Ocena Pasty #.4

353 13 18
                                    

Ho, ho, ho, jego karwa mać...

I jak wam mijają święta? Wszyscy zadowoleni z prezentów, czy może komuś otrzymało się ruzgę? Cokolwiek dostaliście, to... cieszcie się, mogło być gorzej. Zawsze mogliście zrobić to samo, co ja...

Czyli zająć się sequelem Sonic.exe, a dokładniej...

SONIC.EXE RUDNA 2!

Nie, ja nie piszę tylko o słabych grach i tak dalej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie, ja nie piszę tylko o słabych grach i tak dalej. Po prostu, chcę zakończyć pewien etap w moim życiu, a dokładniej "wracanie do serii Sonic.exe". Kiedy pierwszy raz się za to zabrałam, musiałam sobie sama to kurna przetłumaczyć. A nie było to fajne, bo chociaż pasta była napisana na tyle dobrze, że jakoś szło to zrobić, to jakość tekstu była tak chujowa, że Jeff może się kryć. Poza tym, ta pasta była cholernie długa, to ja pierdole.

I co... by napisać o tym, musiałam powrócić do samego tekstu i przypomnieć sobie co nie co... i to będzie dłuuuuugie streszczenie. Ale, przynajmniej sami nie będziecie musieli tego czytać. Bo z tego nawet kurwa śmiać się nie można, to jest kurwa żałosne.

I co jeszcze mogę powiedzieć o tej opowiastce...? Stara się ona być jednocześnie creepypastą, kryminałem oraz science-fiction co ostatecznie wychodzi chujowo. I jest tam wiele rzeczy pogmatwane, więc postaram się to wyjaśnić najlepiej jak umiem.

To zaczynamy!

To zaczynamy!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Streszczenie

Cała historia zaczyna się od tego, że jakiś ziomek opowiada nam o tzw. "sonic'owych morderstwach", które mają miejsce od roku oraz że wciąż nie złapano typa, który za tym stoi. Jednym z dowodów w sprawia, zawsze są komputery ofiar, zniszczone/spalone, w których są pliki z gry o nazwie "Sonic.exe".

Potem koleś mówi, że nikt nie znalazł nic więcej z policji, ale potem mówi, iż jednak ktoś znalazł jakiś dowód. Czyli nasz narrator jest bardzo zdecydowany. Ale jebać. Poznajemy imię tego niezwykłego kolesia, a brzmi ono...

JOHN CENA!

Nie, tak naprawdę, to Derek Green.

Jest on niby zajebistym detektywem, zwłaszcza ze swoją siostrą Chelsea. Nasz narrator wie to, ponieważ był ich szefem i oni zajmowali się sprawą tych dziwnych morderstw. I spoko, przedstawienie protagonistów jest jak najbardziej na miejscu, ale to mnie wkurwiło:

Encyklopedia CreepypastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz