Rozdział X Nowy wróg

28 6 0
                                    

Konor zaczynał powoli się nudzić. Nie dość że kapłan gadał w nieskończoność to jeszcze on i Bell nie mieli miejsc siedzących. Niby wiedział że tak będzie ale nie spodobał mu się oczekiwany moment. W końcu przewodnik ceremonii przywołał parę młodą tuż pod ołtarz bogini Mary przywieziony prosto z Pękniny. Myślał by kto że w końcu sprawa dojdzie do sedna i kapłan pozwoli na pocałunki ale ten dopiero zaczyna drugą zwrotkę przemowy. Konor spojrzał znów na Bell a potem na resztę gości. W sumie to nikt z nich nie był tak zadowolony jak na początku.
- Tego już za wiele. - pomyślał Konor na głos. - Skończ wreszcie piepszyć i daj mi ją pocałować!
- Możesz pocałować pannę młodą!!! - odruchowo wydarł się zaskoczony kapłan.
Konor nie czekając na nic pocałował Bell i dynamicznie wziął ją na ramiona i wyniósł na zewnątrz. Po chwili nikt nie siedział już w jego domu. Wszyscy goście wybiegli razem z nim i po chwili rozbrzmiała muzyka i rozpoczęło się przyjęcie. Zaproszeni grajkowie i kuglarze zaczęli bardzo dynamicznie wykonywać swoje zajęcia i ludność rozpoczęła wiejski bal poślubny  (jedno z wymyślonych przeze mnie świąt w Skyrim). Oprócz samego tańca zaistniało też wiele innych ciekawych zajęć na przykład strzelania z łuku, walki mieczami i inną bronią  (organizowane przez straż Falkreath), jazda konna, siłowania na rękę, same występy kuglarzy oraz to najchętniej wybierane przez mężczyzn czyli ,,kto więcej wypije". Konor oczywiście zabrał nowo poślubioną żonę na tańce a Frodo zapędził swoją gdzieś w odludny kącik. Borin został w tej chwili sam więc aby się nie nudzić postanowił obejść teren wesela i poszukać atrakcji odpowiednich dla niego. Po sprawdzeniu wszystkiego zdecydował się na walkę mieczem gdyż był znakomitym piechurem i oczywiście kapitanem straży królewskiej w Samotni. Zasady były proste: jeśli któryś z wojowników straci broń lub zostanie zraniony walka się kończy. Zakaz walki na śmierć i życie. Ten kto wygra 10 walk otrzyma 1000 septimów. Niestety do tego zajęcia również pchało się 100 chłopów i zaledwie 5 kobiet. Zniechęcony miał zamiar odejść lecz tłum nagle zaczął się rozstępować a wszyscy ochotnicy kiwali głowami żeby natychmiast stanął do pojedynku. Skorzystał z owej propozycji i po chwili poczuł lekką niestabilność podłoża.
- Piasek. - pomyślał i nie pomylił się.
Naprzeciw niego stanął napakowany lecz niski wieśniak, który obleciał Borina wzrokiem i lekko się uśmiechnął. Borin widząc to zapytał donośnym głosem:
- Czego się śmiejesz chłystku?
- Wygram. - odpowiedział tępo.
- Oto staje przede mną wiejski głupek i myśli że mnie załatwi. - pomyślał Borin.
Nagle jak to wieśniak błysnęło ostrze i zaskoczony Borin ledwo zdążył uniknąć. Przeciwnik nie czekając aż ofiara złapie równowagę pchnął miecz prosto w udo Borina. Ten jednak był już przygotowany i zbił atak celnym uderzeniem płaską częścią miecza w wyniku czego wieśniak upuścił broń i z zaskoczeniem w oczach spojrzał na przeciwnika. Walka została zakończona zwycięstwem Borina.
- Jestem Rolf. - przedstawił się przegrany. - i mówię ci, że jesteś najlepszym wojownikiem jakiego spotkałem. Nikt wcześniej nie zdołał z taką łatwością wytrącić mi miecza z ręki. Szanuję to, zatem masz tu bracie septima na piwo.
- Dziękuję przyjacielu ale nie musisz mi płacić. Jak wygram turniej będę miał kupę kasy na piwo.
- Masz zamiar tylu pokonać? - spytał Rolf już przekonany, że gość z którym rozmawia to nie byle kto.
- Tak. A tak w ogóle nie przedstawiłem się, jestem Borin.
- Borin?! Ten legendarny dovahkin? Jeden z trzech?
- Taaa...
- A Konor i Frodo? Gdzie są?
- Na tym przyjęciu...
- Naprawdę?
- Tak, to wesele Konora mózgu.
- O wielki Talosie. Spotkałem pogromcę Alduina.
- Dobra dobra. Nie podniecaj się tak. Muszę jeszcze załatwić kilku kandydatów.
- Mogę ci kibicować? - zapytał Rolf z nadzieją.
- Jak chcesz to możesz. Tylko nie za głośno.
Borin bez oporów został wpuszczony ponownie na małą arenę i wygrał kolejne 4 walki (bez trudu). Szósta walka szła mu bardzo opornie. Przeciwnik nie atakował lecz unikał i blokował. Przez długi czas nie mógł go trafić. Po długim czasie zmęczył się i został poważnie uszkodzony przez kopnięcie w brzuch. Siódmą i ósmą wygrał z lekkim trudem. Przyszedł czas na dziewiątą walkę i kiedy przeciwnik stanął na polu Borin zaśmiał się głośno. Naprzeciw niego stał chłopaczek, który stanął do walki tylko po to, żeby upodobać się dziewczynom z Falkreath. Był dość wysoki choć nie tak jak Borin czy Konor oraz widać było że jest typem zarozumiałego wiejskiego gówniarza.
Dzieciak splunął w stronę dovahkina i dał lekceważąco znak do rozpoczęcia walki. Uniósł broń i stało się coś niespodziewanego. Borin użył krzyku:
- ZUN HAAL VIK!
Dzieciakowi dosłownie wyrwało miecz z ręki. Rozległy się ochy i achy oraz głośne klaskanie.
- Jak ty to zrobiłeś?! To było nie uczciwe! Tak nie wolno!
- Dovahkin może walczyć jak chce! - To Rolf krzyczał na całe gardło.
- Ale... - w tym momencie nikt nie słuchał lamętu zwykłego gnojka ponieważ został on odepchnięty przez wielkiego, potężnie zbudowanego gościa. Był on o głowę wyższy od Borina. Patrzył się chwilę na dovahkina i przemówił:
- Dill Bron, Dall Daan. Deinmaar Dovah Daniik. Dii Dez Drun Faas. FahDon Feim. Drog Alduin Dovahsebrom Dilon. Dov Dir Faasnu. Bruniik Bron Dwiirok Dov. Losei Daniik, Aus Bonaar. Gaar Geinmaar Dinok Dovahkin.

Tłumaczenie słów wypowiedzianych: - Nieśmiertelny Nordzie, zagłada powraca. Strażnik smok zgubiony. Mój Los przynosić strach. Przyjaciel przeminął. Lord Alduin, smok północy nie żywy. Nieustraszony  smoczy rodzaj, umiera. Dziki Nord rzeźbi (starannie niszczy) smoczy rodzaj. Ja jestem zgubiony, cierpię pokornie. Uwolnię siebie przez (nie powiedział przez) śmierć dovahkina.

- Smoczy język zna dobrze. Nie wymawia wszystkiego poprawnie bo ludzkie struny głosowe nie pozwalają na to. Jest przeklętym smokiem! Ciekawe dlaczego cierpi. - pomyślał Borin. Postanowił jednak odpowiedzieć.
- Losei Dovahkriid. Enook Dovah Dii Fahdon Hokoron. Het Hi Dilon.

Tłumaczenie słów wypowiedzianych:
- Ja jestem pogromcą smoków. Każdy smok to mój przyjaciel - wróg. Tutaj ty umrzesz.

W tym momencie Borin błyskawicznie natarł odbijając się płynnie od ziemi i próbując przebić rywalowi szyję. Jeszcze w locie poczuł uderzenie jego miecza w szyję wroga i jednocześnie piekący ból w okolicach uda. Pociemniało mu w oczach i wszystko ucichło.
*
Konor spojrzał znów na rannego brata z niedowierzaniem. Leżał nieruchomo cały dzień. Przeciwnik rozciął mu udo prawie na wylot. Przeciął główną żyłę - aortę. Gdyby nie magia Konora i szybka reakcja Rolfa to Borin byłby już w Sovengardzie. Znajdował się w domu Froda ponieważ ten nie dał się przekonać aby przyjaciel leżał gdzie indziej. Nadeszła pora zmiany opatrunku więc Konor odprawił gestem wszystkich siedzących przy Borinie oprócz Froda.
- Źle z jego raną? - spytał załamany Frodo
- Nie. Już nie. Jestem na tyle potężny, że mogę bez trudu wyleczyć każdą zwykłą ranę ale to coś innego. Tylko smocza broń zostawia po sobie taką ranę. Ciężko ją wyleczyć.
- Ale przeżyje?
- Jest dovahkinem. Wytrzyma. Zapewniliśmy mu skuteczną obronę.
W tym momencie Konor przerwał rozmowę i zdjął bandaż z nogi brata.
- To niemożliwe. Niemożliwe. Cholera.
- Co się dzieje?!
- Rana otworzyła się na nowo. Moje zaklęcie zablokowało tą opcję. Nie, to nie może być prawda! Choć z drugiej strony...
- Co?!
- Możliwe że zranił go smoczy wybraniec.
- Kto taki?
- Smok północy. Tak nazywam te smoki, które mogłoby bez trudu zabić któregoś z nas. Alduin był smokiem północy Frodo.
- Ale go zabiliśmy.
- Z dużą pomocą.
- Tak ale jednak się udało.
- To prawda.
Skończyli rozmowę ponieważ Konor musiał skupić się na najpotężniejszym zaklęciu uzdrowienia jakie znał. Zapadał kolejny wieczór więc on i Frodo musieli pilnować przyjaciela. Wytłumaczyli żonom o co chodzi i ich wola się stała. Zapadła noc i mimo spokojnej atmosfery obaj czuli się nieswojo. W końcu zasnęli.

-----------------------------------------------------------
Tu Pawcia1998.
Proszę czytelników o komentarze odnośnie smoczego języka. Jeśli uważasz, że to dobry pomysł abym czasem napisał coś po smoczemu to napisz proszę o tym komentarz. Mówię o tym z powodu, że jest to zajęcie zajmujące dużo czasu więc nie chcę go marnować jeśli to niepotrzebne. Dziękuję za uwagę. Niedługo XI rozdział.

Biały MagOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz