X. Przepadło

3.6K 230 178
                                    

*NARUTO*
Siadam na łóżku z cholernym bólem głowy. Nigdy więcej. Przecieram ospale oczy. Wstaję i zakładam koszulkę. Głowa mi zaraz pęknie. Walić to łóżko, pościelę je później. Otwieram drzwi i leniwym krokiem podchodzę do pokoju Sasuke. Taaak, jak zwykle ma zamknięte drzwi. Ziewam po raz dwudziesty, po czym pukam.

-Sasuke! Wyłaź! - Przeciągam się.

Słyszę za sobą śmiech. Odwracam się więc na pięcie.

-No co cię tak bawi - krzyżuję ramiona.

Sasuke w samych bokserkach siedzi na kanapie i pije kawę. Czemu nie założył koszulki? Za gorąco mu? Rumienię się na ten widok. Uchiha podchodzi do mnie pewnym krokiem.

-Gdzie są leki? - Dalej na niego patrzę.
-Dzień dobry Naru - uśmiecha się promiennie.

Unoszę brew pytająco.

-Dzień dobry - też się uśmiecham.
-Tam są proszki. Obok stoi szklanka z letnią wodą. Popij nią leki. Za chwilę zrobię ci coś do jedzenia. Masz ochotę na herbatę? - Przeczesuje swoje czarne włosy.

Cholera. Trucizna owada teraz zaczyna działać. Kręcę głową z niedowierzaniem. Ma dziś wyjątkowo wspaniały humor.

-Dziękuję bardzo - uśmiecham się ironicznie. - Ale ja sam mogę sobie zrobić coś na śniadanie.
-Rozumiem - dalej się uśmiecha.
-Sasuke, tak właściwie, to która jest godzina? - Podchodzę do blatu, na którym równo ułożone są proszki według rozmiaru.
-Czternasta dwadzieścia siedem. Nie chciałem cię budzić.
-Myślałem, że znowu mnie wygonisz z mieszkania żeby podotykać się z jakimś chłopakiem - wzdycham.
-Chyba oszalałeś!

Sasuke krzyżuje ramiona, po czym dość niebezpiecznie się zbliża. Odkręcam więc głowę żeby wziąć proszki. Popijam je i ziewam znudzony jego dziwną grą.

-No wiesz - przewracam oczami. - Wczoraj na przykład tak zrobiłeś.
-Naru... Przepraszam. Już bym tak nie zrobił. Nie teraz.
-Czemu nie? - Wzruszam ramionami.

Sasuke nie odpowiada tylko się rumieni.

-No? Podobno jestem idiotą więc może mnie oświecisz?
-Słucham? Przecież cię przeprosiłem - syczy.
-Kiedy Sasuke?
-Tak mniej więcej zanim... - Marszczy brwi. - Nie ważne.
-Zanim?
-Powiedziałem, n i e w a ż n e.

Tak jak myślałem. Jego dobry humor nie mógł potrwać dłużej. Ignoruję ten temat. Postanawiam nie psuć sobie dnia więc robię jedno z moich najmniej ulubionych dań- jajecznicę.
Gdy kończę Sasuke dalej siedzi na kanapie i czyta książkę. Wkładam talerz do zmywarki. Widzę, że trzyma powieść, którą pożyczyła mi Aleksandra.

-Co mnie ominęło? - Siadam obok próbując nie zwracać uwagi na jego idealny, nagi tors.
-Najebałeś się w osiem dup idioto. Graliśmy w butelkę.
-Acha. - Kiwam głową. - Z tego jeszcze coś pamiętam.
-Co? - Patrzy na mnie z przerażeniem.
-Sam nie wiem. Całowaliśmy się tam prawda?
-My? - Rumieni się.
-Mam nadzieję, że nie. Chodzi mi o to, że graliśmy w taką butelkę na całowanie tak?
-Tak. - Odwraca się.
-Ktoś mnie wylosował?
-Ino ale poszedłeś spać.
-A ty się z kimś całowałeś? - Pytam trochę z ciekawości.

Kiwa głową. Czarne kosmyki włosów bezwiednie opadają mu na czoło. Odruchowo je odgarniam. Są takie miękkie.

-Przepraszam...
-Całowałem się z Kakashim - rzuca szybko zanim zdążam o to zapytać.
-Wcale nie chciałem tego wiedzieć - kłamię.

Sasuke przewraca onyksowymi oczami. Odkłada książkę i idzie do swojego pokoju.

***

Czarnooki WspółlokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz