13

120 3 0
                                    

Wczoraj rozmawiałam z moją mamą.. Płakałyśmy obie przez telefon i uznaliśmy we troje, że powinna tu przylecieć. Dzisiaj o 6 rano ma wylądować i właśnie się zbieram, żeby po nią pojechać na lotnisko.

Dalej nie mogę w to uwierzyć, że mój jedyny ukochany synek zaginął. Moja jedyna pamiątka po Drake'u, mój cel, dla którego wciąż żyje, moje maleństwo, osoba, dzięki której wciąż żyje. Will zaginął już 3 dni temu.

Przez te 72 godziny ciągle chodzę bez celu po domu. Każde pomieszczenie ciągle przywołuje u mnie nowe wspomnienia. Dlaczego to musiał być akurat on? Codziennie robiąc pranie natrafiam na jego ubranka. Są takie pachnące i malutkie. Boże, on ma tylko niecałe 6 lat! Jeszcze nigdy nie miałam z nim tak długo kontaktu. Zawsze rozmawialiśmy na wideo-chacie albo czymś w tym rodzaju. W tym momencie to ja nie wiem ani gdzie jest, z kim jest, w jakim jest stanie i czy w ogóle żyje! Nie mogę już wytrzymać tej presji! Jason próbuje mi pomagać w różne sposoby ale ja nie mogę..

-Cześć mamo..- uśmiechnęłam się blado.

-Jezu Anastazja! Moje biedactwo! Jak ty wyglądasz? Boże, ta sprawa cię wykańcza...

Może i ma rację. Nawet nie mam czasu, ani apetytu, żeby cokolwiek jeść.

-Gdzie wolisz pojechać? Na komisariat czy do domu?

-A czy na komisariacie coś nam powiedzą?- zapytała.

Ja tylko spuściłam wzrok i zaczepiłam go na uszkodzonej fudze w podłodze na lotnisku.

-Rozumiem.. może jedźmy do domu. Zrobię coś jeść. Chyba nic nie jadłaś od kilku dni...- tak, to prawda..

Do wieczora nic nam nie powiedzieli. Nawet nie mają z czego namierzyć Willa. No ale cóż.. obwinianiem nic nie zdziałamy. To tylko i wyłącznie nasza wina.

-Anastazja, ja idę do sklepu. Chcesz coś?- zapytała moja mama.

-Nie, dzięki.

Poszła, a Jason wszedł do sypialni. Siedziałam na łóżku i patrzyłam na album z naszymi zdjęciami. Wspominałam pierwsze miesiące Willa, które były cholernie ciężkie, ale opłaciły się. Jego pierwsze urodziny, pierwszy bieg, pierwsza jazda na rowerze..

-Anastazja nie wolisz się nie dołować?

-Proszę?- nie wierzyłam w to co usłyszałam.

-No czy nie wolisz zostawić tych zdjęć i żyć.

-Jason mój syn zaginął. Nie ma z nim kontaktu od prawie 4 dni. Czy ty siebie słyszysz?

-Tak słyszę. Chodzi mi o to, że może oprócz tej całej sprawy może zajmij się też tymi miłymi sprawami.

-Czyli co? Mam się teraz z tobą pieprzyć? I może sobie zrobimy nowego dzidziusia? O to ci chodzi? Mam o nim zapomnieć?

-Nie. Nie chodzi mi o seks. Tylko po prostu o nie myślenie o tej całej sytuacji non stop. Oczywiście, że chce mieć z tobą drugie dziecko, ale nawet nie wiesz jak się obwiniam...

-I dobrze.

-Co proszę? Nie możesz tego wszystkiego zwalać na mnie!

-Nie zwalam na ciebie! Dlaczego od razu tak wybuchasz?

-Kurwa mać Anastazja! Od tych jebanych czterech dni próbuje pomóc jak tylko umiem. Ty non stop to wszystko odtrącasz!

-Odwal się ode mnie! To nawet nie twoje dziecko! To syn mężczyzny mojego życia! Drake'a!

-Ha..- zaśmiał się z niedowierzaniem.- No właśnie.. to nie moje dziecko...

Wziął najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Ja wrzuciłam album do komody i wbiegłam do pokoju Willa. Zrzuciłam ze złości rzeczy stojące na blatach i opadłam na podłogę zachodząc się płaczem.

-Kurwa mać! Will wróć!!

Siedziałam tak chyba z godzinę. Trochę się opanowałam i postanowiłam poukładać na półki i do komody ubrania mojego synka.

Nagle w jednej z szuflad natrafiłam na twarde dno, o które uderzyłam ręką. Odgarnęłam kilka ubrań, a to co zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcz...

Laptop. Laptop, którego żadne z nas nie kupowało Willowi. O co tutaj chodzi? Will, czy miałeś coś do ukrycia? Od kogo go dostałeś?


Od autorki:

Co powiecie o tym rozdziale? Od kogo Will dostał laptopa? Gdzie znajduje się chłopiec? Czy żyje?

Wszystkiego dowiecie się w następnych rozdziałach.

Zapraszam do obserwowania i komentowania

Do następnego 💋

Jesteś Czymś Więcej |Hello Sunshine 2|       [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz