Rozdział 12

78 10 4
                                    

Przebudzam się ze snu i układam się w pozycji siedzącej. Widzę nieznany mi pokój.
— Miałaś bardzo twardy sen. Musiałaś być śpiąca — słyszę znajomy głos męski.
— Co ja tu robię?
— Zaniosłem cię do siebie, bo dziewczyny miały zamknięty pokój. — rozpoznaję głos Tim'a — W ogóle pamiętasz wczorajszy wieczór?
— Nie do końca. — chłopak blednieje, ale już rozumiem, o co mu chodzi — Nie przejmuj się tak... przecież pamiętam co mówiłeś.
Wstaję z łóżka i całuję go szybko.
— A już się bałem.
Spoglądam w lusterko. Jak zwykle po nocy moje włosy są rozczochrane. Na sobie mam białą, za dużą koszulkę z napisem „LA".
— To moja... — wskazuje na bluzkę.
— Ty mnie... przebrałeś? — rumienię się.
— Tak, bo byłoby ci nie wygodnie i... — drapie się słodko po głowie.
— Dzięki, nie trzeba było — uśmiecham się. Dotykam okolicy swojej klatki piersiowej i czuję ulgę, że pod t-shirtem mam swój stanik sportowy.
— Przecież nie rozebrałbym cię do naga. —śmieje się.
— Wolałam sprawdzić.
— Dobrze, że się obudziłaś, bo już za dwadzieścia minut śniadanie.
— To ja lecę do swojego pokoju! — żegnam się. Tim daje mi buziaka w policzek, a ja szybko wracam do pokoju. Wpadam z impetem do pomieszczenia i zastaję tam moje przyjaciółki.
— Gdzie ty byłaś?!
— Co ty masz na sobie?!
— Spokojnie... opowiem wszystko na śniadaniu– oznajmiam zmartwionym dziewczynom.
Ubieram się w szarą, obcisłą bluzkę sięgającą do pępka i dżinsowe, krótkie spodenki. Robię sobie makijaż: używam tuszu do rzęs i bronzera. Rozpuszczam włosy i je rozczesuję. Do czarnej torebki wrzucam telefon i inne potrzebne kobiece drobiazgi.
Zamykamy drzwi. Przychodzimy do przytulnej restauracji, która była w kolorach biało-niebieskich. Siadamy przy jednym z wolnych stolików i zamawiamy jedzenie.
— Opowiesz nam w końcu? — zwraca się w moim kierunku Natalie.
— Dobra... to jak Tim wtedy przyszedł do pokoju, zwierzyłam mu się i wtedy wyznaliśmy sobie miłość. Pocałowaliśmy się. Zabrał mnie na czubek statku i pokazał zachód słońca. Opowiadał mi takie romantyczne rzeczy...
— Ale oczy ci się błyszczą. — porusza brwiami Amy.
— No i potem... chyba zasnęłam. Wstałam rano u niego. Okazało się, że mnie przebrał w swoją koszulkę.
— Zakochani!
— A o co chodziło wte... — przerywa nagle Natalie. —Ałć!
— Coś się stało? — pytam.
— Nie. — uśmiecha się sztucznie dziewczyna z grymasem na twarzy.
Kelner przyniosi nam tackę z zamówionymi rzeczami, kłaniając się.
— Idzie twój chłopak.
— Co? — rozglądam się. Zauważam Tim'a. Wygląda jak zawsze nieziemsko. Te jego włosy zaczesane na bok i lekko do góry... Spogląda na mnie spod swojej grzywki, a ja szybko odkręcam głowę.
— Wstydzisz się?
— Nie...
— Cześć kochanie. — podchodzi do mnie i przyciąga do siebie. Niespodziewanie mnie całuje, a w tym czasie ja czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych.
— Po śniadaniu przyjdziesz do mnie?
— Sama nie wiem... chciałam spędzić...—przerywam, bo poczułam nadepnięcie na stopę. A więc dlatego Natalie miała grymas na twarzy, dosłownie tak jak pewnie ja teraz — ...Jasne, że przyjdę.
Chłopak odchodzi w kierunku stolika dla nauczycieli.
— Urocze — rozkochała się Amy.
— Tak jak ty i Max — odpowiadam, przez co jej twarz oblewa rumieniec.
~*~
Wyszłam z sali i zmierzałam w kierunku pokoju Tim'a.
— Zoey! Jak tam twój nowy chłoptaś? — słyszę Louisa.
— Zostaw mnie.
— Nie... — łapie mnie od tyłu za ręce. —Niedawno co byłaś z David'em, potem kręciłaś z Chris'em, a teraz trener surfingu padł twoją ofiarą. Jesteś puszczalska!
— Przestań! — po policzku spływa mi łza, gdy słyszę jego wyzwiska w moją stronę. Może ma rację?
— Ile chcesz za godzinę? — drwi sobie.
— Puść mnie!
— Zadałem ci pytanie! — wydziera się.
— Ale ci na nie nie odpowiem. — szlocham.
— Bo zaraz będzie za darmo, więc odpowiedz!
— O co ci chodzi?!
— No to patrz! — ciągnie mnie za uwięzione już kilka minut ręce i wciąga do swojego pokoju.
— A widzisz, gdybyś była grzeczna, byś pieniądze dostała przy okazji. — przyciąga mnie do siebie i całuje. To okropne. Jego usta mnie brzydzą. Cały mnie brzydzi. Może i jest przystojny, ale nie w tym rzecz.
Rzuca mnie na łóżko. Wyrywam mu się i krzyczę. Zdejmuje moją bluzkę.
— Jednak nie jesteś taka zła... szczuplutkie ciałko... aż mam ochotę... — przygryza wargę.
— Ogarnij się!
— Wiem, że ty też chcesz. — całuje mnie, trzymając za talię.
— Mylisz się! — wrzeszczę, gdy udaje mi się oderwać usta. Próbuję wstać i uciec, ale on nie ulega. Uderzam go mocno w twarz.
— Robisz się niegrzeczna! Za to są kary!—popycha mnie na ścianę i przyciska mocno.
— Puść!
Nagle otwierają się drzwi. Stoi w nich Tim.
— Co ty robisz?! — woła.
— Właśnie zaraz przelecę twoją dziewczynę. Ile ci za to zapłacić?
— Swoją mordę! — rzuca się na niego i uderza go pięścią dwa razy mocno w twarz. Louis opada na ziemię ledwo przytomny, a z jego nosa wypływa krew — I więcej jej nie dotykaj, zrozumiałeś?!
— T-tak... — jęczy.
Wtulam się w ramiona Tim'a.
— Załóż koszulkę i idziemy stąd. — mówiąc to, spiorunował Louisa wzrokiem.
~*~
— Wszystko dobrze? — martwi się Tim.
— Chyba tak...
— Gdybym nie był opiekunem, to bym mu rozwalił łeb. — irytuje się, a swoje zdenerwowanie wyładowuje na drzwiach kopiąc w nie.
— Uspokój się. Nic takiego mi nie zrobił...
— Jak nie? Wyzywał cię, całował i chciał cię...
— Widzisz, ale tego nie zrobił.
— Bo mu przeszkodziłem. Za próbę gwałtu jest więzienie. — łapie mnie za posiniaczone ręce.
— Nie chcę już mieszać. Przynajmniej już na zawszę się ode mnie odczepi. — mówię.
— Chodź tu. — ciągnie mnie w swoją stronę – Kocham cię.
Spędziliśmy razem czas aż do kolacji. Udaliśmy się o 18 do kafejki aby coś przekąsić. Złożyłam zamówienie i po drodze do stolika spotykam Louisa.
— Uwierz, jak tylko jego nie będzie w Dover, to masz przewalone.
Przyspieszam kroku, bo się przeraziłam. Gdy już jestem przy stoliku, obok Tim'a, czuję się bezpiecznie. Zjadam swoją sałatkę, a chłopak swój posiłek. Nie mówię mu ani słowa o zastraszeniu Louisa. Żegnamy się szybkim całusem i udajemy się do swoich pokoi. W środku zastaję moje przyjaciółki.
— Hej Zoey!
— Cześć.
— Dziś zaprosiłyśmy naszą klasę do nas do pokoju na imprezę...— informuje mnie Natalie.
— Dobrze, że dowiaduję się o tym DOPIERO teraz. — podkreślam słowo „dopiero".
— Sorki. — robi niewinną minę Amy.
— Widzę, że wy już wyszykowane. Kiedy ta... —nie kończę, bo Natalie mi przerywa.
— Za niecałą godzinę.
— Za ILE?! — łapię się za głowę.
— Za godzinę.
— SŁYSZAŁAM.
— Idź ogarnąć makijaż, my ci wybierzemy ciuchy. — proponuje Amy.
— Dzięki za pomoc. — przytulam ją. - To ja lecę!
Robię sobie w miarę mocny makijaż - podkreślam swoje długie rzęsy tuszem, na powieki nakładam złoto- brązowe cienie, rysuję sobie w miarę grube kreski eyelinerem i podkreślam kości policzkowe bronzerem.

— Trzymaj!
Dziewczyny podają mi pozłacaną koszulkę z dekoltem w kształcie litery V i dżinsowe, krótkie spodenki.

Natalie poprawia mi włosy i daje białe buty.
— Wyglądasz idealnie... — mruży oczy Amy. — Ale czegoś mi tu brakuje.
— Hmm... dodatków — znajduje rozwiązanie druga przyjaciółka.
Nate bierze moją walizkę i zaczyna w niej grzebać. Potem dołącza do niej także Amy.
— Ej!
— Szukamy ci czegoś ciekawego.
— A skąd wiecie, że w ogóle coś takiego wzięłam ze sobą?
— Bo cię znamy — chichoczą. — Chyba nie bez powodu masz taką wielką walizkę.
— Ty wcale nie masz mniejszej — kieruję się do Amy.
— Jest! — pokazuje na złote kolczyki i bransoletkę.
— Tak, będziesz wyglądała jak lepsza wersja Taylor Swift... — zaplątuje włosy na palcu.
— Gdyby nie wy...
— Gdyby nie my, to byś w ogóle nie musiała się tak szybko ubierać. Byłyśmy ci to winne.
— Dziękuję wam. — tulę obie naraz.
                                      ~*~
Muzyka huczy z głośników, wszyscy dobrze się bawią, a ja siedzę skulona w kącie i sączę Colę. Przyglądam się jak goście tańczą, śpiewają, piją alkohol i jedzą chipsy oraz inne smakołyki. Tuż przede mną tańczy Chris z Natalie.
— Oh, dzięki za taniec. Zmęczyłem się już. — jego wzrok wędruje w moją stronę. — Muszę usiąść.
Po chwili znajduje się obok mnie. Obraca głowę w moją stronę i pyta:
— Czemu nie tańczysz?
— Jakoś nie mam ochoty, nie mam z kim...
— Już masz z kim. Zatańczymy?
— Mówiłeś, że się zmęczyłeś.
— Zdążyłem odpocząć, chodź — ciągnie mnie za ręce i jego wzrok zostaje na nich. — Cholera Zoey, co ci się stało?
— Spadłam ze schodów — cudowna wymówka. Chłopak mruży oczy i przygląda się moim siniakom. Wiem, że zaraz coś powie, bo widać ślady palców, więc muszę zmienić temat.
— Bawmy się — krzyczę przez głośną muzykę i porywam chłopaka do tańca.
Zabrzmiała wolna muzyka. Chris zbliża się i splata nasze ręce.
— Nie chcę, żebyś była smutna. Jesteś moją przyjaciółką i na to nie pozwolę.
— Nie jestem smutna, nie martw się o mnie. —oznajmiam.
- Nie kłóćmy się, zależy mi na tobie...
- Mi na tobie też, Chris.
— Mogę ją zabrać? — przerywa nam znany mi głos.
Chris krzywo się uśmiecha, a ja odwracam się w stronę osoby za mną.
— Tim! Co ty tu robisz?
— Victoria mnie zaprosiła. — mówi, po czym łapie mnie w talii i przytulając się, kołyszemy się w różne strony. Gdy melodia urywa się, chłopak mnie całuje.
— Chciałem cię zobaczyć, ale teraz muszę lecieć. Muszę się spakować, bo jutro już dopływamy na Dominikanę. Pa, słonko.
— Pa pa.
— Chodzisz z tym...Tim'em? — podchodzi do mnie Chris.
— Tak.
— A co z David'em? Już ci się znudził? A może okazało się, że miałem rację?! Nie możesz się zdecydować, którego wybrać? STRASZNE— mówi ironicznie.
— Nie powinno cię to interesować. — odchodzę od niego, żeby nie widział jak mi smutno, że tak o mnie myśli. Sądziłam, że jest moim przyjacielem i mnie zrozumie, ale teraz już sama nie wiem, kim on dla mnie jest...
———————————————————
1400 słów!❤️ Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam pomysłu. Szczęśliwego Nowego Roku!
Dziękuję za aż ponad 500 wyświetleń i 70 gwiazdek ❤️

Alohaaa

Siła PrzyjaźniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz