Budzę się. Spoglądam na niezasłonięte roletą okno. Noc.
-Która godzina? - Ziewam. - Nie ważne.
Podnoszę się z łóżka, po czym wychodzę z pomieszczenia. Po cichu kieruję się w stronę pokoju Sasuke i delikatnie otwieram drzwi. Rozglądam się za dokładną lokalizacją mojego współlokatora na jego łóżku.
-Szlag - syczę kiedy uderzam się małym palcem u stopy o szafkę nocną.
Zatykam usta dłonią i spoglądam na Sasuke. Okej, nie obudził się. Kładę się więc powoli obok niego, a następnie znów zasypiam.
***
Przecieram oczy. Kto dzwoni o tej godzinie? Niechętnie zostawiam Uchihę samego i idę do salonu, żeby odebrać.
-Halo? - Mówię lekko zachrypniętym głosem.
-Obudziłem cię pewnie? - Pyta Obito.
-Niee. Co ty - uspakajam go.
-Wiem, że obudziłem. Przecież sam z siebie byś nie wstał o szóstej - śmieje się.
-No dobra - również się śmieję. - Może i obudziłeś.
-Przepraszam. Ale mam ważną sprawę...Ze zdziwieniem wsłuchuję się w każde słowo. On jest po prostu genialny.
-I co o tym myślisz? - Pyta.
-Idealnie! - Krzyczę, a potem zaciskam usta przypominając sobie, że w pokoju obok śpi półnagi Sasuke.
-Cieszę się, że ci się podoba.
-Oczywiście, że podoba - karcę go. - Mam u ciebie dług.
-Przestań, głupi jesteś - wzdycha. - Przyjadę po ciebie za godzinę.
-Jasne, dziękuję jeszcze raz i do zobaczenia Obito!
-Przestań - śmieje się. - Do zobaczenia.W pośpiechu udaję się do łazienki i biorę prysznic modląc się żeby nie obudzić Uchihy. Kiedy udaje mi się to bezproblemowo, wyciągam z szafy czarne jeansy, szarą koszulkę oraz czarną bluzę. Wcześniej postanowiłem, że wezmę tylko portfel, telefon oraz klucze, więc właśnie tak robię. Spoglądam na zegar- za dziesięć minut powinien być Obito. Sprzątam u siebie w pokoju, po czym wcześniej zamykając drzwi, wychodzę z mieszkania.
Jestem taki podekscytowany!-Obito! - Przytulam przyjaciela.
-Hej - rumieni się. - Jedźmy już bo nie dojedziemy tam na dziesiątą - wskazuje na samochód.
-Racja - posyłam mu uroczy uśmiech.Obito splata nasze palce i razem idziemy w stronę dokładnie zaparkowanego pojazdu. Brunet otwiera dla mnie drzwi, a potem wsiada sam. Od razu włączam radio.
-Czego lubisz słuchać? - Pytam wygodnie opierając brodę na dłoni.
-Wszystkiego po trochu - odpala silnik.
-Tak jak ja - przymykam oczy.
-Zadzwoń potem do Sasuke. Będzie się martwić - marszczy brwi. - Lepiej nie wspominaj mu o mnie.
-Przepraszam za kłopot - rzucam od razu.
-Przestań - odpowiada z dodającym pewności siebie uśmiechem.
-Nie - mierzę go ostrzegawczym spojrzeniem. - Robisz do wszystko dla Sasuke? - Wzdycham.
-Jest moim kuzynem - obojętnie wzrusza ramionami. - Ale nie, robię to dla ciebie. - Na chwilę na mnie zerka. - I doskonale o tym wiesz.
-Jak to? - Odechciało mi się spać. - Dla mnie?
-Dureń - mamrocze z cwaniackim uśmiechem. - Przecież zdajesz sobie sprawę z tego, że mi się podobasz. Chcę żebyś był szczęśliwy.
-Przepraszam - ukrywam twarz w dłoniach. - Wiem, wiem. Przepraszam, że nie odwzajemniam twoich uczuć.
-Nie szkodzi - śmieje się. - Jestem dla ciebie za stary. Poza tym masz Sasuke. Skoro oboje coś do siebie czujecie, a ciebie jego towarzystwo uszczęśliwia to czemu miałbym ci nie pomóc?
-To nie tak, że nie cieszę się z twojej obecności - staram się usprawiedliwić.
-Naruto. Ja rozumiem, że go kochasz, a mnie lubisz. Nie ranisz mnie tak bardzo jak myślisz - głęboko wzdycha. - Nie komplikuj tego i nie tłumacz się.
-Przepraszam - opieram głowę o szybę.
CZYTASZ
Czarnooki Współlokator
RomanceOsiemnastoletni Naruto Uzumaki właśnie rozpoczyna samodzielne, pełne niespodzianek życie. Wyprowadza się z domu dziecka aby studiować na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni japońskich. Nie dysponuje pokaźną sumą pieniędzy więc zmuszony jest dz...