Rozdział 15.

999 79 10
                                    

*Azar

Zeszliśmy na ziemię nie daleko wrót piekieł. Ariok zadecydował, że ten kawałek przejdziemy pieszą. Domyślam się, że chcę przedłużyć moment powrotu do domu, bo zrobił się przybity i milczący.

-Azar kochanie obiecaj mi, że cokolwiek się stanie będziemy razem -przystano nagle. Wziął mnie za dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.

Czytałam mu w myślach i wiedziałam, że boi się iż wszystko się zmieni i oddalimy się od siebie.

-Najdroższy nic się nie zmieni. No może tylko ,że będziesz musiał trzymać swoje ręce z daleka ode mnie. Niezmieni się, bo  zostaniemy  rodzicami i dla tego jeszcze bliżej nie możemy być i cieszę się, że to ty jesteś jego ojcem.-Przykładam mu rękę do swojego brzucha.- Jej - uśmiecha się. Patrzę na niego pytająco.

-Czujesz to .

-Nie, ale wyobrażam sobie nas z dziewczynką. Uśmiecham się.

-Więc się nie martw.  Powiemy im o nas gdy nadejdzie odpowiedni moment ,powiemy rodzicom prawdę. A jeśli nie zaakceptują nas to już ich problem i pójdę z tobą gdzie tylko ze chcesz. Bo z ciebie nie zrezygnuje- dotykam jego twarzy i całuje.

-Moja rozsądna siostrzyczka -Ariok się uśmiecha i gładzi mnie po brzuchu i przytula. Jednak za chwilkę  zachowuje się nieco dziwnie.

-Nie ,nie będę trzymał się od twojej cipeczki  z daleko będziesz musiała tylko być cicho gdy będę cię brał. Znajdę jakiś sposób - odwraca mnie nagle tyłem do siebie i wkłada mi dłoń pod bieliznę. -Za bardzo to lubię by zrezygnować. A poza tym jak cię porządnie wy pieprzę to będę miał pewność, że nie spojrzysz na innego. - mówi z determinacją w głosie.

-Ale... Ari...ok wujek -krzyczę zażenowana, bo robi to na jego oczach i zaskakuje mnie jego nagła zmiana zachowania

-No już . Nie przeszkadzajcie sobie, dobra dzieciaki idę będę za tymi skałami - rozbawiony wuj sam wie co ma robić.

Prawie już tego nie zauważam, bo dłoń Arioka a dokładniej jego palce doprowadziły mnie do szaleństwa i miałam już gdzieś, że wuj na nas patrzy

- Oprzyj się o drzewo kochanie i wypnij pupę. Chcę ci już wziąć -rozkazał napalony diabeł gdy doprowadził mnie do orgazmu samym dotykiem. Gdy zrobiłam, to co chciał mruknął zadowolony klepnął mnie w pośladek a potem wyszedł w moje jeszcze dążące wnętrze dość mocno.

-Ari...ok -krzyknęłam.

-Azar , Az kochanie jak mi dobrze w tobie- jęczał i zaczął się po ruszać.

-Tylko w tobie -powtarzał

-Hmmm …

-A teraz się odwrócić chcę patrzeć na ciebie - znowu nakazuje.

Jestem tak przez niego zdominowana że robię ze mną co chcę i znów we mnie wchodzi, i dla odmiany ściąga mi górną część ubioru. Wie, że tam nie ma nic. Bawi się moimi sutkami, a mnie to podnieca.

Ale jestem  z nim w niebie i niech robi co chce, byle nie przestawał.

-Kocham Cię  -mówi.

-Ja też braciszku i nie przestawaj -patrzę na niego.

-Powtórz -przestaję i uśmiecha się zmysłowo. Jest mi tak dobrze a on do cholery przestaje

-Kocham cię.

-Nie to -drażni się ze mną

-Kurwa nie  baw się ze mną.

-Jesteś moją!  -pyta. No zaraz go pełne przecież bardziej jego z nim między nogami mnie mogę być.

Córki Lucyfera -Azar  [ZAWIESZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz