Dwóch chłopaków, w stanie krytycznym przewieziono do pobliskiego szpitala. Obaj byli ciężko ranni, lecz starszy z nich na pewno bardziej.
Gdyby tylko mogli żyć w normalnych warunkach... wtedy prawdopodobnie coś takiego by się w ogóle nie wydarzyło, nie miałoby prawa.
Ten świat jest naprawdę okrutny. Ludzie co chwilę umierają, pozostawiając najbliższych w żałobie i smutku. Tu nie ma zlituj się, dla każdego człowieka. Nawet najbogatsi ludzie umierają na ciężkie choroby tego świata, a jedną z nich jest egoizm.
Gdyby tylko ludzie nie byli egoistami, lub nie baliby się posiadania dzieci, to niektórzy wcale nie byliby bezdomni, jak ta para.
--- --- ---
Perspektywa z trzeciej osoby:
Yoongi i Jimin zostali przewiezieni do szpitala. Obaj byli w koszmarnym stanie, lecz to Yoongi ucierpiał najbardziej, gdyż to on ochronił młodszego, a budynek zawalił się właśnie na niego.
Może, gdyby wcześniej z niego wyszli, nie doszłoby do tej katastrofy, lecz teraz liczyło się to, by przeżyli. I mimo tego, że mają na to nikłe szanse, to powinniśmy życzyć im powodzenia i dopingować.
I choćby jeden z nich zapadłby w śpiączkę, to ten drugi będzie przy nim czuwał, nie ważne jak długo, nie ważne jak dużo przez to straci, lub będzie mógł stracić.
Ci młodzi chłopcy prawdopodobnie są dla siebie najważniejszymi osobami w ich życiach.
--- --- ---
W szpitalu nie było cicho. Para trafiła na OIOM od razu po przewiezieniu do szpitala, bo ratownicy wiedzieli, że inaczej ich nie uratują, o ile w ogóle to zrobią.
Wszyscy chcieli dla nich dobrze, a tak naprawdę, to nikt nie wiedział co tak właściwie się stało.
--- --- ---
Dwa dni później:
Stan Park Jimina powoli uporządkowywał się, jednakże starszy nie miał już tak kolorowej sytuacji.
Jego stan z dnia na dzień pogarszał się o te kilka stopni, a jego kres czekał już za drzwiami. Czaił się i wyczekiwał momentu, by zaatakować to biedne, lecz uzdolnione ciało i duszę.
Jimin powoli mógł już wstawać z łóżka i jego stan był naprawdę w porządku, a to tylko dlatego, że Yoongi w ostatniej chwili rzucił się na niego i odepchnął go od tej lawiny kamieni, przykrywając go.
Wszystko leciało, ściany rozlatywały się jedna za drugą, a on coraz bardziej panikował.
Koniec końców, znaleźli się w ruinach budynku, niedługo po tym znalezieni przez ratowników.
Teraz w głowie ma tylko jakieś przebłyski tego, co się działo, ale nie potrafi poskładać ich w całość.
--- --- ---
2 dni po ostatniej akcji:
Siedziałem przy łóżku Yoongiego. Jego stan z dnia na dzień pogarszał się, a szanse na przeżycie malały, jak stopnie na dworze na Alasce.
Gdybym tylko mógł, zabiłbym się dla tego człowieka. Dla tego wspaniałego człowieka, który był dla mnie wszystkim, bezinteresownie mi pomógł i dał miłość, jakiej potrzebowałem chyba od zawsze, którą otrzymałem dopiero teraz, a teraz moja miłość życia leży na tym szpitalnym łożu, podpięta maszynami wszelkiego rodzaju i się męczy?
Tak nie może być! Tego chłopaka życie zraniło już tyle razy, ale przecież on jest za młody, by umierać.
Po prostu nie może. Nie może mnie opuścić, gdy ja tak bardzo go potrzebuję.
I w tym momencie usłyszałem chyba najdłuższe i ostatnie piknięcie...
===---===
Powiem tak. No zakończenie tuż tuż, ale nie powiedziałem wam jednej rzeczy, odnośnie tego ff.
Zakończenie prawdopodobnie w następnym rozdziale, a potem epilog. Po tym ewentualnie alternatywne zakończenie, to szczęśliwe. Idziemy na taki układ, czy nie?
Może ktoś zgadnie co stanie się w następnym rozdziale?
Miłego dnia ^^
CZYTASZ
✔ pauper » yoonmin
FanficYoongi, to chłopak który od dziecka mieszka na ulicy. Jeszcze przed jego narodzinami jego ojciec opuścił jego i jego matkę na rzecz innej. Tak oto pani Min została na ulicy sama, bez nikogo, z dzieckiem w swoim łonie. kinda fluff, a little bit sad, ...