Koniec świąt i powrót do Hogwartu. Właśnie ten dzień Manda wybrała na poważną rozmowę z Syriuszem. Chciała mu powiedzieć wszystko, co czuła i co myślała. Siedziała na spakowanym kufrze i paliła Viceroya. Był to jej trzeci tego ranka. Do pokoju wszedł Remus.
- Fu, ale tu śmierdzi! Ile ty ich spaliłaś?- otworzył okno.
- To trzeci...- zgasiła go i sięgnęła po następnego.
- Czym się tak denerwujesz?
- Niczym.
- Przecież widzę...- usiadł obok niej- Powiedz co się stało.
Patrzyła przed siebie- Możesz pójść po Syriusza i powiedzieć, że chcesz z nim pogadać na osobności?
- Ale ja nie... Ach, no dobrze.- wstał i położył jej rękę na ramieniu- Nie martw się. Cokolwiek to jest.- wyszedł. Dopaliła papierosa do końca i wstała. Chodziła w kółko. Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Remus, a za nim Syriusz.
- To... Jak chciałaś.- Lupin machnął ręką i wskazał na przyjaciela.- Zostawię was samych.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły Amanda podeszła do niego.
- Za nim cokolwiek powiesz wysłuchaj mnie.- spojrzała na niego- Nie wiem jak to ma wyglądać ani czy cokolwiek z tego wyjdzie, ale chyba cię kocham...
Syriusza zatkało- Manda... Ty masz piętnaście lat... To nawet nie ma prawa się udać.
- Wiem ile mam lat! I wiem też co czuje! Po prostu... Powiedz, że to nic nie zmieni.- miała łzy w oczach. Black złapał ją za ramiona.
- Amando... Oczywiście, że to nic nie zmieni... A może za te dwa, trzy lata...- uśmiechnął się do niej.
- Obiecaj, że zaczekasz!
- Obiecuje.- przytulił ją.
Dziewczyna przyciągnęła go do siebie i pocałowała namiętnie. Nagle drzwi otworzyły się i do pokoju wpadł Harry. Chłopak patrzył na nich. Odebrało mu mowę. Odsunęli się od siebie.
- Harry...- Łapa był zmieszany całą sytuacją, ale Amanda wkurzyła się.
- Nikt nie nauczył cię pukać?
- Wybacz nie wiedziałem, że siostra mojego przyjaciela będzie całować się z moim ojcem chrzestnym! Wtedy nawet bym nie wszedł!- spojrzał na nią zły.
- Możesz się zamknąć mordę?
- A co boisz się, że ktoś się dowie?
- Ja mam na to wyjebane. Ale może raz w życiu pomyślałbyś o kimś innym? Na przykład o Syriuszu, który będzie miał przesrane jak ktoś się dowie!
Spojrzeli na mężczyznę. Ten tylko westchnął i podszedł do Potter'a- Harry... Ja, wiem jak to wyglądało. Ale...
- Jeśli rzucisz tekstem "Ale my się kochamy" to ja wychodzę.
Pokręcił głową- Nie to chciałem powiedzieć. Po prostu... Nie mów o tym nikomu okej? Tylko o to cię proszę póki to wszystko się nie wyjaśni.
- Czyli do kiedy?- spytali jednocześnie.
- Nie wiem... Czas pokaże.
Harry pokręcił głową z dezaprobatą- Miałem ci powiedzieć, że zaraz wychodzimy.- wyszedł z pokoju.
Dziewczyna popatrzyła na Łapę- To było niebezpieczne.
- Gdyby to była Molly...
- To śmiałabym się.
Zrobił poważną minę. Manda wzięła kolejnego papierosa- Muszę czymś nakarmić mojego raka.
Black wyciągnął z kieszeni małe lusterko.- Weź je.
- Na co mi to?
- Zobaczysz.- uśmiechnął się tajemniczo.Żegnała się z obecnymi lokatorami domu Black'ów w lepszym nastroju. Przytuliła Syriusza na pożegnanie, kątem oka widziała niezadowoloną twarz Harry'ego.
Tym razem do zamku wracali Błędnym Rycerzem. Usiadła obok Freda i George'a. Była podekscytowana. Nie mogła się doczekać aż opowie wszystko Cho albo Penelope. Gdy w końcu dotarli do Hogsmeade pierwsza ruszyła do szkoły.
- A co ci się tak spieszy?- zapytał George.
- No właśnie, jakieś plany?- dopytywał Fred.
- Tak. Zemsta na różowej... I tu wstawcie sobie wybrane słowo, bo za długo by mi to zajęło.- zaśmiali się.Zostawiła kufer w dormitorium i pobiegła do Wielkiej Sali. Odszukała wzrokiem swoją paczkę i usiadła obok nich.- Mam takie wieści, że padniecie!
Spojrzeli na nią.
- My też mamy wieści...- zaczął Terry.
- I chyba niezbyt cię ucieszą.- Cho wskazała na stół Slytherinu. Amanda odwróciła się i zobaczyła Malfoy'a całującego się z Pansy Parkinson. Poczuła dziwne uczucie pod sercem, jednak nie przejęła się tym.
- Co tam fretka i mops. Chyba się zakochałam!
Spojrzeli na nią zszokowani.
- Jak to się zakochałaś?
- Jak to chyba?
Zaśmiała się. - Normalnie! I powiem wam więcej. Jest starszy o prawie dwadzieścia dwa lata!
- To dużo.- skomentowała Luna.
- Tak, ale było warto.- odwróciła się i patrzyła w platynowe włosy Ślizgona.- Patrzy?- zapytał Draco przyjaciela.
- Patrzyła. Przez chwilę. Słuchaj albo to na nią nie działa, albo ma coś ważniejszego do powiedzenia.
Blondyn odepchnął od siebie Pansy.
- I co ja mam teraz zrobić?- patrzył na rudowłosą.
- Najpierw musisz się przyznać. Dopiero potem pomogę.
- Przyznać do czego?
- Że ją kochasz.- Draco zaśmiał się na te słowa. Ale w tym śmiechu nie było odrobiny radości.
CZYTASZ
Daj spokój Weasley
Fanfiction- A to ty.- powiedziała zawiedziona. - Wiesz większość dziewczyn sprzedałaby duszę... -Ale nie ja.- przerwała rudowłosa.- Odpierdol się, Malfoy. - Hm... Nie.- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem blondyn. - Dlaczego? Chłopak zbliżył swoją twarz do twa...