Rozdział LVII

717 34 15
                                    

Wtedy do pomieszczenia wszedł Veliara, oznajmiając, że za chwilę wyjdziemy z nadświetlnej. On wiedział już o diagnozie i zdążył poinformować Hux'a. Wyszłam z krążownika jako pierwsza, idąc obok posłania męża. Na lądowisku czekali już medycy, gotowi by odebrać Kylo, dzięki wiadomości Veliary. Przez chwilę patrzyłam jak odchodzą. Potem podeszłam do Ed'a, stojącego obok Generała.

- Idź powiadomić Lasirę, że potrzebuje jej pomocy. Niech przylecieć tutaj najszybciej jak może.

Mojemu uczniowi nie trzeba było powtarzać dwa razy. Natychmiast pobiegł wysłać wiadomość.

- Oczekuję, że zajmie się pan jeńcami, Hux- zwróciłam się w stronę mężczyzny, który przypatrywał się osobom wychodzącym ze statku.

- Oczywiście, Lady- odpowiedział ze smutnym uśmiechem. Wiedziałam, że pomimo jego zewnętrznej niechęci do Kylo, był do niego przywiązany i wiadomość o jego chorobie bardzo go zmartwiła.

W tym momencie powietrze rozdarł okrzyk radości: "Will!".
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam, jak Dayala wpada w objęcia Finna. Podeszłam do nich szybko, chcąc sprawdzić co się dzieje.

- Aliss, to mój starszy brat, William- przyjaciółka wskazała na rebelianta.- Pamiętasz, opowiadałam ci o nim pierwszego dnia, gdy się tu zjawiłaś.

Rzeczywiście, pamiętałam historię o chłopaku, który służył na Gwieździe Śmierci i o tym, jak jego siostra wierzyła w to, że zdążył się uratować.

- Rozkuć- wydałam rozkaz, uśmiechając się do dziewczyny.- Dayalo, jest twój. Zajmij się nim należycie- poleciłam, mrugając do dziewczyny. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę wschodniego skrzydła zamku. Chociaż ktoś jest tutaj szczęśliwy- pomyślałam, spoglądając na Dayalę.

Udałam się do pokoju przesłuchań, gdzie już wcześniej kazałam przyprowadzić Rey. Niepokoił mnie stan dziewczyny. Była rozchwiania emocjonalnie, a przy tym agresywna. Na krążowniku rzucała się i cały czas mówiła o uwolnieniu Galaktyki od Rena.

Weszłam do pomieszczenia, w którym na fotelu szarpała się młoda Jedi. Usiadłam przed nią i spróbowałam wejść do jej umysłu. Była tak rozkojarzona, że udało mi się to bez trudu. Wtedy usłyszałam głos. Snoke. Przejął kontrolę nad myślami Rey, przez co zniekształcał ich obraz. Przed moimi oczami ukazywały się urywki wspomnień, które prowokowały dziewczynę do chęci zemsty na Kylo. Ani jedno z nich nie było prawdziwe. Przerażona tym, co widzę zdecydowałam się dotrzeć do prawdziwej Rey i pomóc jej uwolnić się od potwora. Zaczęłam jej szukać. W końcu gdzieś daleko usłyszałam wołanie. Podążyłam za głosem i odnalazłam Jedi, zamkniętą w kuli z cieni. Była przestraszona i błagała o litość.

- Rey, jestem tutaj- odezwałam się ciepło.- Proszę cię, nie poddaj się Snokowi. On cię oszukuje i manipuluje tobą. Te wspomnienia to kłamstwo, wiesz, że było inaczej. Daj mi znak, żebym mogła ci pomóc.

Wtedy drogę zastąpił mi jeden z cieni. Szukał we mnie nienawiści do Jedi, za podanie trucizny i tym samym skazanie Kylo na śmierć. Gdy niczego nie znalazł, uciekł z piskiem. Dziewczyna wyszarpała się z uścisku pozostałych potworów i podała mi rękę, a ja wciągnęłam ją z powrotem na jasną stronę. Szeroko otworzyła oczy i spojrzała na mnie, krztusząc się powietrzem.

- Na Moc! Co ja zrobiłam!- krzyknęła z przerażeniem.

- Rey, spokojnie, już wszystko jest dobrze. O co chodzi?- zapytałam, uwalniając ją z kajdanek.

- Zabiłam Bena. Ta trucizna, na nią nie ma lekarstwa. Sprzedał mi ją ktoś z Canto Bight- powiedziała na jednym oddechu i złapała się za głowę.- Wszystko jest zamazane.

Star Wars: To Mój Wybór || Kylo RenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz