Rozdział 17

42 5 0
                                    

Uwaga! Zmieniłam imię głównej bohaterki! mamy Zoey Miller!
———————————————————
— I jak było? — pyta mnie Amy.
— Z kim rozmawiałaś? — dołącza się Nate.
— Poznałam przemiłego chłopaka — odpowiadam.
— Jak ma na imię?
— Nathan.
— Ładnie — obydwie stwierdzają.
— A wy co robiłyście?
— Tańczyłyśmy i... jadłyśmy mnóstwo przekąsek. Tu jest pyszne jedzenie! — śmieje się Amy.
— Racja, musisz spróbować.
Rozglądam się dookoła aby znaleźć jedzenie. Moje spojrzenie natrafia na Chrisa wychodzącego z ciemnej sali. Najwyraźniej też brał w tym udział. Patrzy mi smutno w oczy. Chwilę tak stoimy do momentu, gdy on zaczyna podążać w moim kierunku. Wtedy wracam myślami na Ziemię i odwracam się do dziewczyn.
Słyszę dźwięk telefonu. Dobiega z messengera.
Nathan Nate
Hej
Ja
Hejka. Już się stęskniłeś?😂
Nathan Nate
Pewnie.
Ja
To przyjdź do mnie. Jestem przy przekąskach.

Odczytał wiadomość i nie odpisuje. Naprawdę tego nie lubię. Ale skąd on to może wiedzieć? Pewnie już tu idzie. Rozglądam się po sali szukając chłopaka zmierzającego w moją stronę. Niestety nikt nie przychodzi przez 10 minut. Wracam zmęczona do pokoju i rzucam się na łóżko. Zamykam oczy myśląc o dzisiejszym dniu. Powoli zasypiam, gdy nagle telefon zaczyna wibrować. Sięgam po niego ospale i odblokowuję za pomocą Face ID.
Nathan Nate
Przepraszam. Jesteś śliczna, wiesz?
Ja
Widziałeś mnie? Dlaczego nie przyszedłeś?
Nathan Nate
Lepiej żebyś mnie nie poznała w realu.
Ja
Czemu? Ja bardzo chcę cię poznać!
Nathan Nate
Będziesz mieć przez to same problemy.
Ja
Nie rozumiem. Tak w ogóle dlaczego nie masz podanego nazwiska, tylko samo imię?
Nathan Nate
Cenię sobię prywatność.
Ja
Rozumiem. A i jeszcze... dopiero dziś założyłeś facebooka?
Nathan Nate
Tak, dla ciebie. Nigdy wcześniej go nie miałem.
Ja
Oo to słodkie😂❤️

Popisaliśmy do 3 nad ranem. Pisząc z nim poczułam, że jest moją bratnią duszą -rozumiemy się doskonale. Niestety zakończyliśmy rozmowę, gdy wróciły dziewczyny. Nie chciałam żeby coś podejrzewały i mnie wypytywały.
~*~
— Ten dzień spędzasz ze mną, kochanie — Tim szepcze mi w ucho i je lekko przygryza.
— Ałć! — dziubię go w nos i gryzę wargę — I co boli?
— Troszkę, ale rób tak częściej — przyciąga mnie do siebie i opadamy na łóżko. Przykłada usta do mojej szyi i zaczyna całować delikatnie. W tym czasie czochram jego ciemne, gęste włosy.
— Kocham to robić — wymyka mi się.
— Co robić?
— Głaskać twoje włosy — odpowiadam zmieszana.
Powtarza poprzednią czynność, lecz mocniej. Sięga po telefon i ustawia go do robienia selfie. Już pozuję do zdjęcia, gdy nagle zauważam ślady na szyi. To są malinki.
— Podobają się?
— Ah ty głuptasie. Nie mogłeś w mniej widocznym miejscu? — układam głowę na jego torsie.
— Muszą wiedzieć, że jesteś tylko moja, skarbie.
Spogląda na zdjęcie i ustawia na tapetę blokady. Szybko wstaje i mówi:
— Już się zaczęło śniadanie, chodź — ciągnie mnie za ręce i całuje.
— No już, idziemy — proszę, gdy udaje mi się oderwać wargi od jego słodkich ust.
Wchodzimy na stołówkę. Przy stoliku już są wszyscy, ale wolne są dwa miejsca. Nakładamy jedzenie z bufetu i siadamy na wolnych krzesłach.
— Zoey... a co to tam na szyi? — pyta Damien.
— Właśnie — rusza brwiami Eric.
— Dobrze wiecie — śmieję się.
— No pewnie, komary cię pogryzły — na słowa Maxa wszyscy zaczynają się śmiać. Już po chwili uśmiechy spełzają nam z twarzy. Obok stołu stoi Chris ze skrzyżowanymi rękami. Przygląda mi się i zatrzymuje wzrok na szyi. 
— Widzę, że zajęte... — głowa mu opada.
— My już idziemy — wstaję i kiwam głową do Tim'a.
— Nie, poczekaj — łapie mnie za rękę i przez chwilę nic nie mówi — Przecież widzę, że nie zjadłaś. Ja sobie pójdę.

Siła PrzyjaźniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz