Poniedziałkowy poranki, pomimo ukończenia szkoły już kilka lat temu, nadal były dla Taehyunga okrucieństwem. W punkt o godzinie siódmej Hoseok przyprowadził mu swoją córkę. Nie wymienili ze sobą ani słowa, co trochę zasmuciło blondyna. Był on pokojowym człowiekiem i bardzo nie lubił się kłócić ze swoimi bliskimi.Jiyoo również miała tego dnia zły humor. Zachowywała się dosłownie jak okropne. rozwydrzone dziecko. Taehyung właściwie przyzwyczaił się już do jej humorków, jednak nadal go to irytowała.
Smucił go również fakt, że w jego mieście zagościła dodatnia temperatura i śnieg nie nadawał się do zjeżdżania na sankach. Właściwie już prawie go nie było. A może wtedy spotkałby chociaż Jungkook, który na pewno sprawiłby, że jego dzień od razy stałby się lepszy. Sam bał się pierwszy napisać do bruneta, mimo że ich relacja była naprawdę bardzo dobra. Tylko nie do końca przyjacielska.
Stwierdzając że może Jeon akurat odwiedzi tego dnia park, wyciągnął swoją podopieczną w wyżej wymienione miejsce. Dosłownie ciągnął, bo nie chciała ona normalnie iść. Los w końcu postanowił uśmiechnąć się do Taehyunga, gdyż Minseo jakby wiedząc co ma się zdarzyć, wyciągnęła bardzo rozleniwionego Jungkooka do parku.
Brunet wraz z dziewczynką pierwsi zauważyli swoich znajomych i postanowili trochę ich postraszyć, przy okazji dobrze się bawiąc. Tak oto skradali się za drzewami, przebiegając z miejsca do miejsca. Jungkook był naprawdę zdziwiony po dłuższym czasie, gdy Tae wydawał się go kompletnie nie zauważać. Już sama jego załamana mina, martwiła chłopaka. Postanowił zakończyć swoją dziecinną zabawę. Pociągnął Minseo za rączkę i wyszedł zza drzew. Wspólnie podbiegli do nich. Minseo zajęła się rozmową z Jiyoo, a Jeon zagadał Taehyunga.
– Hejeczk, Taeś! Coś się stało? – zapytał Jungkook, uśmiechając się szeroko i pokazując swoje królicze ząbki, które od razu poprawiły humor jego towarzyszowi.
– Możemy iść na plac zabaw? – przerwała im Jiyoo swoim nadal obrażonym tonem.
– Idź se jak chcesz – przewrócił oczami blondyn, mając jej już dość. – Ah i cześć, Jungkookie... Nic się nie stało, wszystko jest pięknie... – dodał po chwili młodszy z cichym westchnieniem.
– Wyglądasz dosyć marnie. W sensie jak zawsze wyglądasz pięknie, ale masz taką załamaną minę i oczy również – zauważył brunet.
– Ta mała mnie wkurza, no... Mam ochotę ją pochować. Może wreszcie się zamknie, gdy będzie wąchała kwiatki od spodu – jęknął Taehyung, trochę za bardzo dramatyzując.
– Ojoj, pomoże coś to, że cię przytule? – Jeon podszedł trochę bliżej blondyna i rozłożył swoje ręce.
– Może pomoże... – odpowiedział cicho zawstydzony Kim, od razu wtulając się w ciało drugiego.
– A jak pomorze nie pomoże, to pomoże może morze, a jak morze nie pomoże to pomoże może Gdańsk – powiedział na jednym wdechu Jungoo, wywołując tym niedowierzanie oraz uśmiech na twarzy blondyna.
Minseo patrzyła na tę scenkę zafascynowana. Niestety Jiyoo nie podzielała jej entuzjazmu, nie obchodziło ją za bardzo życie swojego opiekuna. Mało co, oprócz siebie samej, w ogóle ją obchodziło, ale zdarzały się wyjątki.
~•~
miłej nocki💗
CZYTASZ
sledge • vkook
Fanfictiontaehyung i jungkook opiekują się dziećmi, przy czym często spotykają się na sankach, a niekoniecznie pałają do siebie sympatią short chapters; top! jjk; ultra mega fluff; pobocznie yoonseok; ogólnie moje pierwsze ff takie pisane i to jeszcze na szy...