-To teraz pozostaje tylko wszystko potwierdzić dokumentami i załatwić wszystkie papiery dla nas. Kilka wycinków z gazet o wypadku i rozprawie, a także jakieś max trzy zdjęcia rodzinne z tych dwóch miesięcy razem. Zdjęć z dzieciństwa nie mamy, bo spłonęły od świec w salonie. Kotara zajęła się ogniem, a przy okazji pół salonu, a w komodzie były nasze wszystkie zdjęcia. Nic nie dało się uratować, poza tamtym i trzema. Dodatkowy powód do przeprowadzki.- rozejrzałam się wokół. Powoli zaczął zapadać zmrok.
-To co? Jakieś prowizoryczne schronienie i załatwiamy papiery? Dasz radę to zrobić?- demon spojrzał na mnie spod byka.
-To że nie odzyskałem całej swojej mocy nie znaczy, że nie zrobię takiej błachostki.- założył ręce na piersi z obrażonym wyrazem twarzy zerkając gdzieś w bok. -Ale faktycznie szybko się z tym nie uwinę, więc schronienie na tą jedną noc się przyda.- podniósł się i zaczął otrzepywać z ziemi. Po czym spojrzał na mnie i westchnął.
-Zaniosę cię do takiej jednej jaskini. Dzisiaj będziemy musieli sobie tak poradzić.- podszedł bliżej i już w następnym momencie znajdowałam się w jego ramionach. Z tej odległości był mega przystojny.
-No i jesteśmy.- rozejrzałam się i faktycznie byliśmy w jaskini. Na ziemi leżał duży materac z jakimś kocem, a trochę dalej była ułożona kupka gałęzi. Bill posadził mnie na materacu i zabrał się za rozplanie ogniska na środku jaskini. Widać, że chciał zaoszczędzić jak najwięcej mocy.
-Jak będziesz chciała dołożyć gałęzi, to możesz poćwiczyć telekineze lub się doczołgać.- powiedział kończąc rozpalać ognisko. Od razu zrobiło się jaśniej. -Biorąc pod uwagę to, że stałaś się demonem dzięki umowie, podejrzewam, że przynajmniej część mocy będziesz mieć takich samych jak ja. Nie wiem kiedy wrócę, ale do jutra powinienem się wyrobić.- zaczął się podnosić i spojrzał na mnie by upewnić się, że zrozumiałam. Pokiwałam głową.
-Jak będziesz podrabiać mój pobyt w szpitalu, to załatw mi wózek. Raczej nie prędko zaczne znowu chodzić, a to tylko potwierdzi naszą bajeczkę.- mrugnęłam do niego i pomachałam na pożegnanie. Kiwnął głową i zniknął.~*~
Po pewnym czasie i kilku nieudanych próbach ogarnęłam jak przelewitować patyk do ogniska. Niedługo potem zmożył mnie sen, kiedy obudziłam się Bill spał koło mnie, a ognisko dalej płonęło. Możliwe, że zaczęło przygasać, ale pewnie po powrocie dołożył drewna by nie zgasło. Zaraz za ogniskiem zauważyłam wózek z niebieskim kocykiem położonym na nim. Miło z jego strony. Dołożyłam parę gałązek telekinezą po czym przysunęłam się bliżej demona i wtulona w niego poszłam spać dalej.
~Bill
Obudziłem się czując na sobie coś miękkiego i ciepłego. Otworzyłem oczy i zobaczyłem burzę białych włosów. Zrobiła sobie ze mnie poduszkę. Może bardziej by mi to przeszkadzało gdyby była śmiertelniczką, ale skoro to demon to nie będę jakoś specjalnie nażekać. W końcu mamy być kochającym się rodzeństwem. Westchnąłem i zacząłem palcami przeczesywać jej włosy. Muszę przyznać, że plan który wymyśliła jest całkiem zmyślny. Zemszczę się na Pinesach nawet nie pokazując im, że wróciłem. Uśmiechnąłem się. A władza? Chciałem zapanować nad tym słabym wymiarem, ale okazuje się, że w tym też ma rację. Morderczy wysiłek tylko po to, żeby się potem nudzić? Niezbyt opłacalny biznes. Kilkadziesiąt lat w tym wymiarze, zemsta na Painsach, a potem może wyniesiemy się gdzieś gdzie będziemy mieć multum zabawy i w podboju i we władaniu. To brzmi nawet lepiej. Poczułem poruszenie na swojej klatce. Satis podniosła się na rękach i spojrzała na mnie zaspana.
-Hejo.- Uśmiechnęła się i zaczęła przecierać ręką oko. Wyglądała słodko.
-Hej.- odwzajemniłem uśmiech.
-Udało ci się wszystko załatwić?- ziewnęła i odsunęła się, żeby usiąść zaraz obok. Ja też się podniosłem.
-Załatwiłem wszystko, a nawet więcej.- pokazałem górę papierów zaraz za materacem.
-Więcej?- spojrzała pytająco na papiery.~Satis
-Oprócz całego tego cholerstwa potrzebnego do naszej bajeczki mam jeszcze akt własności ziemi niedaleko Tajemniczej Chaty, pozwolenie na budowę, pozwolenie na własny biznes, którego nazwę musimy zgłosić do końca tygodnia, wynająłem mieszkanie na trzy miesiące i otrzymałem zgodę na wybudowanie chodnika idącego od końca drogi do naszego przyszłego domu. Z uwagi na twój aktualny stan, będzie to sporym ułatwieniem, a dopóki nie skończy się budowa, nie ma szans na rehabilitację, bo w pobliżu nie ma ośrodka rehabilitacyjnego, a my nie mamy samochodu.- patrzyłam na niego w osłupieniu.
-Wow, sporo tego załatwiłeś.- przyznałam pod wrażeniem.
-Zapisałem nas też do tutejszej szkoły, w końcu oprócz planowania jakieś zajęcie nam się przyda, a mając lepsze stopnie niż Sosenka, no cóż. Będziemy tymi lepszymi bliźniętami- roześmialiśmy się razem. Pomysł faktycznie cudowny.
-Dzięki temu przyzwyczaimy mieszkańców do naszej obecności bez wzbudzania zbyt dużych podejrzeń. A jednocześnie możemy odbić dzieciakom przyjaciół.- uśmiechnęłam się szatańsko.
-Chodź przeniose nas do mieszkania.- wstał i przeniósł mnie na wózek. Wrócił jeszcze po papiery i razem przenieśliśmy się do mieszkania. Było całkiem przytulne, może nie jakoś bardzo duże, ale jeden pokój, kuchnia i łazienka to było wszystko co aktualnie potrzebujemy. Bill postawił papiery na biurku pod oknem i odwrócił się w moją stronę.
-Jako, że mamy aktualnie sierpień jest wolne od szkoły. Mieszkanie może nie jest największe, ale na razie nam starczy.- podszedł by chwycić mnie i przenieść na łóżko. Następnie podszedł do jakiejś szafki i wyciągnął blok kartek, kredki i ołówki. Wszystko położył przede mną i usiadł zaraz obok.
-Zacznijmy od projektu naszego nowego domu i nazwy interesu.- powiedział podając mi jeden z ołówków.
-Co powiesz na piekło?- zaproponowałam sięgając po kartkę i zapisując na samej górze. -Ale takie greckie piekło. Egipt całkiem dobrze do ciebie pasuje, zwłaszcza te piramidy, ale nazwa byłaby mniej ciekawa.- posłałam mu uśmiech.
-Hades? Brzmi całkiem dobrze, możesz to zapisać. A co będziemy tam robić?- wstał i sikierował się do kuchni. -Zrobię kanapki, naszym ludzkim wcieleniom przyda się śniadanie.- Potaknęłam na propozycję. Zapisałam na kartce "Hades", a po chwili zastanowienia dpisałam pod spodem "Dom Potworów". Tak, to było całkiem niezłe. Zaczęłam wypisywać wszystkie swoje pomysły na wystawy i pamiątki jakie możemy sprzedawać ludziom.
-Ciasteczka za dolca?- podskoczyłam z zaskoczenia i obróciłam się w stronę demona. Nawet nie wiem kiedy zdążył ponownie koło mnie usiąść.
-Raczej nikt nie odmówi kupna ciasteczek zrobionych przez niepełnosprawną dziewczynkę. Kilka upiekę, żebyś spróbował. Trujące nie będą.- mrugnęłam do niego sięgając po kanapkę z talerza.
-Jak będziemy je pakować po trzy, to powinniśmy więcej zarobić, a ty nie będziesz mieć za wiele do zrobienia.- przytaknął zerkając na resztę listy. -Dopisz jeszcze pomieszczenie mrocznych luster.- powiedział biorąc gryza kanapki z dżemem.
-Oki doki.- zapisałam jeszcze kilka innych pomysłów Billa. -No i tyle na razie starczy.- wyciągnęłam kartkę przed siebie.
-To ja idę zatwierdzić nazwę, a ty zacznij rozrysowywać poszczególne piętra domu. Jak wrócę to dorzucę coś od siebie.- powiedział wstając i podchodząc do drzwi, by założyć kurtkę. Ja w tym czasie sięgnęłam by ściągnąć buty i rozłożyłam się na łóżku z nowymi kartkami.
-Wypiszę przy okazji wszystko co musimy kupić na teraz, jak ubrania czy rzeczy do szkoły.- mruknęłam zaczynając rysować.
-Dobry pomysł. Do potem.- powiedział i zniknął za drzwiami wejściowymi.
CZYTASZ
Bill Cipher | Forever is a long, long time [Zawieszone]
FanfictionBo kto powiedział, że tylko strachem i terrorem da się zyskać władzę? Srzeż się rodzino Pines... Opowieść zawieszona.