CZĘŚĆ DRUGA: IN TIME I'LL LEAVE THE CITY, FOR NOW I'LL STAY ALIVE - R11

3 0 0
                                    


Josh

Nie sądził, że szybko powrócą do studia po incydencie. Myślał, że ostatnią rzeczą, na którą Tyler będzie miał ochotę, będzie praca i nagrywanie nowego albumu. Był szczerze zdziwiony, gdy Jane zadzwoniła do niego tydzień temu, aby powiadomić, że Tyler jest gotowy, żeby ponownie wejść do studia. Od tamtej pory pracują codziennie, spędzając niemalże całe dnie na szlifowaniu i nagrywaniu nowych utworów. Większość muzyki i tekstów jest gotowa i opracowana przez Tylera, który spędził mnóstwo czasu po wyjściu ze szpitala na kreowaniu nowego świata, który ma stanowić rdzeń całego albumu. Cała ekipą włącznie z inżynierami dźwięku i managerami ulepszali i kształtowali nowy koncept płyty, aby ostatecznie rozpocząć nagrywanie.

Tyler z nieco obłąkańczym zapałem angażuje cały swój wolny czas w pracę nad albumem. Dyskutuje z załogą i dyktuje, co chce umieścić na nowym albumie, a co wolałby odpuścić. Wstępnie nagrane nowe utwory przechodzą najróżniejsze metamorfozy zanim wydają się godne zaakceptowania przez Tylera.

Josh obserwuje przyjaciela i jest szczerze zafascynowany jego zaangażowaniem i śmiałością w muzyce. Każdego dnia, kiedy dyskutują o nowych utworach, ulepszają partie wokalne i perkusyjne bądź rozmawiają o nowej wyimaginowanej rzeczywistości Dema, Josh przyłapuje się, że jego przywiązanie do Tylera rośnie w siłę. Nie może opanować tego czucia, które łaskocze go w dole brzucha niczym stado motyli. Josh widząc, że Tyler powoli wraca do dawnego siebie i wydaje się silniejszy, pełen energii i motywacji do pracy, coraz bardziej i bardziej zakochuje się w przyjacielu.

Cały dzień pracują nad nową piosenką o tytule „My Blood". Nagrywają partię wokalne i miksują muzykę, chociaż Tyler wciąż nie jest zadowolony z efektów. Zrobili sobie chwilową przerwę. Usiedli w studiu nagraniowym, podczas gdy reszta załogi porozchodziła się w swoje strony. Zostali sami w skąpanym w półmroku pomieszczeniu.

Siedzą po przeciwnych stronach stolika i siłują się na ręce. Tyler zaciska zęby, próbując przechylić ich splecione ręce na stronę Josha, ale z marnym skutkiem. Mimo, że zaczął regularnie ćwiczyć i dbać o kondycję, chcąc odzyskać siły, które stracił po incydencie, wciąż jest słaby i szybko się męczy. Jego czoło zrosił pot. Josh z niewielkim trudem napiera na jego rękę i dociska do stołu. Wygrywa nawet nie zużywając rezerw swojej siły. Wymachuje prawą ręką w geście zwycięstwa i klaszcze w dłonie, śmiejąc się głośno. Tyler wystawia mu środkowy palec i odwzajemnia uśmiech, kręcąc głową.

- Przejdzie dzień, kiedy Ci dołożę, Joshua!- rzuca z udawanym urażeniem i śmieje się, odsłaniając zęby.

Obaj śmieją się przez moment. Josh przypatruje się przyjacielowi, czując szczęście na widok jego uśmiechu. Dopiero w obliczu prawdziwej tragedii jaką była próba samobójcza Tylera, uświadomił sobie, że drobne gesty i słowa są na wagę złota. Uśmiech. Wyraz oczu. Postawa ciała. Jego serce bije szybciej na dźwięk chichotu Tylera. Ciepło i radość rozchodzą się wzdłuż jego kończyn wraz z dreszczami przyjemności.

- Szybko wrócisz do formy, Ty. Chociaż wątpię, żebyś kiedykolwiek był w stanie mnie pokonać- śmieje się Josh i napina biceps prawej ręki.

Tyler wywraca oczami, uśmiechając się szyderczo.

- Mam nadzieję. Jestem już zmęczony moim ciągłym brakiem energii- mówi i sięga ręką po puszkę red bulla, którą wymachuje przed twarzą Josha- Muszę ciągle doładowywać się red bullem, żeby cały dzień być na nogach- dodaje i upija łyk napoju.

Josh obserwuje go dyskretnie, udając, że bawi się pustą szklanką, która stoi na blacie. Tyler wygląda o niebo lepiej niż w dniu, kiedy opuścił szpital z zapadniętymi policzkami, sińcami wokół oczu i zgarbioną sylwetką. Teraz jego skóra ponownie przybrała ciemniejszy odcień karnacji. Dwudniowy zarost pokrywa jego policzki, a spojrzenie oczu jest ożywione, nieco roztargnione. Ciemne włosy wyglądają jakby zmierzwił je podmuch wiatru. Josh nie może odmówić sobie przypatrywania przyjacielowi. Spogląda na niego, analizując każdą zmianę na jego twarzy i zapamiętując wszystkie szczegóły.

- Dlaczego gapisz się na mnie?- pyta Tyler, odejmując puszkę red bulla od ust. Wyrywa Josha z zamyślenia i zmusza, żeby spuścił wzrok na swoje dłonie.

- Cieszę się, że do nas wróciłeś, Ty- przyznaje Josh z westchnieniem. Zauważa, że Tyler dyskretnie naciąga na ręce rękawy czarnej bluzy. Josh wie, że w ten sposób chce ukryć blizny, które szpecą jego przedramiona. Josh widział te blizny przypadkowo, gdy Tyler przebierał się w swoim mieszkaniu nieświadomy, że Josh przyszedł w odwiedziny. Długie, porośnięte tkanką bliznowatą linie ciągnące się od nadgarstków, aż po łokcie. Josh nie mógł znieść ich widoku na idealnej niegdyś skórze jego przyjaciela. Jego gardło zaciska się z przerażenia, gdy wyobraża sobie ból jaki musiał czuć Tyler, robiąc sobie te cięcia.

Teraz to Tyler spuszcza wzrok na swoje ręce, naciągając głębiej rękawy.

- Wiesz, że My Blood jest o Tobie?- odzywa się nagle, unosząc głowę i spoglądając na Josha nieśmiało- Nie do końca o Tobie, ale o przyjaźni i oddaniu. Inspirację czerpałem z naszej przyjaźni, Josh. Chcę, żebyś wiedział, że możesz liczyć na mnie w każdym momencie swojego życia. Tak jak ja mogłem polegać na Tobie przez cały ten czas.

Kącik ust Josha drgnął w uśmiechu. Wzruszenie, które ściska mu serce, powoduje, że na moment jego oczy stają się wilgotne. Zdławił to uczucie i uśmiecha się szczerze.

- Zawsze możesz na mnie polegać- mówi i przez chwilę waha się nad następnymi słowami, aby ostatecznie wypowiedzieć je na głos- Kocham Cię, Ty.

Tyler odwzajemnia uśmiech, ściskając w rękach pustą puszkę red bulla.

- Ja Ciebie też kocham jak brata- odpowiada szczerze.

Josh jednocześnie czuje sprzeczne emocje. Bezgraniczne szczęście na myśl, że Tyler wciąż jest wśród żywych, a ich relacja ponownie się zacieśniła odkąd wrócił ze szpitala. Przygnębienie, ponieważ wie, że dla Tylera zawsze będzie tylko najlepszym kumplem, podczas gdy on chciałby ujawnić swoje uczucia względem niego i spróbować innego rodzaju miłości niż braterstwa.

Potrafi jednak być wystarczająco dobrym aktorem, żeby zamaskować swój żal odnośnie nieodwzajemnionej miłości. Uśmiecha się szeroko i łokciem uderza Tylera w ramię, niemalże strącając go z krzesła.

Tyler unosi ręce w geście zdumienia i oddaje Joshowi, uderzając go kościstym łokciem w bok. Jego śmiech wypełnia pomieszczenie radosnym, wysokim dźwiękiem.

- Zrobiłeś się strasznie uczuciowy po powrocie z zaświatów- żartuje Josh, rozmasowując bok.

- Wal się, koleś- rzuca Tyler lekkim tonem i pokazuje mu język- To Ty zacząłeś tą ckliwą rozmowę.

Josh odpowiada śmiechem. Chłonie każdym centymetrem swojego ciała tą luźną atmosferę, która jest między nimi. Chce, żeby czas stanął w miejscu, a oni dwaj siedzieli w studiu, ciesząc się wzajemnym towarzystwem. Pragnie zawsze widzieć Tylera, który potrafi się śmiać zamiast walczyć ze swoimi demonami w samotności i ciszy. Modli się w duchu, aby incydent, który miał miejsce przed niemal dwoma miesiącami, nigdy już się nie powtórzył.

CAN YOU BUILD MY HOUSE WITH PIECES? (Twenty One Pilots Fanfiction)Where stories live. Discover now