Rozdział XXIX

941 74 9
                                    

Widok był straszny. Mężczyzna był cały we krwi, a z jego brzucha wystwały odłamki szkła. Czułam, że żyje, ale jego tętno było ledwo wyczuwalne. Zaraz podbiegł do niego lekarz i zabrał do szpitala. Przez resztę nocy zostałam z królem wspierając go. Władca rozkazał szukać jakiś wskazówek, które mogłyby powiedzieć coś o wypadku.

Nad ranem obudziło nas pukanie do drzwi. Wstałam, narzuciłam szlafrok i otworzyłam. W drzwiach stała Dayala wraz z żołnierzami.

- Księżniczko, znaleźliśmy ciało. Spadło z półki skalnej, dlatego znaleźliśmy je dopiero teraz...

W drzwiach pojawił się król.
- Do kogo ono należy?- spytał.

- To była jakaś dziewczyna. Lekarze próbują ustalić jej tożsamość.

- Wiedziałem!- mój teść krzyknął nagle.- Aliss, zostaw mnie samego.

Ukłoniłam się i ruszyłam do mojej komnaty. Tam wykąpałam się i przebrałam. Później Dayala przyniosła mi śniadanie. Gdy zjadłam udałam się do Sali Tronowej. Ktoś musiał w końcu zająć się państwem. W Sali na tronie siedział król, a przy nim stał lekarz. Obaj nie mieli wesołych min. Podeszłam do nich ostrożnie. Medyk widząc mnie, skłonił się i odszedł. Spojrzałam pytająco na króla.

- Chodź Aliss. Muszę ci coś powiedzieć, ale nie tutaj.-monarcha wstał i razem ruszyliśmy w stronę ogrodów.

- Aliss, musisz wiedzieć, że to małżeństwo było zawarte z potrzeby.- władca stanął przy ławce, a ja zrobiłam to samo.- Gdy mój syn poleciał na Tatooine spotkał pewną niewolnicę. Jej pan znęcał się nad nią, więc Anthony postanowił ją wykupić. Freya, bo tak miała na imię, ubzdurała coś sobie i zakochała się w moim synu. Chodziła za nim i nie dawała mu spokoju. Dlatego postanowiłem ożenić syna. Chciałem ją od niego odsunąć...- monarcha opadł na ławkę i zaczął szlochać. Usiadłam przy nim. Nie widziałam nigdy płaczącego króla. Zawsze poważny i dumny w koronie na głowie, teraz płacze jak dziecko.

- Czyli to ciało dziewczyny, które znaleziono, to była Freya?- zapytałam.

Teść spojrzał na mnie i pokiwał głową na tak, po czym westchnął i kontynuował.
- Anthony chciał jej powiedzieć, że ma go zostawić, bo ma żonę. Dlatego spotkali się w tym ogrodzie. Podczas rozmowy zaczęli się szarpać, aż w końcu Freya popchnęła mojego syna. Szkło pękło, a on spadł. Dziewczyna myślała, że chłopak spadł i z miłości rzuciła się za nim. Jednak nie zauważyła, że on leży na półce skalnej. Dlatego spadła w przepaść.- patrzyłam z przerażeniem na króla. To było okropne. Jednak coś mnie niepokoiło.

- Skąd to wszystko wiesz?- nikogo tam przecież nie było.

- Anthony mi powiedział.-monarcha zawiesił głos- Zanim umarł.

Cicho krzyknęłam i zakryłam usta dłonią. Czyli mój mąż nie żyje. Łzy zaczęły napływać mi do oczu. Król złapał mnie za rękę.

- Aliss wiem, że wyrządziłem ci wiele złego zmuszając do ślubu. Chciałem ochronić syna i ustatkować go. Teraz nie mam ani jego, ani następcy tronu. Proszę oto wiadomość od Anthony'ego. Jego ostatnie słowa dla ciebie- podał mi hologram.- Gdy go odsłuchasz przyjdź do mnie. Musimy zająć się poddanymi.- po tych słowach zaczął odchodzić. Zatrzymał się jednak i powiedział:
- Nie mów nikomu o tym co tu zaszło.

- Ależ oczywiście, królu.-uśmiechnęłam się pod nosem.

Gdy mężczyzna zniknął mi z oczu włączyłam hologram. Pojawił się mój mąż, który leżał na łóżku w szpitalu.

"Aliss, wiem, że to mój koniec, dlatego jestem pewnien, że odsłuchasz tę wiadomość. Jest wiele reczy, których ci nie powiedziałem, jednak teraz chcę to choć trochę naprawić. Uważam, że jesteś cudowną władczynią. Już żałuję, że nie zamieszkam na Gatalencie, gdy ją odbudujesz. Myślę też, że była byś wsapaniałą matką, jednak nie dane będzie mi się o tym przekonać. (kaszel) Powinnaś wrócić do Kylo. Wiem, że to małżeństwo dużo cię kosztwało, ale ty byłaś dobra i nie stawiałaś oporu. Tak robią prawdziwe księżniczki. Matka z pewnością byłaby z ciebie dumną.
Proszę cię, abyś uważała na siebie, bo gdy umrze ojciec zostaniesz prawowitą królową Geonosis. Pamiętaj, że tu jest twój nowy dom i zawsze możesz do niego wrócić.
Niech Moc będzie z tobą."

Nagranie skończyło się. Siedziałam jeszcze chwilę w ogrodzie. Czy to aż tak widać, że chcę wrócić na Mexallar?- myślałam. Teraz miałam ku temu możliwość. Muszę tylko porozmawiać z ojcem i przekazać jakoś tę wiadomość poddanym.

Poszłam poszukać króla. Nie było go w Sali Tronowej, jednak żołnierze powiedzieli mi, że udał się na zebranie. Postanowiłam do niego dołączyć. Weszłam do komnaty i zasiadłam na fotelu po prawej stronie króla. Mężczyźni debatowali nad tym jak przekazać ludowi wiadomość o śmierci Anthony'ego. W końcu zaoferowałam, że pójdę wraz z ojcem obwieścić tę złą nowinę. Wszyscy się zgodzili, a ja z monarchą poszliśmy na balkon, z którego tydzień temu po ślubie oglądaliśmy wiwatujący lud.

Teraz atmosfera była zupełnie inna. Nikt na wielkim placu nie odzywał się, czekając na słowa władcy. Rządzący zaczął przemowę, jednak w jej środku załamał się i ja musiałam ją dokończyć. Chciałam powiedzieć poddanym, że ich opuszczę, ale nie miałam serca, widząc te wszystkie twarze wpatrzone we mnie z nadzieją. Po skończonej mowie powietrze rozdarł krzyk: "Królowa Aliss!" Najpierw parę osób, a później cały dziedziniec.

Gdy zeszłam z balkonu udałam się do mojej komnaty. Nie spałam przez całą noc i musiałam odpocząć. Obudziłam się wieczorem. Zjadłam kolację przyniesioną przez służącą i poszłam do króla.

- Ojcze.- zwróciłam się do niego gdy, weszłam.

- Witaj córko. Co cię sprowadza?-zapytał i wskazał mi fotel, ja jednak nie usiadłam.

- Wyjeżdżam.- król spojrzał na mnie zaskoczony.- Nie jestem tu potrzebna. Póki co ty rządzisz, a ja muszę dokończyć szkolenie na Rycerza Ren...

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Kiedy rozmawiałem z Naczelnym Wodzem, wydawał się zadowolony, że się ciebie pozbędziecie- wszedł mi w słowo.

- Gdybyś ojcze znał Mistrza Kylo tak jak ja, wiedział byś jak dobrze umie ukrywać emocje.-powiedziałam pewnie.- Tylko nie mów nikomu, że wyjeżdżam.

Monarcha westchnął i zbliżył się do mnie.
- A pomyślałaś co powie lud? Oni cię kochają i wiążą z tobą nadzieję, a ty ich zostawiasz?

- Jesteś lepszym władcą ode mnie. Poradzisz sobie. Gdyby ktoś bardzo wypytywał wyjechałam, bo krążą plotki, że mnie również chcą zabić.-skłoniłam się, jednak coś mi się przypomniało- Kiedy pogrzeb?

- Jutro rano o jedenastej.-odpowiedział król- Chyba zostaniesz?

- Oczywiście.- rzuciłam przez ramię i wyszłam.

W pokoju zastałam Dayalę.

- Dobrze, że jesteś. Wyjeżdżamy jutro po pogrzebie. Spakuj mnie.-poprosiłam, ale dziewczyna zrobiła naburmuszoną minę.- To tajne. Nikt nie wie, że wyjeżdżam.- na chwilę zawiesiłam głos- No dobrze, sama się spakuje. Tylko nikomu nie mów.- Dayala podeszła do mnie i przytuliła.

- Taką Aliss wolę. Nie zmieniaj się w królową. Bądź sobą.-powiedziała i wyszła.

Następnego dnia ubrałam się w czarną suknię i razem z Dayalą ruszyłyśmy na pogrzeb. Najpierw odbyła się procesja do świątyni, później jakieś obrządki, by wreszcie ciało mojego męża mogło spłonąć na stosie z jakiegoś świętego drewna.

Po pogrzebie od razu przebrałam się na podróż, pożegnałam ojca i odlecialam na Mexallar. Oczywiście nikt w Zakonie nie wiedział, co się stało na Geonosis.

Ten sam dzień, Mexallar
Kylo

Wszystko w końcu zaczęło iść po mojej myśli. Nowe niszczyciele i TIE zaczęły wypełniać hangary bazy. Buntownicy z różnych planet widząc dostawy statków, zaprzestali oporu. Tydzień temu, za radą Prathana, wysłałem Liz Sunrise na Endor. Miała to być kara, ponieważ na tej planecie łatwo można zginąć.
Bez Aliss zrobiło się tutaj dziwnie spokojnie, jednak nie żałuję, że ją oddałem. Zyskałem dzięki temu poważanie u pozostałych Rycerzy.

Moje dni stały się rutynowe. Śniadanie, narada, obiad, trening, robota papierkowa, kolacja, łóżko. Ja nie wiem, jak Snoke to wytrzymywał. Ten dzień nie zapowiadał się szczególnie. Po śniadaniu wysłuchałem raportu i zażądziłem małą naradę. Później, po obiedzie, poszedłem na medytację i trening. Gdy zakończyłem ćwiczenia udałem się na mostek podenerwować trochę Hux'a. Dopiero gdy wszedłem do jadalni na kolację coś przykuło moją uwagę.

- Ktoś jeszcze będzie z nami jadł?- zapytałem pozostałych Renów widząc dodatkowe nakrycie.

- Tak, ja- odpowiedział mi kobiecy głos. Odwróciłem się. Była to Aliss Holdo.

Star Wars: To Mój Wybór || Kylo RenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz