- Co to za ropucha?- zapytała się Amanda Cho siedzącej obok. Kobieta przerwała Dumbledore'owi i zaczęła mówić coś o Ministerstwie Magii. Rozejrzała się po Wielkiej Sali. Prawie nikt jej nie słuchał. Kiedy skończyła tylko dyrektor klaskał.
- No więc myślę, że czas abyście udali się do dormitorium!
Jako prefekt Amanda musiała zaprowadzić pierszorocznych do Pokoju Wspólnego. Razem z Penelopą szły na przedzie.Pokój Wspólny Krukonów znajdował się w wieży zachodniej. Obszerny, okrągły pokój, większy od wszystkich pokoi wspólnych w Hogwarcie. Wdzięczne sklepienie, łukowe okna przedzielały ściany obwieszone niebiesko-brązowymi, jedwabnymi tkaninami. Na kopulastym sklepieniu namalowane były srebrne, złote gwiazdy, które widniały również na dywanie pokrywającym podłogę. Były tam stoliki, fotele, biblioteczki, a w niszy naprzeciw drzwi stał wysoki posąg z białego marmuru przedstawiający Rowenę Ravenclaw. Z okien roztaczał się piękny widok na stadion i błonia.
Amanda usiadła na parapecie i odetchnęła z ulgą. Lubiła to miejsce.
- Gnębiwtryski.- powiedziała Luna siadając obok.
- Taa...pełno ich ostatnio wokół mnie lata.- Manda pomachała rękami jakby chciała odgonić jakąś natrętną muchę.
- Lubię cię. Czuję się jakbym miała przyjaciół.- powiedziała rozmarzonym głosem.
- Ale przecież jesteśmy przyjaciółmi!- krzyknęła i przytuliła blondynkę rudowłosa.
- Ooo... Uwaga ludzie grupowy przytulas!- krzykną Terry. Wszyscy podbiegli do dziewczyn i przytulili je.
- Udusicie nas!- krzyknęła przez śmiech Weasley. Cieszyła się, że na takich przyjaciół.Następnego dnia myślała, że nic nie zepsuje jej humoru. Jednak gdy przekroczyła próg Wielkiej Sali usłyszała znienawidzony głos:
- Weasley, to nowa szata? Wow twoi starzy musieli chyba sprzedać, to coś co nazywają domem.
- Wiesz co? Wolałam jak Moody zamienił cię w fretkę.- Malfoy otwierał usta aby odpowiedzieć lecz na jego ramieniu pojawiła się ręką Zabiniego.
- Draco daj spokój. To co impreza? Dzisiaj?- zwrócił się do Amandy.
- No pewnie, u was?
- O 22?
- To co każdy przynosi Ognistą Wisky?
- No pewnie!- krzykną głośno i odwrócił się. Malfoy szedł obok niego. Przypomniała sobię ich ostatnie spotkanie na Pokątnej. Wspólna impreza wydawała się idealnym pretekstem do rozmowy z chłopakiem.
-... Chyba założę tą czerwoną- mówiła Penelopa z poważną miną.
- Mhm.- przytaknęła rudowłosa.
- Ty mnie wogóle słuchasz?- zapytała szatynka gdy usiadły przy stole Krukonów. Amanda nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w tył głowy Malfoy'a.
- Miłość rośnie wokół was...- zaśpiewała co sprowadziło rudą na ziemię.
- O czym ty mówisz? Ja i ta tleniona fretka?
- Przystojna fretka.
Choć Amanda w myślach przyznała przyjaciółce rację, wolałaby umyć włosy Snape'owi niż powiedzieć to na głos.
- Co mamy pierwsze?- zapytała chcąc zmienić temat.
- OpCM.
- Ech...z tą ropuchą?
- Nie przesadzaj, może nie jest taka zła?
Karmelowooka spojrzała na przyjaciółkę sceptycznie. Nie wierzyła, że osoba, którą wysłało ministerstwo mogłaby być choć trochę miła.Amanda obserwowała jak Harry wychodzi z sali z kawałkiem różowego pergaminu. Ta wiedźma nawet papier miała różowy.
- No dobrze wracamy do lekcji.
- Pff... To pani nazywa lekcją?- zapytała z niedowierzeniem.
- Nie widzę podniesionej ręki panno...
- Bo nie mam zamiaru podnosić ręki. To jakiś cyrk, a nie lekcja!
- Dość tego, szlaban razem z panem Potterem!
- Myślałam, że za prawdę nie daje się szlabanów?
Nauczycielka wyciągnęła kawałek różowego pergaminu i zapisała na nich coś. Potem podeszła do ławki i wręczyła go znudzonej dziewczynie. Ta wzięła go do ręki, zgniotła i wyrzuciła za siebię.
- Mam gdzieś co tam napisałaś.- powiedziała, zabrała swoje rzeczy i wyszła z sali. Wiedziała, że będzie miała problemy, ale na razie ją to nie obchodziło. Zobaczyła przed sobą niską postać.
- Dzień dobry profesorze!- krzyknęła ze sztucznym entuzjazmem. Profesor Flitwick spojrzał na nią z naganą i gestem zaprosił do sali zaklęć. Usiadła na jednej z ławek.
- Profesor Umbridge przesłała mi wiadomość, iż zachowywałaś się niestosownie na jej lekcji.- rzekł piskliwym głosem.
- To miała być lekcja? To była porażka.
Ze zdziwieniem stwierdziła, że profesor się uśmiecha.
- Masz rację, ale niestety na szlabanie musisz się pojawić.- Kiedy dziewczyna wstawała dodał:
- A i nie podnoś za bardzo ciśnienia Dolores.- rudowłosa uśmiechnęła się i wyszła.
Postanowiła odpuścić sobię resztę lekcji i przygotować się na imprezę.
CZYTASZ
Daj spokój Weasley
Fanfiction- A to ty.- powiedziała zawiedziona. - Wiesz większość dziewczyn sprzedałaby duszę... -Ale nie ja.- przerwała rudowłosa.- Odpierdol się, Malfoy. - Hm... Nie.- odpowiedział z chytrym uśmieszkiem blondyn. - Dlaczego? Chłopak zbliżył swoją twarz do twa...