Dwójka mężczyzn pędziła ile sił w nogach i niemal wbiegła do wnętrza kościoła, robiąc spory hałas drzwiami wejściowymi, co natychmiast zwróciło uwagę reszty osób zgromadzonych w budynku. No tak, skoro już prawie się spóźnili, to czemu nie mogło być jeszcze bardziej przypałowo? Po niezbyt imponującym wejściu liczyli, że chociaż uda im się niezauważalnie przemknąć do jakichś bocznych ławeczek, a wszystkie pary oczu przestaną się w nich wpatrywać, ale jako rodzina pana młodego byli niestety zmuszeni siedzieć z przodu.
Na domiar złego, siadając zrobili prawdopodobnie jeszcze większy hałas niż przy wejściu, bowiem Taehyung niechcący z całej siły uderzył kolanem w oparcie kolejnej ławki, na co siedząca przed nim kobieta odwróciła się i popatrzyła na niego z oburzeniem.
-P-przepraszam. – wysyczał masując obolałą nogę, a znajdująca się tuż obok pani Jeon również się odwróciła i uśmiechnęła się do zięcia wraz z synem.
-Już się bałam, że coś wam się stało albo że Kook zaczął rodzić. – wyszeptała z lekkim rozbawieniem. – A tymczasem wy tak widowiskowo wpadacie do kościoła.
-Mamo, nie dobijaj... - westchnął Jungkook, czując się już wystarczająco zażenowany dzisiejszym dniem.
Zbliżała się końcówka lipca, i nadszedł długo wyczekiwany dzień ślubu Junghyuna z Jiyoon, a obojgu Kimom zależało na tym, aby wszyscy spędzili ten dzień wyjątkowo. Niestety dramat rozpoczął się już rano, bowiem żadne z małżeństwa nie usłyszało budzika (albo raczej chciało nie słyszeć) przez co zaspali ponad pół godziny. Potem Taehyung przewrócił się na schodach, mocno obijając sobie żebra, przez co Jungkook zaproponował nawet aby sobie odpuścili i zamiast na ślub pojechali na pogotowie aby na wszelki wypadek go prześwietlić. Niestety blondyn pozostał nieugięty, i mimo posiniaczonej klatki piersiowej uparł się, że da radę prowadzić samochód i jeszcze będzie wymiatał na parkiecie.
Cóż... może i dałby radę prowadzić samochód gdyby ten dał się w ogóle odpalić. Koniec końców para była zmuszona jechać na ślub autobusem, ale będąc na drugim przystanku przypomnieli sobie, że nie zabrali z domu prezentu ślubnego, i musieli pieszo wracać do domu, dosyć szybkim tępem (to znaczy szybkim, ale nie za szybkim dla Jungkooka).
I tym oto sposobem siedzieli sobie teraz w ławce otoczeni swoją aurą wstydu, która na szczęście nieco się rozpłynęła kiedy drzwi kościoła ponownie się otworzyły, organy zaczęły wydobywać pierwsze dźwięki różnych niezidentyfikowanych ślubnych melodii, a do wnętrza świątyni weszła młoda para, z małą dziewczynką sypiącą białe płatki róż na czele.
Wszyscy zebrani zwrócili się w ich stronę, państwo Jeon z radością i rozczuleniem patrzyli na swojego najstarszego syna, podobnie z resztą jak Jungkook, który niesamowicie cieszył się ze szczęścia brata. To miłe uczucie potęgował fakt, że jego przyszłą żoną miała zostać właśnie Jiyoon, dziewczyna która była dla Jungkooka niczym siostra. Patrząc na nią wspominał tą małą dziewczynkę z kitkami i krzywymi zębami, z którą razem z Junghyunem bawili się w piaskownicy, a teraz była już dorosłą i piękną kobietą, która wyglądała w sukni ślubnej jak prawdziwa księżniczka.
Para kroczyła z gracją do ołtarza gdzie były przygotowane dla nich specjalne miejsca, i wydawać by się mogło, że nic nie może zepsuć tego pozornie prostego momentu, kiedy nagle dziewczynka sypiąca kwiaty przewróciła się wykładając się na posadzce, a Jiyoon prawie się na niej potknęła. Dziewczyna natychmiast pomogła siostrzenicy (bo jak się później okazało była to właśnie jej siostrzenica) wstać, i razem z narzeczonym ruszyli dalej jakby nic nie miało miejsca. Goście, którzy w momencie tej małej wpadki wstrzymali oddech również postanowili udawać że nic się nie stało, i pozwolić ceremonii trwać dalej.
![](https://img.wattpad.com/cover/159279668-288-k771229.jpg)
CZYTASZ
Triple Happiness | j.jk x k.th (zawieszone)
RomanceJungkook i Taehyung jako świeżo upieczone małżeństwo,które poznaje uroki wspólnego życia. Nie wiedzą jednak, że przez tą jedną, jedyną noc, w ich życie wejdzie ktoś jeszcze, kto uczyni je jeszcze piękniejszym. ...