Rozdział 10

337 44 14
                                    

Czas mija nieubłaganie szybko. Szkoda, że matma tak nie może.

Niewyspany i zmęczony, podpierałem głowę na ręku, drugiej dłoni używając do bazgrania w zeszycie. Wczoraj siedziałem z Lukiem na boisku do rana, był to nasz ostatni trening przed ostatecznym egzaminem z WF-u, który miał się odbyć dzisiaj. W kieszeni ciążyły mi drobniaki, które wygrzebałem wczoraj z szuflady.  Musiały starczyć na kawę. A raczej dużo kawy.

Myślami odpłynąłem od matematyki, kierując się na ciekawsze tematy. Takie jak Luke Robert Hemmings. Wczoraj oprócz treningu zafundowaliśmy sobie mnóstwo pocałunków. Nasza zasada „jedno okrążenie = jedno pytanie" zamieniło się w „jedno okrążenie = jeden pocałunek". Za każdym razem, kiedy całowałem jego wargi nie kończyło się jedynie na muśnięciu, a na pełnym namiętności pocałunku, od którego żadne z nas nie potrafiło się oderwać.

Mimowolnie moja ręka, dotychczas bazgrząca po zeszycie, zaczęła rysować małe serduszka. W jednym z nich umieściłem małe inicjały. Ashton, który dotychczas tempo wpatrywał się w tablice, odwrócił się w moją stronę. Jego mina wyrażała kompletne przerażenie, wywołane zadaniem, które nauczyciel właśnie z zapałem tłumaczył klasie. Ja, z uśmiechem przyklejonym do twarzy, wzruszyłem ramionami i wróciłem do rysowania serduszek.

Ashton wyrwał mi zeszyt z rąk i popatrzył to na mnie to na kartki notesu. Przygryzłem wargę, robiąc przy tym minę niewiniątka i patrząc w sufit. Ash, jak i pół szkoły, wiedział, że spotykałem się z Hemmingsem. Ale jako przyjaciele. Nie jako... w sumie kto? Nie wyjaśniliśmy sobie tej sprawy z Lukiem, a on nie nazwał mnie nigdy swoim chłopakiem lub kimkolwiek w tym stylu, natomiast ja panikowałem za każdym razem, kiedy myślałem o nim w ten sposób. W końcu nie potrzebowałem kolejnego problemu w moim życiu. On zresztą też nie.

Z zamyślenia wyrwał mnie mój zeszyt, z powrotem lądujący w moich dłoniach. To Ash wcisnął mi go ponownie do ręki i wymownie spojrzał na, jeszcze ułamek sekundy wcześniej, prawie w ogóle niezapisaną kartkę. Porządne i równe pismo przyjaciela, tworzyło wiadomość dla mnie, która zajmowała teraz górną część owej kartki.

„Nie mówiłeś nic o tym, że lubisz chłopaków! Czy Luke wie? Albo może powinienem zapytać: czy Luke już coś z tym zrobił?"

Spojrzałem na blondyna, który przysunął się bliżej, by móc swobodnie czytać mi przez ramię, ale też patrzeć na to co nauczyciel robi na tablicy, żeby nie dostać uwagi za rozmawianie na lekcji. Niepewnie wziąłem ołówek do ręki i zacząłem pisać.

„Nie wiem co ci powiedzieć Ash. Wiem, że ty jesteś otwarci bi , ale ja chyba tak nie potrafię. A poza tym jest jeszcze mój ojciec"

„Ale jest czym się przejmować? Wydarzyło się coś?"

„Można tak powiedzieć"

Przyjaciel spojrzał na mnie unosząc brwi. W jego oczach pojawiła się ekscytacja, na co wywróciłem oczami.

„Bez przesady, nie doszło między nami do niczego poważnego. Po prostu się całowaliśmy"

Ash zakryła dłonią szeroko otwarte usta, próbując nie pisnąć. Po chwili namysłu dopisałem:

„Kilka razy"

Ash wydał z siebie przytłumiony pisk,  przez co nauczyciel oderwał się w końcu od tablicy, chcąc sprawdzić skąd pochodził ten dźwięk. Jednak ja i Ash już dawno udawaliśmy, że słuchamy go znudzeni lekcją i nawet nie usłyszeliśmy tego jakże dziwnego dźwięku, który zaledwie chwilę temu wydobył się z gardła mojego przyjaciela.

Kiedy nauczyciel odwrócił się z powrotem do tablicy, moja ręka wycelowała prosto w ramię lokowanego blondyna, który tylko posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Nie czekając ani chwili dłużej zaczął ponownie pisać po mojej kartce.

„Pamiętasz Caluma?"

Zmarszczyłem brwi, nie bardzo wiedząc o kim chłopak teraz mówi. Albo pisze. Pokręciłem przecząco głową, na co ten westchnął i dopisał:

„Ten przystojny Azjata. Czarne włosy, ciemne oczy. Przyjaciel Luke'a"

Po tym ostatnim zdaniu pokiwałem głową. Faktycznie, ten cały Calum pomógł mi się dowiedzieć czegoś nowego o Hemmingsie. Nie był to co prawda przyjemny fakt z jego życia, ale zawsze coś.

„Wydaje mi się że na mnie leci"

Zrobiłem wielkie oczy, patrząc na Ashtona, który wzruszył ramionami. Uśmiech na jego twarzy go zdradził. Ten ogromny banan na twarzy mówił sam za siebie. Mój przyjaciel był zauroczony Calumem, a ja martwiłem się o niego. Z tego co słyszałem czarnowłosy chłopak nie miał zbyt dobrej reputacji. Ale zawsze można się pomylić co do ludzi. Tak jak ja pomyliłem się co do Luke'a. Blondyn okazał się znacznie lepszą osobą niż głosiły plotki. Może z Calumem też tak będzie?




-Nie uwierzysz! Dostałem 4 z WF-u! – Michael wskoczył mi na plecy, przez co zatoczyłem się do przodu, łapiąc go pod kolanami. Lata praktyki i grania w futbol, dały mi niesamowitą zwinność i szybkie myślenie, inaczej upuściłbym chłopaka. A tego zdecydowanie nie chciałem.

-Gratuluję! – wykrzyknąłem, okręcając nas dookoła osi. Do uszu dostał mi się śmiech blondyna, który obejmując moją szyję, chuchał też na nią ciepłym powietrzem. Poczułem dreszcz wspinający się po moim kręgosłupie, wywołany bliskością Michaela. 

-Musimy to jakoś uczcić – szepnął, przylegając bardziej do moich pleców.

-Jeśli masz na myśli całowanie to myślę, że obaj nie chcemy tego robić publicznie. Więc wstrzymaj się, Mikey.

-Nie mów tak do mnie! – Michael zeskoczył z moich pleców, klepiąc mnie w ramię. Uśmiechnąłem się widząc jak poważny był w tamtym momencie. Przypomniało mi się, kiedy jego mama nazwała go tak w kościele i aż nie mogłem się powstrzymać.

-Zmuś mnie – szepnąłem, podchodząc bliżej niego. Michael przygryzł wargę.

-Jesteśmy w miejscu publicznym – szepnął, stając jedynie centymetry ode mnie. Uśmiech powiększał mi się z każdą mijającą sekundą, a kiedy Michael zrobił jeszcze jeden krok w moją stronę złapałem go za nadgarstek ciągnąc w stronę samochodu.

-Znam miejsce w którym nikt nie będzie nam przeszkadzać. 

* * *

Trochę krótki, ale zawsze coś xd

Nie chciałam się bardzo rozpisywać w tym rozdziale, bo to takie małe preludium do tego co będzie działo się w następnym *lenny*

Miłego dnia, popołudnia, poranka, nocy, wieczoru...

whatever

alternativetrash_1

Forbidden Fruit / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz