Upiór wrzasnął i stał się przezroczysty, lecz nadal widoczny.
- Khäre khäre, chujowa ta przemiana - powiedziała Sol
Karx warknął i wykonał kilka gestów rękoma. Za Sol pojawił się jego cień - Khäre khäre, skoro ty nie nadążasz, to jak ma nadążyć replika? - zapytała chwytając ponownie rękojeść miecza
Usłyszał świst, a Sol stała już za nim w pozycji jakby właśnie wykonała cięcie. Po chwili przecięło go w poziomie. Schowała ostrze i ruszyła wzdłuż plaży. Klon zniknął, a Karx zawrzeszczał rozpływając się całkowicie w powietrzu razem z ostrzami. Odwróciła się, lecz cienia już nie było. Splunęła i ruszyła w kierunku słabego jeszcze blasku wschodzącego właśnie zza horyzontu słońca.Po kilkunastu minutach na piasku pojawił się cień postaci. Z niego wyszedł Karx, odrodził się. Arakh’ant rozkazał ponownie porozmawiać z Sol, która zdążyła się trochę oddalić przez ten czas. Pod postacią niematerialną poruszał się szybciej. Więc, nie zajęło mu długo dotarcie do dziewczyny.
Szła nadal wzdłuż tej plaży, ciągnącej się przez całe znane krainy, które morze otaczało od północy. Zmaterializował się przy dziewczynie.
- Dokąd zmierzasz? - zapytał Karx
Nie odpowiedziała.
- Nie wygramy na razie z tobą, lecz możesz nas zaprowadzić do nich... - zasugerował upiór
- Kurwa, w dzień słońce razi, nocą ty musisz mnie nawiedzać. Zabiłam cię a ty i tak wracasz! - powiedziała
- Spokojnie Sol, możemy ci jakoś pomóc w zamian za tę informacje
- Nie potrzebuję pomocy od ducha i gadających mieczy!
Karx zamilknął i szedł obok patrząc na nią.
- Czyżbyś patrzał na mój dekolt? - zapytała wiedząc, że jest on naprawdę duży
- Mów gdzie one! – odparł zirytowany jej zachowaniem
- Teraz? Ta starsza mnie nawiedza... - mówiła obojętnie dziewczyna
- Gdzie? – pytał niezłomnie
- Nie pamiętam, kogo to obchodzi? - odpowiedziała Sol
- Nosisz w tym czymś przy pasie alkohol? - zapytał upiór
- Khäre khäre, a powinnam w tym nosić sprężyny? Widać, że to butelka! - odparła z irytacją
- Bardzo dobrze wykonane... - powiedział Karx
- Idź szukaj tego... czegoś i zostaw mnie samą!
Upiór zdematerializował się, dobył Arakh’anta i wzniósł się w powietrze. Przeleciał niedużą odległość i postanowił wrócić do dziewczyny.
Karx ponownie zszedł na ziemię i stał materialny.
- Co znowu? Wróciłeś popatrzeć na moje cycki? - zapytała Sol, ponownie myśląc o ich wielkości
- Zmierzasz na wschód, a to kierunek z którego ostatnio mogła pochodzić energia gwiazd, zaprowadzisz nas do nich...
- Nie obchodzi mnie co ty zamierzasz, ale idę tam tylko zobaczyć, czy pustynne upiory są tak silne jak mówią... bronią też podobno wielu cennych rzeczy, to mogę skorzystać - odparła dziewczyna i zaczęła zacierać zadowolona ręce
- Uwierz mi, nawet ty, możesz sobie z nimi nie poradzić - przestrzegł ją upiór
- Nie boję się kilku duchów... znikniesz jak powiem gdzie iść?
- Oczywiście
Sol powiedziała coś w dziwnym języku podobnym do tego, którego używał kobiecy duch Karxa.
Upiór się zaśmiał i odpowiedział:
- Miło się z tobą współpracuje, Sol
Ukłonił się, stał cieniem i ruszył na południe. Sol zadowoliło spławienie upiora. Szła przez godzinę, aż w końcu usiadła na dziwnej skale. Położyła się na niej próbując zasnąć. Po chwili wyszły spod piasku dwie duże, kościste łapy, podparły się ziemi. Wyszła również duża głowa znajdująca się z przodu, która wyglądała jak czaszka kozy. To na czym leżała, to był karapaks na plecach potwora. Zaczął się podnosić, zsypując z siebie piasek. Szybko z niego zeskoczyła, nieco zdziwiona. Stwór miał około pięć metrów wzrostu, kościste, pokryte szarą skórą ciało, w oczodołach tliły się małe zielone płomienie. Obok wyłoniła się inna postać, wyglądało jakby piasek ją uformował. Była wielkości przeciętnego człowieka, nieco zgarbiona, w bardzo dużej ilości podartych tkanin i bandaży było widać jedynie czerwone oczy wyłaniające się z ciemności.
- Przerwałaś nasz sen kobieto! - zakrzyknęła oburzona postać
- To wróć do spania, tracisz czas na dialog - odpowiedziała znudzona
- Na Faksha’hari panują upiory oraz ten cholerny klan, tam trwa między nimi wieczna walka! – powiedziała podirytowana postać
- Khäre khäre, tam ktoś walczy z tymi upiorami?! - zapytała zadowolona
- Stale, inne poglądy to powód do konfliktu dziewczyno...
- Poglądy? Te duchy są myślące? To coś należy do ciebie? Przydałaby mi się ta czaszka - wskazała na potwora
- To mój najlepszy przyjaciel! Nie oddam Ci go! - wrzasnął oburzony wykonując ruch ręką
- To odrażające coś? Nie potrzebujesz tego. Wezmę sobie tylko czaszkę... – położyła dłoń na swoim ostrzu
CZYTASZ
Wieczny widok
Short StoryOpowieść o kilku postaciach i ich wyjątkowych, powiązanych ze sobą, historiach w dość tajemniczym świecie