Rano obudziłam się, a Miłosza już koło mnie nie było. Westchnęłam i wstałam, zaczęłam kierować się na dół, w stronę kuchni. I zobaczyłam tam Miłosza, który nie miał koszulki, gdy go zobaczyłam. Od razu na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
- Oooo... Już wstałaś? Coś ty taka czerwona? - spytał po czym zaczął się słodko uśmiechać.
- Taaak... Już wstałam... Co tam dobrego pichcisz? - usiłowałam uciec od pytania, które mi zadał, ale na marne.
- Robię nam jajecznicę... Ale nie odpowiedziałaś na moje wcześniejsze pytanie. - oznajmił, a ja spojrzałam na jego tors i znów spłonełam rumieńcem.
- Em... Jest mi po prostu gorąco... - odpowiedziałam.
- Na pewno przez to jesteś czerwona jak burak? Bo mi się nie wydaje... - uśmiechnął się.
- Em... Serio ci mówię... - próbowałam się tłumaczyć.
- Taaaa... Na pewno... Przecież jestem bez koszulki. - oznajmił, a ja tylko spuściłam głowę.
- Aaaaa... Wiedziałem... Wiem, o tym, że jestem gorący. - kontynuował po czym poruszył śmiesznie brwiami.
- Ty??! Ty gorący?! Pfff... Chciałbyś, aby tak było. - prychnęłam.
- No co? A nie mówię prawdy? - spytał i spojrzał na mnie.
- Hm... No niech pomyślę... Jasne, że nie! - odpowiedziałam.
- Ej... Uraziłaś mnie...- oznajmił smutno i złapał się za serce.
- Ajjj... Tam... Na żartach się nie znasz? - zaczęłam się śmiać.
- Żarty? Ja ci za chwilę dam żarty...! - powiedział, po czym zaczęłam przed nim uciekać, był szybki więc szybko mnie złapał. Przyciągnął do siebie i spytał.
- No i co teraz? - podniósł jedną brew do góry, a ja spaliłam buraka.
- Em... - Nie dał mi dokończyć, bo jego ciepłe usta były już na moich.
Po kilku minutach, gdy zabrakło nam tchu to oderwaliśmy się od siebie. I spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle poczułam spalelizne. Przecież jajecznica.
- Miłosz??! Jajecznica!!! - krzyknęłam, po czym szybko pobiegliśmy do kuchni.
- Ufff... Na szczęście nie spaliła się jeszcze, ale wyszedł omlet. - oznajmił Miłosz.
- To co? Jemy? - spytałam, a on pokiwał twierdząco głową. Usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się pysznym omletem, przygotowanego przez Miłosza.
Nagle przypomniała mi się wczorajsza sytuacja z Piotrkiem i pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
- Co się stało? - popatrzył na mnie zmartwiony.
- Przypomniła mi się wczorajsza sytuacja... - tłumaczyłam, a on tylko podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Oddałam gest.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, więc wstaliśmy i przeszliśmy, aby otworzyć. Po otwarciu drzwi zobaczyliśmy Wojtka, Konrada oraz Codiego. Weszli do środka i przywitaliśmy się z nimi.
- To co? Dzisiaj próba? - spytał Cody.
- No wsumie możemy... A gdzie Piotrek? - spytał Miłosz.
- Powinien za chwilę być... - oznajmił Konrad.
- To wy idzcie na dół, a ja za chwilę do was dojdę... - wymamrotał Miłosz.
Tak jak powiedział, to tak zrobiliśmy. Gdy byliśmy już na dole to chłopaki zaczęli się przygotowywać do próby, a ja usiadłam na kanapie.
- Sorki, że spytam... Ale... Jak tam z Piotkiem? - spytał Wojtek.
- Wsumie to bez zmian... - wytłumaczyłam.
W tym momencie na dół zszedł Miłosz, który niósł na tacy 6 kaw i przekąski różnego rodzaju.
- Gdy dojdzie Piotrek, to musimy ci coś powiedzieć. - odezwał się Miłosz.
I w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Miłosz już chciał iść na górę, ale złapałam go rękę.
- Siedź... Ja pójdę, tak muszę z nim pogadać. - wypowiedziałam się, po czym poszłam schodami na górę, aby otworzyć. W drzwiach stał nie kto inny, ale Zboro.
- Heeej... - wydukał smutno.
- No hej, wejdź... - wymamrotałam.
Gdy wszedł już do środka to spojrzał na mnie smutno.
- Amanda... Bo ja... Chciałem Ciebie przeprosić za wczoraj... - zaczął przepraszać, po czym zza pleców wyjął piękną, czerwoną różę.
- No okey... Niech będzie, że wybaczam. - oznajmiłam, a po chwili przytuliliśmy się.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi... Prawda...? - spytał.
- Tak, gdybyś tego nie spiepszył to byłoby zupełnie inaczej... A teraz chodźmy na dół, bo na nas czekają. - oznajmiłam, a on przytakną i poszedł za mną na dół. Gdy byliśmy już wszyscy na dole to Piotrek zajął swoje miejsce, a ja usiadłam obok Miłosza.
- No więc... Droga Amando... - zaczął Miłosz.
- Ze względu na to, że będziesz z nami śpiewać na koncercie... - kontynuował Piotrek.
- To musisz świetnie wyglądać... - mówił dalej Cody.
- Więc mamy dla Ciebie... - mówił Konrad, a mi serce chyba za chwile wyskoczy.
- Taką przepiękną sukienkę. - zakończył Wojtek, a mnie zatkało na widok tak ślicznej sukienki.
- O matko!!!! Ona jest prześliczna !! - pisnęłam.
- Musisz ją przymierzyć, ale na pewno będzie dobrze leżeć. - oznajmił Miłosz.
- Kto wybierał? Przyznawać się! - spojrzałam na nich przymrużając oczy.
- Wszyscy wybieraliśmy. - odpowiedziali chórem, a mnie zatkało, bo nie wiedziałam, że mają taki świetny gust.
- No to powiem wam, że macie niezły gust... Pójdę ją przymierzyć. - oznajmiłam i chciałam już iść na górę, ale przed tym musiałam im podziękować, więc każdego mocno przytuliłam i do tego dałam buziaka w policzek. Poszłam do łazienki i przymierzyłam sukienkę po czym zeszłam na dół.
- WoooW... Ale ślicznie... - powiedział Miłosz, a ja spaliłam buraka.
- Pasuje jak ulał. - oznajmił Piotrek.
Zajęłam miejsce koło Miłosza, który cały czas pożerał mnie wzrokiem. Czułam się trochę skrępowana.
- Em... A tak w ogóle to co śpiewamy? - zapytałam chłopaków.
- Nasz moment - powiedział Piotrek.
- Nieskończony. - oznajmił Wojtek.
- Razem. - odezwał się Cody.
- One way or another - zaproponował Miłosz.
- Young blood. - przemówił Konrad.
- Hm... A może jeszcze kolorowe sny? - spytałam.
- Ej... To nie jest zły pomysł... - mówił Piotrek
- Wsumie możemy to też zaśpiewać. - podjął decyzję Miłosz.Perspektywa Ali:
Siedzimy razem z Kubą w salonie i oglądamy film.
- Ej... Kuba?... - zaczęłam.
- No co tam? - popatrzył na mnie.
- Co Ty na to abyśmy spotkali się z chłopakami i Amandą? - zaproponowałam.
- No... To jest jest wcale zły pomysł... Ale wiesz gdzie ona teraz jest? - spytał.
- Nie wiem, ale napiszę.Do Amandy:
Hej kochana jak się czujesz? Może spotkamy się dzisiaj?Od Amanda:
No hej siostrzyczko... Pewnie, że możemy tylko zapytam czy możecie wpaść.Od Amandy:
Miłosz się zgodził więc możecie... Jak nie znacie adresu to macie: Chopina 113aDo Amandy:
No okey... To my za 15 minut będziemy 😘Od Amandy:
Oki, to my czekamy... Do zobaczenia.Już dalej nie odpisałam, tylko ogarnęliśmy się i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu.
Gdy już byliśmy na miejscu, zapukaliśmy do drzwi, i otworzył/ła
nam....**************************************
Hejka kochani!!!
Oto nowy rozdział mojej książki...
Mam nadzieję że wam się spodoba.
Pozdrowionka dla:
mynameiswi
Agaxxx2
alixter93
Patrycja_No
wojtvs_girl
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
CZYTASZ
Historia Amandy || Felivers
RandomByła sobie Amanda która miała 15 lat i miała przykrą przeszłość... Nagle napotkała na swojej drodze osoby, które zmieniają jej życie o 180 stopni, na lepsze... Czytaj dalej jak chcesz się dowiedzieć więcej...