Rezydencja Slendermana

720 29 81
                                    

Witam was, moje lisy, wasz ulubiony Liseł z tej strony.

Wow! Czyżbym wreszcie ruszyła dupę i coś tutaj napisała, w tej książce? Karolina, myślałam, że zapomniałaś o niej!

Spokojnie, nie zapomniałam o tej książce, tylko przerabiam teraz trudne tematy tutaj, to dlatego. A jaki temat jest dziś, to widać dobrze w tytule.

REZYDENCJA SLENDERMANA.

Wstęp tłumaczenia dla tych, którzy nie mają pojęcia, co oznaczają te dwa, cudowne słowa. Otóż, jest to motyw powstały wyłącznie z fanfiction creepypast, które z czasem przybrało na sile i jeśli pisze się o Slendermanie, jego pomocnikach lub Jeffie the Killerze... to nie sposób nie wspomnieć o tymże czymś. Nawet bez tych bohaterów ten motyw się może pojawić. Polega on, krótko mówiąc, na tym, iż wszystkich naszych morderców (a przynajmniej tych bardziej znanych, ale po tym później...) upychamy tam do wielkiej willi należącej do Slendermana i oni se tam razem mieszkają.

No i to tyle, słowem wstępu. Czy motyw ten jest logiczny i sensowny, to powiemy sobie zaraz. I ostrzegam- w tej chwili, mam wywalone na bycie miłym oraz uprzejmym i będę w tym temacie brutalnie szczera. Bo ja osobiście, mam całkiem wyjebane, za przeproszeniem, w ten motyw. Dla mnie, może on być lub nie być, o ile nie będzie gównianie zrobiony. I nie będę tłumaczyć różnych nielogiczności jakimiś kiepskimi faktami, mogę jedynie dać jakąś teorię i ją obalić, jak będzie trzeba.

Na początek, powiedzmy sobie wszystko, co wiemy o tymże cudownym, pełnym magii, tęczy, krwi i flaków miejscu.

Z tego, co zawsze wynika, jest to ogromna willa położona w środku jakiegoś lasu i prawie zawsze obok jakiegoś małego miasteczka, typu Wypizdowo Wielkie. Chyba rzadko zdarzało się, by było to niedaleko jakiegoś większego miasta typu Paryż, czy tam Nowy Jork. I to zawsze jest w Polsce lub Stanach (przynajmniej, na polskim fandomie), chyba raz zdarzyło mi się spotkać z willą Slenderka w Wielkiej Brytanii. Ale to było przy okazji "Napraw mnie", które było recenzowane. I też raz wszyscy mieszkańcy Rezydencji mieszkali w zamku, przy Edynburgu, jednak kiedyś to sobie wyjaśnimy.

Z zewnątrz, cały budynek wydaje się poniszczony oraz w chuj stary. Ale wewnątrz prawie zawsze jest zajebiście ładnie, wszystko eleganckie i pikne (bo czemu nie). Rzadko kiedy, wnętrze będzie choć trochę podobne do tego, jak chata na zewnątrz się prezentuje. Także każdy, ALE TO KAŻDY, ma własny pokój, a nawet własną łazienkę. A co tam jeszcze mamy? Najczęściej w pełni wyposażoną kuchnię (lodówka zawsze pełna!), mają ogromny salon, jadalnię, salon gier i pewnie w cholerę innych rzeczy, o których mi się zapomniało, czy coś.

Rzecz jasna, także wybór mieszkańców jest bardzo wyszukany. W większości fanfiction przedstawia się on następując:

- Slenderman (oczywiste, lmao),

- Jeff the Killer (bo jego nigdzie nie może zabraknąć),

- Ticci Toby (nasz najlepszy tancerz breakdown'a),

- Roześmiany/Bezoki Jack (nie chciało mi się ich pisać oddzielnie),

- Masky i Hoodie (bo Toby musi kogoś wkurwiać),

- losowi ludzie, by się choć trochę wydawało, że jest tam sporo ludu, ale to nie jest ważne, bo ci ludzie pojawiają się raz na kilkaset rozdziałów lub tylko raz. Ważne, by była w miarę znana (bo lamusy nie siedzą w Rezydencji Slendera, o nie),

Tak to wygląda. Nasza bohaterka (nie oszukujmy się, rzadko mamy męskich protagonistów), trafia tam za sprawą:

a) porwania przez proxy'ch lub jakiegoś innego pojeba tam. Ewentualnie, idzie tam dobrowolnie z którymś z nich

Encyklopedia CreepypastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz