Taehyung z łzami spływającymi po polikach szybko wybiegł z domu i dotarł na przystanek. Miał szczęście, że akurat jechał odpowiedni autobus. Mógłby iść pieszo, jednak chciał się znaleźć pod domem Jeona jak najprędzej. Myślał, że chłopaka jako jedyny zdoła go wesprzeć oraz pocieszyć. Przejechał kilka przystanków, po czym wyszedł ze komunikacji publicznej, ponownie zaczynając biec. Dawno nie było mu już aż tak ciepło na dworze i przy okazji naprawdę cieszył się, że ma w miarę dobrą kondycję.
W końcu znalazł się pod drzwiami Jungkooka i zaczął dzwonić jak oszalały. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że nie wie właściwie, czy chłopak w ogóle jest w domu. Na szczęście po krótkiej chwili drzwi otworzyły się, a Taehyung przytulił bruneta, o mało co go nie przewracając. Od razu zaczął szlochać w jego ramie.
Jeon jedną ręką zamknął drzwi a drugą przytrzymał przy sobie blondyna. Zaczął go tulić, czekając aż się uspokoi i powie, o co chodzi. Wreszcie po kilkunastu minutach Kim odsunął się od niego, po czym jak gdyby nigdy nic ściągnął swoje buty oraz płaszcz. Przez cały czas bał się spojrzeć w oczy Jungkooka, myśląc że mocno się skompromitował.
– Słońce, co się stało? – zapytał zmartwiony brunet, a Tae zarumienił się przez określenie go „słońcem".
Pomiędzy nimi nadal panowała cisza, blondyn nie wiedział co odpowiedzieć, więc Jeon złapał go za rączkę i zaprowadził do salonu, wskazując na kanapę. Po tym udał się do kuchni szybkim krokiem, by zaparzyć mu swoją ulubioną zieloną herbatke. Kim westchnął cicho, nie wiedząc co robić. Nie chciał narzucać się chłopakowi i nie wiedział dlaczego od razu o nim pomyślał, jako o swoim pocieszeniu. Może Hoseok miał rację, blondyn nie powinien za dużo myśleć, bo mu to nie wychodzi.
Jeon szybko (w miarę możliwości swojego czajnika) wrócił i postawił przy chłopaku kubek z gorącym napojem. Po czym spojrzał na niego wyczekująco, chciał usłyszeć jakieś wyjaśnienia.
– Bo ja, um... – Tae znów zaszkliły się oczka – Chyba pokłóciłem się z Hoseokiem już tak na zawsze...
– Och, jak to? – zapytał zmartwiony Jungkook.
– Zwolnił mnie i już nie będę musiał opiekować się tym bahorem, przy okazji rowniez wyśmiał naszą przyjaźń – blondynowi zadrżał głos.
– Nie przejmuj się tym skarbie, od początku wydawał mi się dziwny tak szczerze – zaśmiał się brunet, chcąc jakoś rozluźnić atmosferę. Nie był dobry w takich rzeczach.
– Przepraszam, że się tobie narzucam... – wzrok chłopaka nadal był wbity w podłogę, a jego policzki płonęły.
– Nie narzucasz się przecież, zawsze ci pomogę Taehyung. Pamiętaj o tym i przychodź kiedy chcesz. – uśmiechnął się Jungoo – Poza tym spójrz na mnie.
Blondyn nie zareagował, więc Jeon podniósł delikatnie jego podbródek. Nie było to do końca mądre posunięcie, bo spojrzawszy na jego usta, nie umiał już oderwać od nich wzroku. Taehyung jeszcze jakby specjalnie je przygryzł, chociaż tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z myśli bruneta.
Wreszcie Jungkook pochylił się bliżej jego twarzy i połączył ich usta w powolnym pocałunku. Kim na początku nie wiedział, co się dzieje, jednak szybko sam zaczął się angażować, a pocałunek nabrał tempa. Dopiero gdy Jeon dodał do niego swój język, blondyn speszył się i odsunął trochę.
Od dawna już aż tak się nie rumienił, ale spodobało mu się, nawet za bardzo. Dlatego po kilku minutach ciszy, ostrożnie usiadł na kolanach bruneta i wpił się ponownie w jego usta. Taehyung był pod wrażeniem tego z jaką delikatnością Jungkook go dotykał, jakby był z porcelany. W jego ramionach czuł się naprawdę dobrze, a ich wargi idealnie do siebie pasowały.
~•~
jak jakieś zbliżenia do z grubej rury ofc
podoba wam się rozdzialik?
miłej nocki(!!) wam życzę💗
CZYTASZ
sledge • vkook
Fanfictaehyung i jungkook opiekują się dziećmi, przy czym często spotykają się na sankach, a niekoniecznie pałają do siebie sympatią short chapters; top! jjk; ultra mega fluff; pobocznie yoonseok; ogólnie moje pierwsze ff takie pisane i to jeszcze na szy...