10 | 1/2 | B T & S

478 49 5
                                    




Chłopiec przechodził z sali do sali, widząc po drodze chorych, rannych czy umierających. Widział w nich siebie.

Zwiędnął wieki temu, ale teraz ktoś zapragnął go pielęgnować. Ale czy można uratować kogoś, kto już od dawna nie żyje?

Usiadł na obracanym krześle i bawił się swoimi palcami. Nie wiedział, co ma zrobić. Poddać się leczeniu czy może wypisać się od razu i radzić sobie samemu? Przecież tyle czasu nie potrzebował żadnej pomocy, wiec teraz również dałby radę. Prawda? Chciałby dać radę, ale teraz nie był nawet pewien czy uda mu się wstać i przejść do swojego łóżka.

Siedział na swoim krześle i głęboko myślał o tym, co teraz z nim będzie. Czy będzie mógł występować? Jak będą wyglądały koncerty? Czy jego przyjaciele dadzą radę? Jak się teraz czują?

Ale dlaczego w żadnej chwili nie pomyślał o sobie i swoim zdrowiu? Prawdopodobnie nie wiedział już jak to jest martwić się o samego siebie. W chwili rozpoczęcia swojej długiej drogi usianej krwią i kawałkami szkła, zapomniał, że on sam istnieje.

***

Yoongi na zmianę wchodził i schodził ze schodów. W momencie, kiedy był już kilka metrów przed salą Parka zawracał i wracał na dół do recepcji, tylko po to, żeby po chwili ponownie wejść na piętro. Starsza Pani, która czekała na swoja wizytę, śmiała się pod nosem, kiedy ten ciemnowłosy chłopak przechodził właśnie piętnasty raz przed jej nosem. Złapała w dłoń chusteczkę, przetarła łzy z policzków i krzyknęła.

-Chłopcze! Zanim ty zdecydujesz się wejść do tej sali, osoba, która na ciebie czeka, prawdopodobnie zdąży wyzdrowieć i sama wyjdzie!- Ciemnowłosego chłopaka zaczęły piec policzki. Był cały czerwony. Miała rację. Jeżeli tyle czasu będzie się zastanawiał to nigdy nie wejdzie do jego pokoju. Wziął głęboki oddech i przeszedł do sali Jimina. 

I to co zobaczył złamało mu serce. Park ubrany w szpitalną piżamę, z kroplówką wczepioną do jego dłoni i smutnymi oczami. Fioletowe żyły, popękane naczynka, sińce pod oczami, prawie białe usta. Yoongi musiał zakryć dłonią usta, chciał się rozpłakać. Nie wiedział, że Jimin wygląda aż tak źle. Czy cały ten czas miał na sobie makijaż? Zobaczył, że cały drży, a kiedy ich oczy się spotkały wszystkie słowa, które miał wypowiedzieć, wyparowały. Ale emocje w sercu pozostały.

-Ji-imin?- Chłopiec spojrzał prosto w oczy Yoongiego. Nie mogli oderwać od siebie wzroku. Przez ich myśli przewijały się tysiące słów. Zdań, które w jakiś sposób mogłyby wytłumaczyć tą sytuację. Ale żaden z nich nie otworzył nawet ust. Wystarczyło, ze widzieli siebie nawzajem. Niema rozmowa, która pozwoliła im zrozumieć więcej niż jakiekolwiek wypowiedziane słowo.

Starszy podszedł do Jimina i pomógł mu wrócić do łóżka. Poprawił poduszkę. Siedzieli bardzo blisko siebie. Mimo, że Jimin nie pozwolił się dotknąć, Yoongi był wdzięczny. Zobaczył nadzieję w jego oczach.

*

-Hyung jestem już tym wszystkim zmęczony. Boję się, że już dłużej nie dam rady. Proszę pomóż mi.

Rozmawiali długo. Pojęcie czasu przestało dla nich istnieć. Jimin otworzył się przed nim kompletnie. Pozwolił obedrzeć się ze wszystkich warstw, którymi zakrywał się każdego dnia. Wylał z siebie każde zmartwienie. A starszy chłonął każde jego słowo. Był w szoku o jak bardzo wielu sprawach nie zdawał sobie sprawy- jak nikt nie zdawał. W ten sposób poznał go na nowo, nie jako tego perfekcyjnego Jimina bez żadnej skazy, ale jako człowieka, który popełnia błędy. Od czasu do czasu przytakiwał i mówił, że wszystko się ułoży, że razem sobie poradzą, że tym razem nie zostanie sam. Trzęsącą się dłonią wyjął kartkę z kieszeni. Położył ją na kolanie młodszego i napisał jedno słowo. Lie.

-Jimin?

-Tak Hyung?

-Może chcesz spróbować?- Młodszy spojrzał na kartkę i długopis. Sięgnął po nią i drżącą dłonią zaczął zapisywać. Słowo po słowie wyrzucał z siebie złe emocje. Suga siedział przy nim i pomagał dopracowywać tekst. Była to ich terapia. Pozwolili oczyścić swoje umysły. Porzucić te czarne postacie.

*

-Może spróbujemy w ten sposób? Tak będzie bardziej pasować do melodii.

-Masz rację... A jak mam to zapisać?- Uśmiechali się do siebie. Pierwszy raz od bardzo dawna Jimin czuł się dobrze. Miał wrażenie, że wszystko wokół niego zaczyna nabierać życia. Że te wszystkie wyblakłe kolory nabierają jaskrawości. Pozwolił dotrzeć do jego serca, chciał znowu czuć te kolory i czerpać z życia jak najwięcej. Chciał wyzdrowieć.



w porządku jeśli mnie to zrani

bo teraz postanowiłem walczyć

więc obejmij mnie


WINGS | yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz