04 | R E F L E C T I O N

577 62 13
                                    

Każde życie jest filmem. Dramatem, który zakończy się w ten ekscentryczny sposób łapiąc oglądającego za serce w ostatnich sekundach akcji.

Posiadając inne gwiazdy i historie, posiadamy inne noce i poranki. Kreślimy rutynowy plan działania. Dzięki temu nie gubimy się w naszych zeznaniach. Możemy funkcjonować sprawiając wrażenie żywych.

Choreograf wodził za min przenikliwymi oczami, palił każdą część jego ciała żywym ogniem, wzrokiem wiercił dziurę w najmniejszym potknięciu czy zawahaniu. Widział jak ten kręci z głową z niezadowolenia.

-Wygląda to lepiej niż ostatnio, ale w tej części... tak tutaj, jesteś tutaj w centrum, wiec powinieneś tańczyć najlepiej. A wypadasz słabo. Jeżeli się nie poprawisz to Hoseok dostanie twoje partie. Pamiętaj o tym.

-O-oczywiście...

***

-Dlaczego powiedział Pan Jiminowi, że słabo wypada między nami? Przecież...

-Tak wiem, że jest tutaj jednym z najlepszych, ale oczekuję od niego jeszcze lepszych wyników. Stać go na więcej. Widać to nawet po tym jak się poprawił. Jego samodyscyplina jest dla mnie niepojęta, dawno nie spotkałem tak dokładnego tancerza. Jeżeli dalej będzie utrzymywał takie tempo rozwoju, to w niedługim czasie zajmie twoje miejsce Hoseok. Dlatego wracaj do pracy.

-Ju-uż wracam...

***

- Dobra chłopaki to zbieramy się już? Jestem zmęczony, zamówmy coś na obiad!

-Tae miałeś dzisiaj pomóc Jinowi z zakupami na kolacje!

-Dobrze możemy coś zamówić, też jakoś szczególnie nie chce mi się chodzić po sklepie, trening był wystarczająco wyczerpujący. Hobi dzisiaj ty prowadzisz. To co? Zbieramy się? Yoongi?

-A... Zostaję w studio. Wrócę trochę później.

-Ah, no dobrze... napisz do mnie później, zostawimy ci trochę. Dzieciaki wychodzimy. Zadecydujcie co zamawiamy.

-Bulgogi, zjedzmy bulgogi!

-O tak Jin zamówmy Bulgogi!

(Bulgogi- zwykle marynowana wołowina, ale może być też kurczak czy wieprzowina)

A Jimin stał po drugiej stronie i widział  jak jeden za drugim opuszczają sale. Żaden nawet na sekundę się nie zawahał, nie wysłał ukradkowego spojrzenia. Jakby ktoś chciał wymazać jego istnienie albo jakby już dla nich nie istniał. Przetarł twarz ręcznikiem i ponownie z głośników zaczęła lecieć muzyka. Niestety Jimin nie zauważył, że to właśnie on odwrócił się na ułamek sekundy. To była tylko chwila, a mimo to przeszedł go dreszcz. Jakby wiedział, że coś czai się w tych wielkich lustrach albo spogląda zza drzwi. Czeka, żeby go pożreć.

***

-Tak Jin... tak już wracam. Nie, nie musicie po mnie przyjeżdżać. Wezmę taksówkę. Spokojnie. Tak wejdę do sklepu, więc napisz mi co kupić. Tak zdążę jeszcze przed zamknięciem, dzisiaj jest dłużej otwarte... No... Rozłączam się.- Już miał zderzyć się z mroźnym wieczorem, gdy coś pociągnęło go za kołnierz. Może było to sumienie. A może to ciekawość popchnęła go w stronę sali ćwiczeń. Nie był pewien, a nawet uważał, że to niemożliwe. A jednak usłyszał. Z początku cichą, prawie niesłyszalną melodię, którą normalnie by zignorował, ale z każdym krokiem głos nabierał na sile i już wiedział, że on znowu siedzi i ćwiczy po nocach. Już szykował się do wygłoszenia monologu. Kolejnej ciężkiej rozmowy o tym, że nie poprawi się z dnia na dzień, że człowiek nie może być chodzącym robotem, który zaprogramowany jest wyłącznie na sukces, że ludzie nie są idealni, więc powinni popełniać błędy, że nigdy nie zadowoli wszystkich na raz. Powinien znać swoje limity. Yoongi przeklął  pod nosem. Jeżeli znowu będziesz wciskał kit, że już wychodzisz  i magicznym sposobem jesteś umówiony w tym momencie na obiad ze znajomymi, którzy  w rzeczywistości nie istnieją, to obiecuję, że nie dotrwasz jutra.

WINGS | yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz