Rozdział 8

322 27 3
                                    

*perspektywa Oli*

Patrzyłam jak Klaudia walczy. Stałam, nic nie robiąc. Nagle coś nadleciało i zabrało moją przyjaciółkę. O nie, jest źle. Jak tak dalej pójdzie Klaudia nie będzie w stanie wrócić do swojej świadomości. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk komunikatora.

- Agentko Korpeć, gdzie jesteś? Co z obiektem 15.02? – usłyszałam głos Fury'ego.

- Jestem jakoś w środkowym Manhattanie. Jeśli chodzi o Klaudię to...- zawiesiłam się. Co ja mam mu teraz powiedzieć? Okłamywałam was od początku, Klaudia ma moc nad którą nie panuję, przed chwilą uratowała tróję osób i została porwana przez kosmitę. O tak, to będzie świetne. – No właśnie , mamy problem...

- Co to ma znaczyć? – zapytał czarnoskóry.

- Ktoś ją porwał jakieś dwie minuty temu. – stwierdziłam.

- Jak to ją porwał!! – wykrzyczał w słuchawkę. – Mieliście ją pilnować.

- Pilnowałam, ale z tego co pamiętam nie miałam treningu przed kosmitami.

- Dobrze, zapytam może któryś z Avengers ją widział. Nie ruszaj się z miejsca, zaraz tam będę.

- Tak jest. – odpowiedziałam.

Po pięciu minutach pojawił się Quinjet , z którego wysiadł szef z agentką Hill.

- Barton mówi, że widział jakąś dziewczynę walczącą z Lokim. Podobno spadła z latającego czegoś w wyniku wybuchu spowodowanym jego strzałą. – stwierdził Fury stając naprzeciwko mnie.

- Gdzie spadła? – spytałam roztrzęsionym głosem. Czy my zawsze musimy mieć takiego pecha. Loki na serio. Za co ten świat nas tak nie nawidzi.

- W okolicy Stark Tower. – powiedział, a ja ruszyłam w wyznaczonym kierunku- Ej, gdzie się wybierasz?

- Coś jej się stało, czuję to. Spadła z wysokości wieżowca. Jak jest cała to stawia mi kawę.- powiedziałam jak najszybciej, po czym odwróciłam się i biegłam dalej.

Od piętnastu minut jej szukam. Jak kamień w wodę. Czy to... to ona, poznaję te długie czarne włosy. No żeby odpoczywała w takiej chwili. Podbiegłam z uśmiechem na ustach.

- No wiesz co Klaudia rozumiem, że lubisz leniuchować, ale spać w takiej... - stanęłam koło niej i zaparło mi dech w piersiach. Jakiś kawałek blachy przebił ją na wylot. Widok był okropny. Spadła na największą kupę gruzu, kiedy obok jest praktycznie czysty asfalt.

- Agentko Korpeć i co znalazłaś ją? – usłyszałam głos Fury'ego

- T... tak – powiedziałam po chwili. Byłam tak roztrzęsiona, że ledwo wydukałam to jedno słowo.

- Gdzie jesteście?- spytał. Nie mogłam wydusić słowa. – Agentko Korpeć gdzie jesteście?

- Wejście Stark Tower – powiedziałam prawie niesłyszalnie.

Nawet nie zorientowałam się, kiedy Fury znalazł się koło mnie. Położył mi dłoń na ramieniu.

- Stark... Stark – mówił do komunikatora – Jesteś w tej blaszanej puszcze?- słyszałam tylko jakiś bełkot w odpowiedzi.- To zakładaj i jazda na dół. ... Powiedziałem... Ja ci się nie muszę tłumaczyć.

Po piętnastu sekundach koło Nicka wylądował Iron Man.

- O co chodzi? – spytał miliarder

- O nią – powiedział Fury wskazując palcem na leżącą przede mną Klaudię – Bierz ją do środka i skołuj najlepszych lekarzy.

- Spójrz naokoło Nick tu jest pełno takich osób i to, że była koleżanką twojej agentki nic nie zmienia. J.A.R.V.I.S. zadzwoń na pogotowie i powiadom ich. – powiedział Playboy.

- Mylisz się Stark, ona nie jest jak wszyscy dookoła. Ma moc, która może uratować wam tyłki. Klaudia jest potężniejsza od was wszystkich. – powiedziałam wstając z kolan. – Więc albo jej pomożesz, albo pożałujesz.

- A co mi może zrobić byle jak agentka.- stwierdził, a ja w tej samej chwili wycelowałam w niego bronią – Masz charakterek, polubimy się.

- Jeżeli mnie polubisz to Klaudię pokochasz – stwierdziłam z uśmieszkiem przypominając sobie jej każdą dogryzkę – Błagam, pomóż jej.

- No niech ci będzie.- powiedział podnosząc moją przyjaciółkę i unosząc się w powietrzu. Dopiero teraz zauważyłam jak dużo krwi straciła. Nie mogłam już wytrzymać tego napięcia i stresu, więc mój organizm pozbył się zawartości żołądka.

Znalazłam się wraz z Fury'm przed salą w której operowali Klaudię. Stark sprowadził doktor Cho. Mówiła coś o tym, że jakby stało się to za miesiąc albo dwa to poskładała by Klaudię w piętnaście minut za pomocą jakiejś kołyski.

- Ola...- usłyszałam za sobą głos Steve'a. Miałam wszystkiego dość, więc rzuciłam się mu na szyję. On objął mnie jedną ręką w pasie, drugą zaś gładził moje włosy. Przez ten krótki czas stał się dla mnie kimś naprawdę ważnym.- Już... spokojnie... wszystko będzie dobrze. Uratują ją.

Po sześciu godzinach się skończyło. Wszyscy lekarze wyszli z sali. Dowiedziałam się, że metal nie spowodował większych obrażeń i gorzej wyglądało niż naprawdę było. Problem jednak był inny. Klaudia miała naruszony kawałek płuca i żołądka przez pocisk. Przeszedł on cudem obok serca nie uszkadzając go. Oprócz tego miała odmrożony kawałek dłoni. Doszły mnie słuchy, że Thor podejrzewa o to swojego brata. Kilka żeber połamanych to naprawdę pikuś przy takim upadku.

Teraz muszę wszystko wyjaśnić swojemu szefowi. Nie będzie to zbyt przyjemna rozmowa. Jednak bardziej boję się rozmowy ze Steve'em.

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><> 

Hejka wracam po krótkiej ( no dobra długiej ) przerwie.

Chwilowo posiadam wenę, więc jak dobrze pójdzie to może do końca tygodnia pojawi się kolejny rozdział.

Mam nadzieję, że spodobał się wam ten rozdział.

~Laufeysonowa

04.12.18

Ciemność i Kłamstwo: Nauka kochaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz