Przebudzam się ze snu i układam się w pozycji siedzącej. Widzę nieznany mi pokój.
— Miałaś bardzo twardy sen. Musiałaś być śpiąca — słyszę znajomy głos męski.
— Co ja tu robię?
— Zaniosłem cię do siebie, bo dziewczyny miały zamknięty pokój. — rozpoznaję głos Tim'a — W ogóle pamiętasz wczorajszy wieczór?
— Nie do końca. — chłopak blednieje, ale już rozumiem, o co mu chodzi — Nie przejmuj się tak... przecież pamiętam co mówiłeś.
Wstaję z łóżka i całuję go szybko.
— A już się bałem.
Spoglądam w lusterko. Jak zwykle po nocy moje włosy są rozczochrane. Na sobie mam białą, za dużą koszulkę z napisem „LA".
— To moja... — wskazuje na bluzkę.
— Ty mnie... przebrałeś? — rumienię się.
— Tak, bo byłoby ci nie wygodnie i... — drapie się słodko po głowie.
— Dzięki, nie trzeba było — uśmiecham się. Dotykam okolicy swojej klatki piersiowej i czuję ulgę, że pod t-shirtem mam swój stanik sportowy.
— Przecież nie rozebrałbym cię do naga. —śmieje się.
— Wolałam sprawdzić.
— Dobrze, że się obudziłaś, bo już za dwadzieścia minut śniadanie.
— To ja lecę do swojego pokoju! — żegnam się. Tim daje mi buziaka w policzek, a ja szybko wracam do pokoju. Wpadam z impetem do pomieszczenia i zastaję tam moje przyjaciółki.
— Gdzie ty byłaś?!
— Co ty masz na sobie?!
— Spokojnie... opowiem wszystko na śniadaniu– oznajmiam zmartwionym dziewczynom.
Ubieram się w szarą, obcisłą bluzkę sięgającą do pępka i dżinsowe, krótkie spodenki. Robię sobie makijaż: używam tuszu do rzęs i bronzera. Rozpuszczam włosy i je rozczesuję. Do czarnej torebki wrzucam telefon i inne potrzebne kobiece drobiazgi.
Zamykamy drzwi. Przychodzimy do przytulnej restauracji, która była w kolorach biało-niebieskich. Siadamy przy jednym z wolnych stolików i zamawiamy jedzenie.
— Opowiesz nam w końcu? — zwraca się w moim kierunku Natalie.
— Dobra... to jak Tim wtedy przyszedł do pokoju, zwierzyłam mu się i wtedy wyznaliśmy sobie miłość. Pocałowaliśmy się. Zabrał mnie na czubek statku i pokazał zachód słońca. Opowiadał mi takie romantyczne rzeczy...
— Ale oczy ci się błyszczą. — porusza brwiami Amy.
— No i potem... chyba zasnęłam. Wstałam rano u niego. Okazało się, że mnie przebrał w swoją koszulkę.
— Zakochani!
— A o co chodziło wte... — przerywa nagle Natalie. —Ałć!
— Coś się stało? — pytam.
— Nie. — uśmiecha się sztucznie dziewczyna z grymasem na twarzy.
Kelner przyniosi nam tackę z zamówionymi rzeczami, kłaniając się.
— Idzie twój chłopak.
— Co? — rozglądam się. Zauważam Tim'a. Wygląda jak zawsze nieziemsko. Te jego włosy zaczesane na bok i lekko do góry... Spogląda na mnie spod swojej grzywki, a ja szybko odkręcam głowę.
— Wstydzisz się?
— Nie...
— Cześć kochanie. — podchodzi do mnie i przyciąga do siebie. Niespodziewanie mnie całuje, a w tym czasie ja czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych.
— Po śniadaniu przyjdziesz do mnie?
— Sama nie wiem... chciałam spędzić...—przerywam, bo poczułam nadepnięcie na stopę. A więc dlatego Natalie miała grymas na twarzy, dosłownie tak jak pewnie ja teraz — ...Jasne, że przyjdę.
Chłopak odchodzi w kierunku stolika dla nauczycieli.
— Urocze — rozkochała się Amy.
— Tak jak ty i Max — odpowiadam, przez co jej twarz oblewa rumieniec.
~*~
Wyszłam z sali i zmierzałam w kierunku pokoju Tim'a.
— Zoey! Jak tam twój nowy chłoptaś? — słyszę Louisa.
— Zostaw mnie.
— Nie... — łapie mnie od tyłu za ręce. —Niedawno co byłaś z David'em, potem kręciłaś z Chris'em, a teraz trener surfingu padł twoją ofiarą. Jesteś puszczalska!
— Przestań! — po policzku spływa mi łza, gdy słyszę jego wyzwiska w moją stronę. Może ma rację?
— Ile chcesz za godzinę? — drwi sobie.
— Puść mnie!
— Zadałem ci pytanie! — wydziera się.
— Ale ci na nie nie odpowiem. — szlocham.
— Bo zaraz będzie za darmo, więc odpowiedz!
— O co ci chodzi?!
— No to patrz! — ciągnie mnie za uwięzione już kilka minut ręce i wciąga do swojego pokoju.
— A widzisz, gdybyś była grzeczna, byś pieniądze dostała przy okazji. — przyciąga mnie do siebie i całuje. To okropne. Jego usta mnie brzydzą. Cały mnie brzydzi. Może i jest przystojny, ale nie w tym rzecz.
Rzuca mnie na łóżko. Wyrywam mu się i krzyczę. Zdejmuje moją bluzkę.
— Jednak nie jesteś taka zła... szczuplutkie ciałko... aż mam ochotę... — przygryza wargę.
— Ogarnij się!
— Wiem, że ty też chcesz. — całuje mnie, trzymając za talię.
— Mylisz się! — wrzeszczę, gdy udaje mi się oderwać usta. Próbuję wstać i uciec, ale on nie ulega. Uderzam go mocno w twarz.
— Robisz się niegrzeczna! Za to są kary!—popycha mnie na ścianę i przyciska mocno.
— Puść!
Nagle otwierają się drzwi. Stoi w nich Tim.
— Co ty robisz?! — woła.
— Właśnie zaraz przelecę twoją dziewczynę. Ile ci za to zapłacić?
— Swoją mordę! — rzuca się na niego i uderza go pięścią dwa razy mocno w twarz. Louis opada na ziemię ledwo przytomny, a z jego nosa wypływa krew — I więcej jej nie dotykaj, zrozumiałeś?!
— T-tak... — jęczy.
Wtulam się w ramiona Tim'a.
— Załóż koszulkę i idziemy stąd. — mówiąc to, spiorunował Louisa wzrokiem.
~*~
— Wszystko dobrze? — martwi się Tim.
— Chyba tak...
— Gdybym nie był opiekunem, to bym mu rozwalił łeb. — irytuje się, a swoje zdenerwowanie wyładowuje na drzwiach kopiąc w nie.
— Uspokój się. Nic takiego mi nie zrobił...
— Jak nie? Wyzywał cię, całował i chciał cię...
— Widzisz, ale tego nie zrobił.
— Bo mu przeszkodziłem. Za próbę gwałtu jest więzienie. — łapie mnie za posiniaczone ręce.
— Nie chcę już mieszać. Przynajmniej już na zawszę się ode mnie odczepi. — mówię.
— Chodź tu. — ciągnie mnie w swoją stronę – Kocham cię.
Spędziliśmy razem czas aż do kolacji. Udaliśmy się o 18 do kafejki aby coś przekąsić. Złożyłam zamówienie i po drodze do stolika spotykam Louisa.
— Uwierz, jak tylko jego nie będzie w Dover, to masz przewalone.
Przyspieszam kroku, bo się przeraziłam. Gdy już jestem przy stoliku, obok Tim'a, czuję się bezpiecznie. Zjadam swoją sałatkę, a chłopak swój posiłek. Nie mówię mu ani słowa o zastraszeniu Louisa. Żegnamy się szybkim całusem i udajemy się do swoich pokoi. W środku zastaję moje przyjaciółki.
— Hej Zoey!
— Cześć.
— Dziś zaprosiłyśmy naszą klasę do nas do pokoju na imprezę...— informuje mnie Natalie.
— Dobrze, że dowiaduję się o tym DOPIERO teraz. — podkreślam słowo „dopiero".
— Sorki. — robi niewinną minę Amy.
— Widzę, że wy już wyszykowane. Kiedy ta... —nie kończę, bo Natalie mi przerywa.
— Za niecałą godzinę.
— Za ILE?! — łapię się za głowę.
— Za godzinę.
— SŁYSZAŁAM.
— Idź ogarnąć makijaż, my ci wybierzemy ciuchy. — proponuje Amy.
— Dzięki za pomoc. — przytulam ją. - To ja lecę!
Robię sobie w miarę mocny makijaż - podkreślam swoje długie rzęsy tuszem, na powieki nakładam złoto- brązowe cienie, rysuję sobie w miarę grube kreski eyelinerem i podkreślam kości policzkowe bronzerem.— Trzymaj!
Dziewczyny podają mi pozłacaną koszulkę z dekoltem w kształcie litery V i dżinsowe, krótkie spodenki.Natalie poprawia mi włosy i daje białe buty.
— Wyglądasz idealnie... — mruży oczy Amy. — Ale czegoś mi tu brakuje.
— Hmm... dodatków — znajduje rozwiązanie druga przyjaciółka.
Nate bierze moją walizkę i zaczyna w niej grzebać. Potem dołącza do niej także Amy.
— Ej!
— Szukamy ci czegoś ciekawego.
— A skąd wiecie, że w ogóle coś takiego wzięłam ze sobą?
— Bo cię znamy — chichoczą. — Chyba nie bez powodu masz taką wielką walizkę.
— Ty wcale nie masz mniejszej — kieruję się do Amy.
— Jest! — pokazuje na złote kolczyki i bransoletkę.
— Tak, będziesz wyglądała jak lepsza wersja Taylor Swift... — zaplątuje włosy na palcu.
— Gdyby nie wy...
— Gdyby nie my, to byś w ogóle nie musiała się tak szybko ubierać. Byłyśmy ci to winne.
— Dziękuję wam. — tulę obie naraz.
~*~
Muzyka huczy z głośników, wszyscy dobrze się bawią, a ja siedzę skulona w kącie i sączę Colę. Przyglądam się jak goście tańczą, śpiewają, piją alkohol i jedzą chipsy oraz inne smakołyki. Tuż przede mną tańczy Chris z Natalie.
— Oh, dzięki za taniec. Zmęczyłem się już. — jego wzrok wędruje w moją stronę. — Muszę usiąść.
Po chwili znajduje się obok mnie. Obraca głowę w moją stronę i pyta:
— Czemu nie tańczysz?
— Jakoś nie mam ochoty, nie mam z kim...
— Już masz z kim. Zatańczymy?
— Mówiłeś, że się zmęczyłeś.
— Zdążyłem odpocząć, chodź — ciągnie mnie za ręce i jego wzrok zostaje na nich. — Cholera Zoey, co ci się stało?
— Spadłam ze schodów — cudowna wymówka. Chłopak mruży oczy i przygląda się moim siniakom. Wiem, że zaraz coś powie, bo widać ślady palców, więc muszę zmienić temat.
— Bawmy się — krzyczę przez głośną muzykę i porywam chłopaka do tańca.
Zabrzmiała wolna muzyka. Chris zbliża się i splata nasze ręce.
— Nie chcę, żebyś była smutna. Jesteś moją przyjaciółką i na to nie pozwolę.
— Nie jestem smutna, nie martw się o mnie. —oznajmiam.
- Nie kłóćmy się, zależy mi na tobie...
- Mi na tobie też, Chris.
— Mogę ją zabrać? — przerywa nam znany mi głos.
Chris krzywo się uśmiecha, a ja odwracam się w stronę osoby za mną.
— Tim! Co ty tu robisz?
— Victoria mnie zaprosiła. — mówi, po czym łapie mnie w talii i przytulając się, kołyszemy się w różne strony. Gdy melodia urywa się, chłopak mnie całuje.
— Chciałem cię zobaczyć, ale teraz muszę lecieć. Muszę się spakować, bo jutro już dopływamy na Dominikanę. Pa, słonko.
— Pa pa.
— Chodzisz z tym...Tim'em? — podchodzi do mnie Chris.
— Tak.
— A co z David'em? Już ci się znudził? A może okazało się, że miałem rację?! Nie możesz się zdecydować, którego wybrać? STRASZNE— mówi ironicznie.
— Nie powinno cię to interesować. — odchodzę od niego, żeby nie widział jak mi smutno, że tak o mnie myśli. Sądziłam, że jest moim przyjacielem i mnie zrozumie, ale teraz już sama nie wiem, kim on dla mnie jest...
———————————————————
1400 słów!❤️ Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam pomysłu. Szczęśliwego Nowego Roku!
Dziękuję za aż ponad 500 wyświetleń i 70 gwiazdek ❤️Alohaaa
CZYTASZ
Siła Przyjaźni
Romanceromans/science-fiction/fantasy Zoey nie wie, że jej całe życie nie zależało od niej. Zależało ono od niepozornych sytuacji ustawionych przez tajemniczą osobę, która kontrolowała jej życie. To wszystko po to, żeby znalazła się w odpowiednim miejscu i...