-Dzień dobry.- powiedziała pielęgniarka.
Ja tylko się na nią popatrzyłam i odwróciłam na drugi bok.
-Jak się pani spało?- nie odzywałam się. Ona tylko coś robiła przy kroplówkach.
Nagle pojawiła się druga pielęgniarka. Spotkały się w drzwiach, wymieniły kilkoma zdaniami, po czym ta druga weszła do mojego pokoju. Miała ona na oko 45 lat, była trochę grubsza i czarnoskóra.
-Posłuchaj dziewczyno.. Masz dla kogo żyć. Personel cię pamięta. Pamiętamy jak dostałaś drugą szansę. Twój synek cię potrzebuje. Will, tak? Ile ma lat? Pięć? Chcesz, żeby w tak młodym wieku stracił matkę? Tym bardziej, że ma tylko ciebie...
-Nic o mnie nie wiesz...- powiedziałam smutno.
-Sama straciłam swoją w wieku 7 lat. Uwierz, że to nie jest fajna sprawa.
Wiem też, że w twoim życiu musiało być ostatnio dużo smutku.. Ale pozwól sobie pomóc. Nikt ci nie chce tu zrobić krzywdy. Mam córkę w twoim wieku. Nie darowałabym sobie, gdyby coś jej się stało...Popatrzyłam się na nią. Miała wzrok pełen troski. Pewnie utożsamiła sobie mnie z jej córką.
~~~~ kilka godzin później ~~~~
Chodziłam sobie bez celu po korytarzu szpitala rozmyślając ogólnie o życiu. Możecie być ciekawi, jak się tu w ogóle znalazłam? Otóż, kiedy rozstaliśmy się z Francis'em, okazało się, że jestem w ciąży. To wszystko nagle tak mnie obciążyło, że połknęłam za dużo różnych tabletek, popiłam jakimś syfem i w konsekwencji straciłam to dziecko.
Poprosiłam, żeby moja mama wzięła do siebie Will'a, bo nie dawałam sobie z tym wszystkim rady. Nie mogłam już znieść tego, że mój syn non stop o coś się pytał lub czegoś chciał. Miałam go dość. Ciągle chodziłam trochę pijana. W końcu pojechał do Polski. Wtedy było ze mną serio fatalnie. Ważyłam 37kg i nie miałam siły nawet podnieść się z łóżka. Po pijaku zadzwoniłam po pogotowie.
W taki oto sposób się tu znalazłam. Siedzę tu już z dobre 3 miesiące. Nie chcą mnie stąd wypuścić, póki nie przekroczę 58kg. Aktualnie ważę 42kg, ale nie chce tyć. Wtedy będę za gruba.
Poznałam tu faceta, Jason'a. Tylko że jest pewien problem... On jest tu pielęgniarzem.
-Cześć
-Hej- powiedziałam uśmiechając się.
-Zjadłaś coś?- zapytał Jason.
-Dlaczego dajecie tu zawsze taką papkę...
-To są pożywne rzeczy, wartościowe i...- popatrzył mi w oczy i oboje się zaśmialiśmy. Pewnie i tak musiał to wyryć na pamięć.
-Masz to?- zapytałam wiercąc się na łóżku. On zamknął drzwi na klucz i dał mi dwie paczki papierosów.
Mi nie wolno wychodzić, co jest jednoznaczne z tym, że sama sobie ich nie mogę załatwić.
Szybko zapaliłam jednego. Nie wiem czy wiecie, ale palenie ,,gasi" głód. Nie chce sobie nawet wyobrażać moich płuc...
Jason usiadł na łóżku i zaczął mi się przyglądać.
-Co się tak patrzysz?- zapytałam z uśmiechem wydychając dym przez usta.
-Jesteś piękna. Taka młoda. Dlaczego...- przerwałam mu.
-Długa historia okej? Mówiłam ci już...
-Tak, tak.. bardzo zakręcona i romantyczna.
-Haha...- zaśmiałam się niewyraźnie, patrząc w jeden punkt na prześcieradle- Tak.. bardzo romantyczna...
~~~~ na drugi dzień ~~~~
A więc dzisiaj jest dzień ważenia. Szczerze, to mnie to nie obchodzi. Mam to daleko w dupie. Przecież mnie nie wywalą.
-Anastazja Turner! Pani Anastazja Turner proszę!
Weszłam do pokoju, gdzie była jakaś lekarka. Siedziała przy biurku, a pomiędzy nią a drzwiami, którymi weszłam, stała waga. W tym momencie aż przeszły mnie ciarki. Byłam ubrana w podkoszulek i majtki, a na to szlafrok.
-Proszę ściągnąć szlafrok i stanąć na wadze. Piła pani coś dzisiaj? Jadła?
Nawet na mnie nie popatrzyła jak to mówiła.
-Tak, piłam szklankę wody.- w rzeczywistości opiłam się jej jak głupia, żeby sprawiać pozory cięższej.
-Dobrze.- odnotowała coś w swoim kajeciku.- Proszę stanąć na wadze.
Stanęłam... 39,7kg... Szlag! To nie jest możliwe! Jakim cudem schudłam?!
-Proszę zejść.- jej ton był okropny. Poczułam się jak jakiś zbrodniarz. Wzięłam szlafrok i wyszłam z gabinetu. Zrobiło mi się niedobrze. Poszłam do pokoju i zwymiotowałam do kibla. Nie mogłam już wytrzymać...
Wzięłam torbę i zaczęłam się pakować. Młoda pielęgniarka, która akurat szła korytarzem, weszła do mnie i zdziwieniem zapytała:
-Przepraszam, ale co pani robi?
-Pakuję się. Prosze mi przygotować papier wypisu na żądanie.
-Ale...
-Jest tu jakieś ale? Jeśli pani nie umie, to zapytam kogoś bardziej kompetentnego.
-Nie, nie.- widać było, że jeszcze się uczy, i że próbuje być twarda w swoim zawodzie- Już przygotowuje wypis. Będzie do odebrania w recepcji.
Spakowałam resztę rzeczy i poszłam do recepcji. Podpisałam, że wychodzę na własne żądanie i wyszłam ze szpitala. Wsiadłam w pierwszą lepszą taxi i pojechałam do domu.
Od autorki:
Kochani! Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale z pewnych przyczyn nie mogłam...Mam nadzieję, że wam się podobało? Taki mały zwrot akcji ^^
Koniecznie coś po sobie zostawcie! 💕
Do następnego 💋
CZYTASZ
Jesteś Czymś Więcej |Hello Sunshine 2| [ZAKOŃCZONE]
RomanceDalsze losy Anastazji Turner. Zwykłej dziewczyny z Polski, która przeżyła niezwykłą przygodę w Stanach. Jej życie zmieniło się gdy urodziła dziecko i zarazem straciła męża. "-Mamo co się dzieje?! -Anastazja on... -On wyjdzie z tego, prawda?! -On um...