Josh
Josh bierze prysznic w swoim niewielkim mieszkaniu na Manhattanie. Wcześniej podnosił ciężary i ćwiczył brzuch przez dobre półtorej godziny. Zmęczony i spocony, stoi pod natryskiem, czując jak zimna woda obmywa jego rozgrzane mięśnie. Unosi twarz w stronę słuchawki i zamyka oczy. Jego spięte mięsie odpuszczają. Oddech wyrównuje się. Josh czuje cudownie orzeźwiającą siłę strumieni zimnej wody, która tryska ze słuchawki prysznica.
Po wewnętrznej stronie jego powiek ukazuje się twarz Tylera. Zmęczona, zapadnięta z brązowymi oczami pozbawionymi blasku.
Josh wzdycha ciężko i otwiera oczy, opierając się dłonią o ścianę prysznica. Woda strumieniami spływa po jego namydlonym, umięśnionym ciele. U jego stóp tworzy się wir spienionej cieczy, która wlatuje do odpływu.
Nie chce teraz myśleć o Tylerze, ale jego strach o życie przyjaciela jest silniejszy niż niechęć do zaprzątania sobie nim głowy. Pamięta, że Tyler przechodził już stany depresyjne. Wcześniej zanim się poznali, kiedy chodził jeszcze do liceum oraz krótko przed tym zanim poznał Jane. Życie jednak go zaskoczyło, stawiając przed nim nowe wyzwania i rzeczy, o które warto było walczyć. W przeciągu ostatnich trzech lat poznał swoją dziewczynę, razem z Joshem odnieśli międzynarodowy sukces, a koncerty na całym świecie oblegane są przez fanów. Dynamizm jego życia nie pozwolił mu zapadać się w głąb swojego umysłu. Coś jednak zmieniło się po ostatniej trasie koncertowej. Jakby w głowie Tylera zapaliło się czerwone światło. Gdy wrócili z ostatniej trasy koncertowej, Tyler nie wychodził ze swojego mieszkania przez tydzień. Pierwsze ich spotkanie po powrocie, upewniło Josha, że Tyler nie jest Tylerem, z którym potrafił śmiać się ze wszystkiego i niczego.
Pieprzyć to.
Myśli i wychodzi spod prysznica, aby owinąć się białym ręcznikiem wokół bioder. Jego czerwone włosy ociekają kropelkami wody. Potrząsa głową niczym pies otrząsający się na deszczu. Wychodzi z łazienki w samym ręczniku i dostrzega Dolores wyciągniętą na czarnej, skórzanej kanapie. Ma książkę w ręku i okulary w kociej oprawce. Ciemnorude włosy spływają wzdłuż jednego ramienia.
Mieszkanie Josha jest przeciwieństwem lokum Tylera. Biel jest dominującym kolorem we wszystkich pomieszczeniach. Panoramiczne okna wpuszczają strumienie światła do niewielkich pomieszczeń. Białe ściany, białe meble. Jedynie skórzana kanapa i telewizor są w innych kolorach.
Dolores podnosi wzrok znad książki, kiedy Josh podchodzi do kanapy z białym ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Dziewczyna zdejmuje okulary i przejeżdża koniuszkiem języka po dolnej wardze. Dolores nie jest dziewczyną Josha. Jedynie miłostką. Chwilowym zauroczeniem, które minie równie szybko, co się pojawiło, kiedy spotkali się podczas jednego z wywiadów, które miał razem z Tylerem. Ktoś inny zaprząta głowę Josha. Ktoś inny zajmuje specjalne miejsce w jego sercu. Josh opada na kanapę, a Dolores siada na nim okrakiem, zdejmując przez głowę biały top. Jej piersi są na wysokości oczu Josha, chociaż on patrzy na jej twarzy, kiedy pochyla się nad nim, żeby go pocałować. Ich wargi łączą się w subtelnym pocałunku, ale Dolores po chwili odrywa się od niego, aby zmierzyć go pytającym spojrzeniem.
- Co się dzieje, Josh? Jesteś nieobecny- zauważa, unosząc brew. Jej blada twarz w kształcie serca sprawia, że Josh czuje chwilowe wyrzuty sumienia. Zbyt długo ją zwodzi.
- Nic- odpowiada wymijająco, ale jej badawcze spojrzenie zmusza go do szczerości- Chodzi o Tylera. Ostatnio nie jest sobą i martwię się o niego- przyznaje ze smutkiem.
Dolores uśmiecha się pokrzepiająco i całuje go delikatnie w policzek.
- Jesteś takim dobrym przyjacielem, Josh. Tyler ma szczęście, że ma Ciebie- mówi łagodnym tonem.
Josh kręci głową, marszcząc brwi, kiedy spogląda w niebieskie oczy dziewczyny.
- Nie rozumiesz, Dolly. Jestem jego przyjacielem od wielu lat i nie potrafię mu pomóc. Wciąż nie znam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć jak mu pomóc- przyznaje z goryczą w głosie- Tyler zachowuje się co najmniej dziwnie. Nie licząc już jego spadku wagi i braku motywacji, żeby dalej ciągnąć nasz zespół.
Dolores ponownie pochyla się nad Joshem, a jej usta znajdują się niebezpiecznie blisko jego prawego ucha. Ciepły oddech dziewczyny omiata jego szyję, sprawiając, ze wiązka przyjemnych dreszczy spływa wzdłuż jego kręgosłupa.
- Tyler jest dużym chłopcem. Poradzi sobie. Ma zresztą Jane, która o niego zadba- szepcze Dolores miękkim głosem- Teraz pora, żebyś zadbał o mnie.
Josh uśmiecha się mimowolnie i wstaje z kanapy, niosąc na rękach Dolores, która oplata go nogami w pasie. Idzie w stronę jasnej sypialni z dwuosobowym łóżkiem i widokiem na manhattańskie drapacze chmur. Umieszcza dziewczynę tyłem do siebie i powoli ją rozbiera, aby na końcu zrzucić z siebie krępujący go ręcznik. Wchodzi w nią w akompaniamencie głośnego jęku, który wyrywa się z ust Dolores. Josh powoli napiera na nią, zamykając oczy. Z każdym kolejnym pchnięciem wyobraża sobie Tylera. Jego napięte mięśnie i pełne pasji spojrzenie, kiedy stoi na szczycie swojego pianina gotowy do skoku. Jego zwinne, szczupłe ciało, gdy wznosi się na parę metrów w powietrze w blasku reflektorów i sztucznego dymu unoszącego się nad sceną. Jego twarz, gdy opada na ziemię, błyskawicznie odzyskując równowagę i spogląda w stronę publiczności z uśmiechem pełnym triumfu. Josh dochodzi, a z jego ust dobywa się ochrypły, zwierzęcy jęk.
YOU ARE READING
CAN YOU BUILD MY HOUSE WITH PIECES? (Twenty One Pilots Fanfiction)
FanficTyler Joseph stoi u szczytu swojej kariery. Ostatnia płyta osiągnęła międzynarodowy sukces, a on niedawno wrócił z ostatniej trasy, aby zabrać się za nagrywanie kolejnego albumu. Wszystko wskazuje, że powinien być szczęśliwy, ale tak nie jest. Dziej...