Rozdział 8

105 13 6
                                    

           
~*~
POV. ZOEY

Słyszę rozmowy chłopaków, ale jestem w tak zwanym „pół-śnie". Słychać je, jakby z oddali...

— Co tu się stało? — pyta Max.

— CO...? — mruczy, chyba jeszcze zaspany Chris.

— No, co Zoey robi w twoim łóżku? Czy wy...

— Nie. Nie!— Chris szybko przerywa Damien'owi.

Powoli zaczynam się wybudzać. Przecieram oczy i rozciągam się, specjalnie kładąc rękę na twarzy Chrisa. Uśmiecham się pod nosem, a on to zauważa:

— Ejj...! — odsuwa moją rękę. — Uważaj sobie! —spogląda na mnie surowym wzrokiem.

— Ale to nie... — mówię przerażona.

— Żartowałem tylko — śmieje się — Ale nie myśl sobie, oberwie ci się za to! — rzuca się w moją stronę i... zaczyna mnie łaskotać. Śmiejemy się głośno (szczególnie ja) i zapominamy, że nie jesteśmy sami w pokoju.

— Czy ktoś mi może to wszystko wytłumaczyć? — pyta ponownie Max.

— To ja powiem. Była burza i ja się po prostu bałam, więc przyszłam tutaj i... — jak zwykle musi mi coś przerwać. To „coś", co mi właśnie przerwało, dobiega ze strony drzwi – głośne pukanie.

— Która godzina?

— 7.05 — odpowiadam spoglądając na zegarek.

— To na pewno Pan Smith.

— O nie... — jęczę.

— Chris, ukryj ją jakoś! — szepcze Damien, gdy pukanie staje się coraz donośniejsze.

— Otwierajcie! — krzyczy Pan Mark.

— Chwilka, tylko założę koszulkę! — znajduje wymówkę Erric.

— Właź tu — Chris podnosi kołdrę. Wchodzę pod nią i zakrywam się aż po głowę, a chłopak przykrywa się normalnie – jak do snu. Układa się na boku, by zakryć mnie całym swoim ciałem.

Condi otwiera drzwi.

— Dzień dobry, już myślałem, że mnie nie wpuścicie! — mówi pogodnym głosem nauczyciel — Czemu aż tak długo zakładałeś bluzkę? — kieruje słowa w stronę naszego przyjaciela, który właśnie to wymyślił.

— Bo eee... szukałem mojej ulubionej w walizce, a przyznam, że jej zawartość nie jest zbyt yyy... uporządkowana — jąka się Er.

— Dobrze, szykujcie się szybko, bo za pół godziny śniadanie — oświadcza Pan i wychodzi.

— Całe szczęście, że jeszcze nie był w moim pokoju i nie wie, że jestem u was — mówię z ulgą.

Ktoś ponownie puka, a Conrad otwiera.

— Zapomniałem! Czy nie wiecie może gdzie jest Zoey, bo nie ma jej w pokoju...? — pyta szybko. Serio?

— Nie wiemy — odpowiadają równie szybko jak on, po czym znowu opuszcza pomieszczenie.

— No i cała nadzieja poszła na marne... —jęczę pod nosem i wybiegam z pokoju.

Wyglądam zza ściany, czy Pan Mark stoi na korytarzu. Na szczęście nie - jedyna pozytywna sytuacja tego ranka. Wchodzę do pokoju, a jak można się domyślić, płynie fala pytań w moim kierunku. Zaczynam tłumaczyć dziewczynom:

— Była burza, no i się bałam, więc poszłam na dół do holu i zasnęłam w fotelu...

— Widać, że kłamiesz.

Siła PrzyjaźniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz