-Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam! A kto? Mama!- William wbiegł do mojej sypialni z samego rana. Była sobota. Moje urodziny.
-Synku, pamiętałeś?- zapytałam zaskoczona. Byłam jeszcze zaspana.
-Tak mamo. Patrz, zrobiłem dla ciebie laurkę!- wyciągnął pomiętą kartkę. Byłam tam ja i Will. Po chwili dostrzegłam tam też Drake'a. Aż mi się łezka w oku zakręciła.
-To co dzisiaj robimy? Masz dla nas jakieś plany?- zapytał zaciekawiony.
-To ja mam mieć dla nas jakieś plany skoro to moje urodziny?- zapytałam. Podpuszczałam go.
-Nic nie przygotowałaś?- zapytał i bardzo posmutniał.
-Nic oprócz.. Łaskotek!- zaczęłam go łaskotać a on śmiać się wniebogłosy.
-Chodź na dół zrobię ci coś do jedzenia.
Kiedy schodziliśmy Will nieoczekiwanie mnie wyprzedził. W drzwiach frontowych zobaczyłam moją mamę... Nie widziałam się z nią od czasu.. od czasu wypadku.
-Wszystkiego najlepszego kochanie!- podeszła niepewnie i przytuliła mnie. Ja średnio odwzajemniłam ten uścisk.
-Cześć mamo.- patrzyłam się zabijającym wzrokiem na Willa, który udawał że nic nie wie.
-Zrobiłam śniadanie. Może zjesz z nami?
-Wiesz mamo, średnio jestem głodna.
-Jezu dziecko co ty bredzisz? Popatrz na siebie. Usiądź i zjedz chociaż raz normalne śniadanie.- w tym momencie wiedziałam że ją zabije.
-Dobrze, trochę zjem.- uległam, ale gotowało się we mnie.
~~~~~~~~
-Więc jak sobie radzisz? Sama z dzieckiem?
-Mamo on tu nadal siedzi. Porozmawiajmy na jakiś inny temat. Chyba że jak zwykle przyjechałaś się kłócić?
-Ja przyjechałam się kłócić?
-Tak ty mamo! Jak myślisz po co uciekłam do Stanów?
-Myślałam że chcesz studiować?
-Studiować? Mamo czy ty się słyszysz?
-Anastazja nie podnoś na mnie głosu!
-Mamo powiedz mi kto to zaczął? Nie chodzi mi o dzisiejszy dzień. Chodzi mi o tą całą sytuację.
-Anastazja! Nie obwiniaj mnie o wszystko! Tylko to ci najlepiej wychodziło! Nic nigdy nie umiałaś zrobić dobrze i cały świat o to obwiniałaś, a powinnaś siebie!
Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Jak mogła powiedzieć coś takiego? Przy moim dziecku? Boże..
Poszłam na górę się trochę ogarnąć i poszłam pobiegać.
~~~~~~~~
Wychodząc trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do parku.
Nagle poczułam, że zawibrował mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni, żeby zobaczyć nowe powiadomienie, kiedy nagle się z kimś zderzyłam. Oboje upadliśmy na ziemię.
-Pomogę pani wstać.- wysoki blondyn szybciej wstał i podał mi rękę.
-Dziękuję.. I przepraszam.
-Nic się nie stało. Gdzie pani tak biegnie?
-Biegłam pobyć sama.
-Może pobędziemy sami razem?
-Haha, dobry tekst.
-Serio, znam świetną kawiarnię tu niedaleko.
-No nie wiem...
-A ma pani kogoś?
-Nie..
-Więc przesądzone.
Udaliśmy się do kawiarni. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, opowiedzieliśmy sobie trochę o swoim prywatnym życiu. Okazało się, że Francis, bo tak się nazywa, pracuje jako żołnierz. Opowiedziałam mu o tym jak się tu znalazłam ale nie powiedziałam nic o Willu.
Za to powiedziałam mu, że mam dzisiaj urodziny. W ramach prezentu zaprosił mnie jutro na randkę u niego w mieszkaniu.
Od autorki:
Jak wam się podoba? Zapraszam do głosowania i komentowania.Bardzo ważne info
Rozdziały będą się pojawiać nieregularnie. Aktualnie pisze kiedy tylko mam czas i jest mi bardzo przykro że mam go tak mało.
Do następnego 💋
CZYTASZ
Jesteś Czymś Więcej |Hello Sunshine 2| [ZAKOŃCZONE]
Storie d'amoreDalsze losy Anastazji Turner. Zwykłej dziewczyny z Polski, która przeżyła niezwykłą przygodę w Stanach. Jej życie zmieniło się gdy urodziła dziecko i zarazem straciła męża. "-Mamo co się dzieje?! -Anastazja on... -On wyjdzie z tego, prawda?! -On um...