Las pełen tajemnic

185 9 14
                                    

Na niebie migotały gwiazdy swoim światłem nadając lasu lekkiego blasku. Można było się pokusić o stwierdzenie, że wszystko lśniło. Od czasu do czasu dało się zauważyć przemykające zwierzęta, a także inne istoty. Wśród ciemnych drzew swym widokiem wybijały się dwie postacie sunące w powietrzu. Jedna wyższa, otoczona złotą aurą. Demon w czarnym garniturze, przepasce i dobrze wszystkim znanym cylindrze. Wszystkie nadprzyrodzone istoty znały jego imię. Część z nich uciekała w popłochu, reszta chowała się lub zatrzymywała nagle by spojrzeć z zaciekawieniem w stronę towarzyszącej mu istoty. Pod rękę zaraz obok spacerował anioł. Upadły anioł. A przynajmniej tak wyglądała w oczach innych. Długa, biało-czarna i misternie zdobiona suknia kończyła się lekko ponad ziemią. Z pleców wyrastały kruczoczarne połyskujące skrzydła. Swobodnie puszczone wzdłuż pleców omiatały swoimi końcówkami ziemię. Całości dopełniały luzem opadające włosy mieniące się srebrem w świetle gwiazd. Wyglądali jak stworzeni dla siebie nawzajem. Ich złota oraz srebrna poświata wzajemnie się dopełniały, w niektórych momentach nawet przenikając. Magiczna para pod ostrzałem ukradkowych spojrzeń dotarła na polanę. Nierówno rosnąca połać niskiej, zielonej trawy gdzieniegdzie przepleciona kwiatami.

-To tutaj wszystko się zaczęło.- w ciszy rozległ się melodyjny głos dziewczyny.

-Czyż to nie idealne miejsce.- skomentował demon i wtedy się zatrzymali. -Mogę prosić?- uklęknął wystawiając rękę jakby zapraszając do tańca. Na twarzy anielicy zagościł uśmiech. Nie wypowiadając więcej ani słowa chwyciła jego dłoń i zaczęli. Wirowali po całej polanie. Raz szybciej, raz wolniej. A co z muzyką? Nie była potrzebna. Tańczyli do nieistniejącego rytmu kręgu życia. Szum wiatru, szelest liści i dźwięki leśnego życia kierowały ich ruchami. Między drzewami zaczęły się zbierać różne istoty. Widowisko nie z tej ziemi przerwał żałosny skowyt.

~Satis

Zatrzymaliśmy się nagle nasłuchując skąd dobiegał dźwięk. Spojrzałam zdziwiona na Billa. Chłopak patrzył na prawo od nas marszcząc brwi w zastanowieniu.

-Może powinniśmy sprawdzić co to?- zapytałam ledwo dosłyszalnie wypowiadając słowa na głos. Kiwnął tylko głową. Skierowaliśmy się w stronę ściany drzew. Sunąc pomiędzy drzewami wyczułam dobrze znany metaliczny zapach.

-Krew..- moje przypuszczenia potwierdziły tylko wyszeptane przez blondyna słowa. Spojrzeliśmy na siebie i z nową determinacją przesuwaliśmy się naprzód. Nagle drzewa się przerzedziły. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rozszarpane truchło czegoś co najprawdopodobniej za życia było mieszanką człowieka i zwierzęcia. Niesamowita ilość krwi zalewała przestrzeń przed nami. Dostrzegłam ruch przy jednym z większych ochłapów mięsa jakie pałętały się wokół. Tylko tak dało się to nazwać. Po raz kolejny dało się słyszeć skowyt. Dobiegał dokładnie z miejsca w którym coś się poruszyło. Spojrzeliśmy na siebie i kiwając na potwierdzenie zdecydowaliśmy się podejść. Do zwłok, całe oblepione krwią tuliło się dziecko. Nie takie zwykłe jednak, bo tak jak zapewne jego rodzic, było mieszanką człowieka ze zwierzęciem. Z naszego aktualnego położenia mogłam zobaczyć małe uszka oraz króciutki ogon. Futro oraz dłuższe włoski posklejane były posoką. Niewiele myśląc chciałam zbliżyć się bardziej. Maluch wyczuwając ruch zamarł, po czym bardziej wtulił się w istotę mając nadzieje, że poruszy się i go obroni.

-Spokojnie.- usłyszałam głos Billa zaraz koło mnie. Zerknęłam na niego kontem oka widząc, że chce mi pomóc dostać się do malca. Jego głos niestety tylko bardziej go spłoszył i usłyszeć się dało spanikowany szloch. "Nie bardzo wiem co możemy zrobić. Wygląda jakby było zbyt małe aby zrozumieć co mówię." Zatrzymał się starając pozostać nieruchomo. Ja również się zatrzymałam. Zamknęłam na chwilę oczy, by móc pomyśleć, kiedy je otworzyłam wiedziałam co robić.

Bill Cipher | Forever is a long, long time [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz