Cudem udało mi się zasnąć. Rano obudziła mnie mama wyrzucając mnie z łóżka powtarzając w kółko że zaraz się spóźnię do szkoły.
Tak więc ubrałem się i wybiegłem do szkoły.Dziś miałem dobry humor i nie myślałem o wczorajszym dniu.
Kiedy byłem na miejscu Ochaco przytuliła mnie chyba z całej siły. Zauważyłem że Shoto patrzył na nią z wkurzeniem i zazdrością jednocześnie. Trochę bawiła mnie jego mina ale nie ważne.
- I jak? Już bardziej panujesz na swoim Quirkiem? -zapytała Uraraka.
- Wieeeesz.. Wczoraj nie trenowałem. Byłem zbyt zmęczony.
- Midoriya! Powinieneś nie zaniedbywać obowiązku rozwijania swojego Quirk! - odrzekł Ilda. Szczerze mówiąc irytuje mnie to jego gadanie i ciągłe trzymanie się grafiku. Irytuje to mało powiedziane.Właśnie zaczęła się lekcją z Present Micem (chyba tak to się pisze). Już po samym "witajcie" zaczęły boleć mnie uszy. Lekcja była okropnie nudna i nie przydatna mi do życia więc postanowiłem się zdrzemnąć.
Ogólnie wszystkie lekcje nie należały do ciekawych. Wszystkie były wyjątkowo nudne. Nikt nie skupiał się na lekcji. No oprócz Kacchana który uważnie słuchał co mówi nauczyciel.
Lekcje skończyły się około 14:30.
Poszedłem do domu, odłożyłem plecak. A że była ładna pogoda postanowiłem wybrać się na spacer po mieście.
Kupiłem sobie lody miętowo-czekoladowe i truskawkowo-wanilliowe (pozdro dla kumatych) które były bardzo smaczne.
Zbliżałem się w stronę tunelu który prowadził na moją ulubioną plażę.
Nagle usłyszałem znajomy mi głos. To Kacchan. Walczył ze złoczyńcą. A raczej został jego ofiarą bo było widać że Katsuki z nim przegrywa. Ruszyłem mu na ratunek.
- KACCHAN!!
CZYTASZ
✂Gdzie popełniono błąd || villain!Deku✂
FanfictionWszystko było dobrze...nooo w miarę... Ale... Gdyby nie pewien incydent... pewna osoba... do tego wszystkiego by nie doszło...