Rozdział 25.

936 79 7
                                    

*Ariok

Kiedy tylko postawiliśmy nogi na ziemi i rozejrzałem się do koła. Byliśmy w czymś rodzaju oazy z piaskiem i palmami. Dziwne ale w podziemiu jest pełno dziwnych miejsc.

Upewniam się czy z Azar, która wciąż tuliła się bardzo mocno do mojej piersi czy wszystko dobrze.

-Az kochanie?

-Ariok co teraz? Ojciec nas wygnał jak my sobie poradzimy sami na tym pustkowiu. - On chyba zwariował, nie rozumiem go przecież na początku nas akceptował. -Rozpaczała przerażona, było mi jej szkoda.

-Az poradzimy sobie skoro daliśmy sobie radę w piekle. Jestem przy tobie nie opuszczę cię. – Zapewniam ją i dotykam z czułością jej twarzy.

Pociąga nosem ,ale przestaje.

- Kocham cię Ariok.

-Ja też -zapewniam ją i całuję, oddaję mi pocałunek potem biorę ją za dłoń.

Ruszamy przed siebie mówię, że teraz nie musimy udawać i możemy cieszyć się miłością i seksem. Szliśmy już parę godzin i wszędzie tylko ten piach i plamy i trochę trawy. Przynajmniej było trochę cienia.

-Ariok jestem zmęczona -zaprotestuje Azar.

- Dobrze odpoczniemy- sadzam ją pod dużą palmą. Jest trochę milcząca, ale to zrozumiałe, da radę.

Informuje ją, że się rozejrzę, kiwa głową. Nie zostawię jej samej. Unoszę się w górę. Nic wszędzie tylko te cholerne palmy i piach. Martwi mnie to, musimy coś picie i jeść. Ja wytrzymam, ale Azar, ty jest w ciąży. -Wracam do niej.

Zostajemy tu na noc tulimy się do siebie. Azar powtarza, że mnie kocha wiem, że się bój.

-Ariok chcę mi się pić.

-Wiem promyczku. Wytrzymaj do rana. Jutro coś wymyślę. -Całuje ją uspokąjąco w głowę w środku cały chodzę. Jak ojciec mógł ma to robić.

Następnego dnia nie jest lepiej znalazłem tylko jednego kokosa.  Azar jest przybita i wykończona lecimy lub niosą ją na plecach. Jej stan psychiczny jest kiepski płaczę ciągle nie umiem jak ją po cieszyć.

- Ariok widziałeś ubranka dla dziecka Anabel.

Ja też bym takie chciała -płacze serce mi się kraje. Czuję, że ją zawiodłem.

Może poproszę ojca o wybaczenie. Dla Azar zniosę wszystko.

- Nie Ariok umrzemy razem a nie będziemy się prosi o wybaczenie, a potem wszyscy będziemy udać szczęśliwą rodzinkę.

Słyszy moje myśli.

-Nie umrzemy- zapewniam ją chodź jestem taki bezsilny.

~ Panie jesteś słyszę głos w swojej głowie.

To Mafisto!

Wchodzi we mnie nowa nadzieja.

-Azar jesteśmy uratowani to Mafisto.

Zaraz nas znajdzie.

Azar też się cieszy lecz jest wyczerpana.

Po godzinie pojawia się diabeł nigdy nie sądziłem ze będzie dla nas wybawcą.

- Co z nią - patrzy z niepokojem na Azar.

- Jest tylko odwoniona i głodna -odpowiadam i pytam czy ma wodę. Na szczęście pomyślał o tym.

Ma ze sobą spory plecak torbę.

-Pij mała -chcę ją napoić.

- A ty? -martwi się o mnie zawsze. Jest dla mnie wszystkim i bardzo ją kocham.

Córki Lucyfera -Azar  [ZAWIESZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz