Rozdział XLVIII

714 40 4
                                    

- Nie może pan wejść, Sir- droid wyprosił mnie po raz kolejny z pomieszczenia, w którym leżała Aliss.

Chciałem z nią porozmawiać, odkąd dowiedziałem się, że się przebudziła, jednak robot nie dopuszczał mnie do niej. Tylko Ed mógł tam przebywać.

Stan Aliss był krytyczny. To był cud, że przeżyła. Medyk potrzebował jednak specjalnego sprzętu, aby ją wyleczyć. Dlatego miałem wrażenie, że podróż trwała wieki.

Odszedłem od drzwi i skierowałem do kabiny pilotów.
- Długo jeszcze?- zapytałem, zaglądając do pomieszczenia.

- Za pięć minut wyjdziemy z nadświetlnej. Trzeba powiadomić Geonosian, aby przygotowali odpowiedni sprzęt- Liz zwróciła się do mnie i Hux'a. Dziewczyna kątem oka spojrzała na mnie. Nie martw się. Wyjdzie z tego. Jest silna, tak jak ty- usłyszałem jej myśli.

Później czas nagle przyśpieszył. Pamiętam tylko, że król i medycy czekali na nas na lądowisku i natychmiast odebrali od nas Księżniczkę.

                        *******

Mijały trzy dni odkąd przylecieliśmy na Geonosis. Prathan ogłosił się nowym Naczelnym Wodzem i wyznaczył nagrodę za pojmanie mnie i Hux'a, jako zdrajców. Na szęście król chronił nas i przynajmniej na tej planecie byliśmy bezpieczni. Armitage odkąd tu przylecieliśmy mówił mi o planie odbicia Mexallar, ale ja nie miałem ochoty tego słuchać. Nadal nie widziałem się z Aliss i ta niepewność nie dawała mi spokoju. Wiedziałem tylko, że wczoraj się obudziła...

- Kylo, słyszysz mnie?- zniecierpliwionym głos Generała wyrwał mnie z zadumy.

- Tak, oczywiście masz rację. Zrobimy tak jak powiedziałeś- przytaknąłem.

Hux westchnął ciężko.
- Pytałem, co masz zamiar zrobić z Prathanem, ale widzę, że to nie ma sensu- mężczyzna nagle poderwał się z fotela i podszedł do okna.
Siedzieliśmy w saloniku, należącym do mojej komnaty. Był już wieczór i pierwsze gwiazdy zaczęły pojawiać się na atramentowym niebie.

- Czy tobie na czymś zależy?- ostry głos powstrzymał mnie przed ponowną ucieczką myślami do Aliss.

Podniosłem wzrok na Generała. Lustrował mnie uważnie swoimi małymi oczkami. Kilkudniowy zarost idealnie pasował do stanu, w jakim aktualnie się znajdował. Nigdy nie widziałem go tak roztargnionego.

- Zależy mi na Aliss- odpowiedziałem spokojnie.

- I tu jest nasz problem. Mi zależy na Najwyższym Porządku i losach Galaktyki. Prathan właśnie jest na najlepszej drodze do zniszczenia całej naszej ciężkiej pracy, a ty myślisz o dziewczynie. Czasami nie dziwię się, że Snoke cię wykorzystywał. Zamiast obmyślać plan działania użalamy się nad tobą- Hux wyszedł trzaskając drzwiami.

Przez chwilę poczułem wyrzuty sumienia, ale zaraz powróciła do mnie myśl, że Aliss może mi nie wybaczyć. To było gorsze od Prathana i wszystkich problemów. Armitage nigdy tego nie zrozumie.

Wstałem z fotela i poszedłem spać. Rano, kiedy jadłem śniadanie, usłyszałem płukanie do drzwi. Po chwili w saloniku pojawiła się Dayala.

- Panie, mam dobre wieści. Księżniczka czuje się dzisiaj lepiej i zgodziła się ciebie przyjąć.

Zerwałem się z miejsca i szybko ruszyłem do komnaty Aliss.

-Musisz chwilę poczekać- odezwała się służąca, gdy mnie dogoniła- Ed jest teraz u niej.

Przez drzwi rzeczywiście było słychać rozmowę, jednak nie trwała ona zbyt długo. Po dziesięciu minutach z komnaty wyszedł chłopak. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem.

Star Wars: To Mój Wybór || Kylo RenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz