2

257 5 0
                                    

-Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam! A kto? Mama!- William wbiegł do mojej sypialni z samego rana. Była sobota. Moje urodziny.

-Synku, pamiętałeś?- zapytałam zaskoczona. Byłam jeszcze zaspana.

-Tak mamo. Patrz, zrobiłem dla ciebie laurkę!- wyciągnął pomiętą kartkę. Byłam tam ja i Will. Po chwili dostrzegłam tam też Drake'a. Aż mi się łezka w oku zakręciła.

-To co dzisiaj robimy? Masz dla nas jakieś plany?- zapytał zaciekawiony.

-To ja mam mieć dla nas jakieś plany skoro to moje urodziny?- zapytałam. Podpuszczałam go.

-Nic nie przygotowałaś?- zapytał i bardzo posmutniał.

-Nic oprócz.. Łaskotek!- zaczęłam go łaskotać a on śmiać się wniebogłosy.

-Chodź na dół zrobię ci coś do jedzenia.

Kiedy schodziliśmy Will nieoczekiwanie mnie wyprzedził. W drzwiach frontowych zobaczyłam moją mamę... Nie widziałam się z nią od czasu.. od czasu wypadku.

-Wszystkiego najlepszego kochanie!- podeszła niepewnie i przytuliła mnie. Ja średnio odwzajemniłam ten uścisk.

-Cześć mamo.- patrzyłam się zabijającym wzrokiem na Willa, który udawał że nic nie wie.

-Zrobiłam śniadanie. Może zjesz z nami?

-Wiesz mamo, średnio jestem głodna.

-Jezu dziecko co ty bredzisz? Popatrz na siebie. Usiądź i zjedz chociaż raz normalne śniadanie.- w tym momencie wiedziałam że ją zabije.

-Dobrze, trochę zjem.- uległam, ale gotowało się we mnie.

~~~~~~~~

-Więc jak sobie radzisz? Sama z dzieckiem?

-Mamo on tu nadal siedzi. Porozmawiajmy na jakiś inny temat. Chyba że jak zwykle przyjechałaś się kłócić?

-Ja przyjechałam się kłócić?

-Tak ty mamo! Jak myślisz po co uciekłam do Stanów?

-Myślałam że chcesz studiować?

-Studiować? Mamo czy ty się słyszysz?

-Anastazja nie podnoś na mnie głosu!

-Mamo powiedz mi kto to zaczął? Nie chodzi mi o dzisiejszy dzień. Chodzi mi o tą całą sytuację.

-Anastazja! Nie obwiniaj mnie o wszystko! Tylko to ci najlepiej wychodziło! Nic nigdy nie umiałaś zrobić dobrze i cały świat o to obwiniałaś, a powinnaś siebie!

Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Jak mogła powiedzieć coś takiego? Przy moim dziecku? Boże..

Poszłam na górę się trochę ogarnąć i poszłam pobiegać.

~~~~~~~~

Wychodząc trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do parku.

Nagle poczułam, że zawibrował mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni, żeby zobaczyć nowe powiadomienie, kiedy nagle się z kimś zderzyłam. Oboje upadliśmy na ziemię.

-Pomogę pani wstać.- wysoki blondyn szybciej wstał i podał mi rękę.

-Dziękuję.. I przepraszam.

-Nic się nie stało. Gdzie pani tak biegnie?

-Biegłam pobyć sama.

-Może pobędziemy sami razem?

-Haha, dobry tekst.

-Serio, znam świetną kawiarnię tu niedaleko.

-No nie wiem...

-A ma pani kogoś?

-Nie..

-Więc przesądzone.

Udaliśmy się do kawiarni. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, opowiedzieliśmy sobie trochę o swoim prywatnym życiu. Okazało się, że Francis, bo tak się nazywa, pracuje jako żołnierz. Opowiedziałam mu o tym jak się tu znalazłam ale nie powiedziałam nic o Willu.

Za to powiedziałam mu, że mam dzisiaj urodziny. W ramach prezentu zaprosił mnie jutro na randkę u niego w mieszkaniu.

Od autorki:
Jak wam się podoba? Zapraszam do głosowania i komentowania.

Bardzo ważne info

Rozdziały będą się pojawiać nieregularnie. Aktualnie pisze kiedy tylko mam czas i jest mi bardzo przykro że mam go tak mało.

Do następnego 💋

Jesteś Czymś Więcej |Hello Sunshine 2|       [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz