Rozdział 29.

745 78 9
                                    

*Ariok

Nie do końca rozumiałem jaką prawdę chce mi wyjawić Lucyfer i czego ona, albo kogo dotyczy.

-Poznasz prawdę. Ja to zrobię Lucyferze. Ja wyznam prawdę. -zaczął Arakiel. Matka jęknęła. Na jej twarzy malowała się istna rozpacz.

-Wybacz mi Anastazjo, ale czas wszystko wyjaśnić to ja jestem wszystkiemu winien. Nie ty ani Lucyfer. Wybacz mi Ariok. -wuj urywa i patrzy na mnie jest zdecydowany powiedzieć prawdę, ale w jego oczach dostrzegłem strach, obawę.

Co chce mi powiedzieć wuj i dlaczego wszystkich nas przeprasza, o co chodzi.- Kompletnie nie rozumiałem co się dzieje.

Atmosfera jest tak gęsta, że można ją niemal ciąć nożem. Wszyscy zebrali się obok nas Lucjan, Anabel, Mafisto.

-Kiedy mój brat przyprowadził Anastazje, bardzo mi się spodobała. Była dla mnie miła chciałem ją mieć tylko dla siebie i zrobiłem coś bardzo głupiego.  Po części na złość Lucyferowi i.... - zaczął Ariel  urywając widziałem, że trudno mu wyznać prawdę.

W końcu zebrał się w sobie. Przełknął ślinę.

-Ariok wybacz mi zapłodniłem twoja matkę i ty jesteś tego owocem. –Zaskoczył mnie ty wyznaniem.- A jednak to on jest moim prawdziwym ojciec, teraz to zauważyłam ,że jestem do niego bardzo podobny.- To co podejrzewałem od dłuższego czasu, ujrzało światło dzienne.- Anabel jęknęła.

- Zgwałciłeś, kobietę własnego brata, a moją matkę. Jaki z ciebie facet i ty chcesz bym nazywał cię ojcem. Zapomnij.- Wykrzyczałem mu w twarz.

 Nie wytrzymałem walnąłem go spodziewałem się  tego. Może jakiegoś romansu, jakoś bym sobie to wytłumaczył ,ale gwałt.

Ja bym Azar nie zgwałcił nigdy nawet jeśli by mnie nie chciała. Ale on zgwałcił mamę. A tego mu nie daruję, kocham ją jest moją matką. Nie obchodzi mnie, że jest moim ojcem.-W tej chwili nie myślę, że Lucyfer nim nie jest. Ogarnia mnie tak złość, że nie myślę o niczym innym. Tylko o zemście.

Kiedy go uderzyłem Arakiela, upadł. Wtedy chwyciłem miecz.

- Zabije cię!

-Ariok! - ostrzegł mnie Lucyfer, tuż przed tym jak miałem oddać cios.

-Nie natknąłem jej synu, chciałem mieć tylko kogoś do kochania - krzyknął.

Miałem dość uniosłem go do góry.

-Nie jesteś moim ojcem zabiłbym go, gdyby nie moja Azar.

-Ariok! Ariok nie rób tego, ja cię kocham bez względu na to kim jesteś i czyim synem. Nie rób tego sam będziesz ojcem dotyka się brzuszka. -Azuś stanęła przed mną.

-Odsuń się. Nie chciałem jej słuchać Lucyfer w tym monecie jednym ruchem ręki wtrącił mi miecz.

W tej chwili do mnie dotarło ,że ten którego uważałem za ojca nim nie jest i to bolało kurewsko.

- Zostaw mnie Az, chcę być sam - zwróciłem się do niej wiem, że to ją za bolało. W tej chwili liczył się mój ból. Odsunąłem się od niej i wzbiłem w powietrze.

-Ariok!!!- rozpaczliwy krzyk mojego promyczka rozdarł moje serce.

*Azar.

Mój kochany Ariok odleciał, a ja czułam jego ból i rozpacz. Było mi przykro, że Ariok tak się zachowuje. Chciałam mu  jakoś pomóc, lecz na ten moment on sam musiał sobie z tym poradzić.

-Widzisz jaki on jest -odezwał się Lucjan i obejmował mnie ramieniem. - Możesz darować sobie- Anabel spojrzała na niego wściekłe.

-Ale w tym się zgadzam z Ariokiem powinien cię zabić -ciągnął dalej wkurzony na wujka.

Córki Lucyfera -Azar  [ZAWIESZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz