Patrzyłam w to piękne złote oko rozwarte w szoku. Wciąż bolały mnie plecy, więc spojrzałam za siebie. Piękne czarne skrzydła rozpościerały się za mną. To moje? Zmarszczyłam brwi. Trochę trudno będzie z tym przejść przez drzwi. A właśnie... Drzwi. Wróciłam wzrokiem do trójkąta.
- Wiesz jak się stąd wydostać?- przekrzywiłam głowę przez co kosmyk włosów zsunął mi się na twarz. Hmm... Moje kłaki są białe. Skrzydła czarne. Co to? Jin jang? Niezła ironia.
"Zaraz nas teleportuje" najwyraźniej moje pytanie wybudziło go z zamyślenia. Szybko do mnie podfrunął. Wyglądał trochę niewyraźnie. Już w następnym momencie znajdowaliśmy się na jakiejś polanie w lesie. Rozejrzałam się, ale ten trójkątny kolo zniknął.
"Na dole" podążyłam wzrokiem w dół i ujrzałam posąg. To był mój trójkątny kumpel. Ale zaraz, moment...
- Posąg?- przyjrzałam mu się z niezrozumieniem.
"Starczyło mi mocy tylko na zawiązanie z tobą paktu i teleporyacje, a teraz czy byłabyś tak miła i wydostała mnie z tego?" popatrzyłam jeszcze dokładniej na posąg, po czym chwyciłam za wyciągniętą rękę rzeźby. Na naszych nadgastkach pojawił się łańcuch, po czym posąg zaczął pękać. Już po chwili trzymałam za czarną dłoń, a przede mną lewitował demon dzięki któremu byłam wolna.
- Wygląda na to, że uwolniliśmy się nawzajem.- wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Demon zmróżył oko.
- Uwolniliśmy?- zaczął zmieniać kolor na czerwony. - Czy to tobie wygląda na wolność?!- podniósł nasze złączone ręce razem. Łańcuch ponownie zaczął wnikać w naszą skórę.
- A czy ktoś powiedział, że to znaczy coś więcej?- mruknęłam pod nosem.
- Czy ty wogóle wiesz co zrobiłaś?!- w szale puścił moją dłoń i założył ręce przed sobą.
- Oczywiście.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się do niego. Parzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym zamknął oko i zaczął je pocierać. Najwyraźniej musiało go to uspokajać, bo już po chwili na powrót stał się żółty.
- Spokojnie Bill. Spokojnie. Dasz sobie radę.- mamrotał, ale doskonale go słyszałam.
- To co teraz robimy?- zaczęłam ponownie rozglądać się na boki po otaczających nas drzewach.~Bill
Musiałem się uspokoić. Teraz. Zaraz. Natychmiast. To tylko durna śmiertelniczka. A, nie. Czekaj. Już nie śmiertelniczka. Tylko demon. Jak mogła wypowiedzieć takie życzenie. Wzięła mnie z zaskoczenia.
- To co teraz robimy?- jej pytanie wyrwało mnie z zamyślenia. Co robimy? No nie wiem. Chciałem zawładnąć światem i zostałem skamieniowany. Durny Pains i cała ta durna ferajna. Spojrzałem na istotę przede mną. Nadal w potarganych łachach rozglądała się na boki. Jej nowe skrzydła połyskiwały błękitem w pełnym słońca pierwszym dniu sierpnia. I pomyśleć, że minął rok od mojej przegranej. A tak wogule, to jak ona ma na imię?
- Jestem Bill Cipher. A ty?- niestety nie mogłem jej tego wyczytać z myśli. Moja moc musiała się zregenerować.
- Imię?- spojrzała na mnie z zastanowieniem. - Może ty mi je nadasz?- przekerzywiła głowę posyłając mi uśmiech. Nadać jej imię? Stanie się wtedy moją własnością. W sumie, to już jest moja, a ja jestem jej. Głupi pakt.
-Niech ci będzie. Daj mi pomyśleć, a ty w tym czasie możesz spróbować schować tą górę pierza.- wspazałem na jej skrzydła.~Dziewczyna
Mam je schować? Serio? No dobra, to nie może być, aż tak trudne. Pokiwałam głową w odpowiedzi. Bill odleciał kawałek, żeby pomyśleć. Popatrzyłam chwilę na niego, by następnie skoncentrować się na "górze pierza" czy jak on tam to powiedział. Skoncentrowałam się i udało mi się nimi poruszyć. Było to całkiem naturalne uczucie. To tak jakby ruszać ręką, tylko lekko zdrętwiałą. Rozłożyłam je na pełną długość i delikatnie poruszyłam w górę i w dół. To teraz najtrudniejsze. Zamykając oczy przyciągnęłam skrzydła najbliżej jak tylko potrafiłam myśląc o tym by się schowały. Po chwili odczułam zmianę rozkładu sił. Uchyliłam oczy zerkając za siebie. Udało się.
-Jest.- podniosłam ręce do góry w wyrazie triumfu. Zerknęłam na trójkąta. Dalej się zastanawiał. Rozejrzałam się wokół. Drzewa, drzewa i... Drzewa. W sumie, to dalej siedzę. Dawno nie wstawałam. Nie opłacało się za bardzo ruszać przy ilości ran jakie miałam na sobie. Połamane kości też nie pomagały. Spróbowałam się podnieść. Nogi się pode mną ugieły. Runęłam na ziemię jak długa.~Bill
Moje rozmyślania przerwał huk. Spojrzałem na dziewczynę. Schowała skrzydła lecz z jakiegoś powodu leżała na ziemi jak długa.
-Co się stało?- przyznaje, jej aktualna sytuacja mnie zaciekawiła.
Podniosła głowę i podparła ją na ręce.
- A wiesz, tak sobie tylko wstać próbowałam po 4 latach tortur. Norma.- machnęła ręką i lekko zachichotała, jakby przed chwilą powiedziała całkiem dobry dowcip.
- 4 lata?- wytrzeszczyłem moje oko. -W takich warunkach przeżyłaś 4 lata?- nie powiem nawet najlepsi już dawno by się poddali. Przecież jeszcze chwile temu była w stanie gorszym niż opłakanym.
- No chyba tak.- podrapała się w zamyśleniu po głowie. -Jak mnie tam wpakowali, to miałam 10 lat. Który rok mamy? Wiesz może?- spojrzała na mnie pytająco.
- Jest pierwszy sierpnia 2013 roku.- czyli że jest w wieku sosenki i gwiazdeczki. To sporo zmienia.
- Czyli faktycznie 4 lata. A już myślałam, że się rąbnęłam.- westchnęła dalej leżąc na trawie. Obróciła się na plecy. Patrząc tak na nią wpadłem na pomysł.
-Satet.- powiedziałem w zamyśleniu.
-He?- spojrzała na mnie zdziwiona.
-Satet to imię egipskiej bogini. Nie miała zbyt wielkiego znaczenia i nie jest żadną patronką.- zacząłem tłumaczyć. -Bardziej współczesna wersja jej nazwy to byłoby Satis. Brzmi całkiem nieźle i można mu nadać nowe znaczenie.- przytaknąłem swoim własnym myślom.~Satis
Satis? W sumie całkiem niezłe. Mitologia egipska? Kojarzy mi się z piramidami, a jak tak się bliżej przyjrzeć trójkątnemu kolo, to przypomina trochę piramidę. Zachichotałam czym przyciągnęłam uwagę demona.
-Podoba mi się. A co z nazwiskiem? Samo imię raczej nie przejdzie.- posłałam mu uśmiech.
-Skoro jesteśmy na siebie skazani, to równie dobrze możesz mieć moje.- wzruszył ramionami. Widać albo pogodził się już z takim stanem rzeczy, albo nie chce na razie o ty myśleć.
-Satis Cipher. Brzmi dobrze.- roześmiałam się. -A teraz na poważnie... Pomożesz mi wstać?-
CZYTASZ
Bill Cipher | Forever is a long, long time [Zawieszone]
FanfictionBo kto powiedział, że tylko strachem i terrorem da się zyskać władzę? Srzeż się rodzino Pines... Opowieść zawieszona.