie zostali zaatakowani przez Żandarmów, którzy konieczne chcieli się dowiedzieć czegoś o tym człowieku-tytanie.

- Ty jesteś Eren, tak? - zapytała blondynka.

- Tak - starał się brzmieć jak najnormalniej.

- To prawda, że zanim wyszedłeś z ciała tytana to zjadłeś człowieka? - zapytała ta sama dziewczyna nie ukrywając strachu i obrzydzenia do jego osoby.

SnK • Tylko ty [Riren] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz