11

1.1K 66 14
                                    

Minął styczeń. Plan zemsty na Umbridge był już dopracowany szczegółowo. Jedyne czego jej brakowało to, jak na złość, szlabanu. Manda robiła wszystko żeby tylko pseudo nauczycielka ukarała ją, ale robiła to na próżno.
- Pierdolona różowa szma...- usłyszała lekki wymuszony kaszel za sobą.
- Coś nie tak panno Weasley?- zapytała Dolores uśmiechając się szeroko do Krukonki.
Ta posłała jej wściekłe spojrzenie
- Wiele rzeczy jest nie tak. Na przykład nie rozumiem jak ktoś mógł spłodzić takie coś.- puściła oczko nauczycielce i wróciła do przepisywania informacji z tablicy. Umbridge stała nad nią wyraźnie wściekła, ku radości Amandy i innych uczniów, którzy wpatrywali się jak urzeczeni w całą sytuację.
- Nie będę tolerować takiego zachowania...- Na te słowa Weasley zagryzła wargę żeby się nie śmiać.
- A ja nie toleruję pani. I, o zgrozo, muszę widzieć panią dzień w dzień. Czy to w Wielkiej Sali, czy na lekcji.- wyprostowała się i spojrzała jej, zuchwale w oczy jeszcze bardziej prowokując do szlabanu.
- Szlaban! Szlaban Weasley. Codziennie przez miesiąc o 19.- odwróciła się i starała kontynuować lekcję, jednak uczniowie byli zbyt podekscytowani zachowaniem Mandy by skupić się na temacie.

- Ona jest niemożliwa.- powiedział Blaise wychodząc z sali wraz z przyjacielem. Draco przewrócił oczami.
- Dostała szlaban. Nie wiem czym się zachwycasz.- Manda przeszła obok rozmawiając z koleżanką z roku. Spojrzała na Ślizgonów i pomachała im. Zabini obserwował z radością reakcje przyjaciela.
- Mhm... Ona ci się nie podoba co?
Malfoy spojrzał na niego jak na idiotę- Oczywiście, że mi się nie podoba! Niby dlaczego...
- Daruj sobie. Widzę jak na nią patrzysz. Czekam tylko aż zmądrzejesz.
- Zabini jesteś kretynem jakich mało.- blondyn przyspieszył. Blaise dogonił go i złapał za ramię.
- Jeśli się przyznasz do tego to pomogę ci z nią.
Draco zmarszczył brwi i spojrzał się na chłoapaka- Niby jak mi pomożesz?
- Zobaczysz.
- Nie zobaczę bo do niczego się nie przyznam.- zagryzł wargę i pogrążył się we własnych myślach.

Amanda spakowała rzeczy potrzebne do realizacji swojego planu. To miał być żart dekady, którego nie pobiliby nawet jej bracia. Uśmiechnęła się do Luny i wyszła z Pokoju Wspólnego. Idąc do gabinetu landryny zobaczyła platynowe włosy Malfoy'a.
- Ej ty barbie!- zawołała. Chłopak odwrócił się:
- Czego marchewo? Ty przypadkiem nie masz szlabanu?
- Mam i właśnie na niego zmierzam. Tylko, że potrzebuje twojej małej pomocy...- spojrzała na niego z nadzieją.
- A co z tego będę miał?
Rudowłosa wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów:
- Wiem, że lubisz mugolskie.
Ślizgon pokręcił głową:
- To za mało.
- To czego jeszcze chcesz?
- Hm...- zastanowił się- Pocałunku.
Weasley zatrzymała się:
- Co?!
- To co słyszałaś... Ale jeśli nie to nie.- wzruszył ramionami i chciał odejść, ale dziewczyna zatrzymała go i szybko pocałowała. Po chwili odsunęli się od siebie zdezorientowani.
- To teraz mi pomóż.- powiedziała przerywając niezręczną ciszę.
Malfoy patrzył na nią nadal będąc w szoku:
- Serio to zrobiłaś?
- Nie na niby. Plan jest taki... Halo ziemia do Fretki!- pstrykała mu przed twarzą.
- No słucham cię słucham...- patrzył na nią zaintrygowany.

Amanda weszła do gabinetu nauczycielki. Nadal był tak samo obrzydliwy i okropny jak za pierwszym razem.
- Siadaj kochanie.- Landryna wskazała na pojedyńczął ławkę, przy jej biurku.
- Widzę, że przygotowała pani już wszystko?- zapytała dziewczyna patrząc na pióro i pergamin leżące na blacie.
- Ależ oczywiście.- uśmiechnęła się sztucznie.- Herbatki?
Rudowłosa prychnęła:
- A skąd mam wiedzieć, że nie jest zatruta?
- Jesteś uczennicą...
- To było pytanie retoryczne.- obok pióra pojawiła się filiżanka z różowym napojem. Udała, że pije, kątem oka zauważyła uśmiech Dolores.
- Zauważyłam, że Potter i parunastu uczniów gdzieś znika. Wiesz coś o tym?
- Nie.- odpowiedziała szybko.
- Może jeszcze herbatki?- Krukonka miała odpowiedzieć, ale do pomieszczenia wpadł Malfoy.
- Pani profesor musi pani iść ze mną natychmiast!- zrobił przerażoną minę.- Chodzi o Potter'a.
Umbridge wstała i poszła za Malfoy'em. Gdy drzwi się zamknęły Amanda wstała i wlała całą fiolkę eliksiru do filiżanki kobiety. Zanim wróciła na miejsce swoją herbatę wylała do wazonu. Usłyszała głos zza drzwi i szybko wróciła na miejsce.
- Gdyby nie pana pochodzenie, panie Malfoy, dostałby pan dwu tygodniowy szlaban.
- To się więcej nie powtórzy pani profesor.- Chłopak uśmiechnął się do Mandy i wyszedł. Umbridge świdrowała ją swoimi okrągłymi, żabimi oczami. Brązowooka zagryzła wargę.
Gdy nauczycielka napiła się od razu było wiadomo, że coś się stało. Próbowała otworzyć usta, ale nie mogła. Weasley zaczęła się śmiać i wstała.- Może nareszcie skończysz tak skrzeczeć.- wzięła swoje rzeczy i zostawiła oniemiałą nauczycielkę samą.
Za drzwiami, oparty o ścianę, stał Draco.
- Coś ty jej zrobiła?- zapytał rozbawiony.
Wyciągnęła fiolkę- Eliksir szczękościsku. Teraz tylko żeby za szybko nie znalazła antidotum...
- To może jeszcze Snape'a okradniesz?
Zaśmiała się- Chce jeszcze trochę pożyć.- obejrzała się i zobaczyła jak Umbridge zbiega po schodach w kierunku lochów.
- Myślisz, że mnie wywalą?
- Pewnie tak.
Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do blondyna.- Przynajmniej było zabawnie.

Daj spokój WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz