Obudziłam się ok. godziny 9, co było do mnie zupełnie nie podobne. Zazwyczaj niewyspana wstawałam, a raczej byłam budzona ok. 7. Tak, budzona. Ten potwór budził mnie tylko po to, aby zrobić mu pieprzone śniadanko. Tak, mogłam uciec, ale on by mnie prędzej, czy później znalazł. Potem byłby tylko gorszy wpierdol. To nie miało sensu.
Ale wracając... Obudziłam się z wielkim bólem pleców. Do mojej sali weszła pielęgniarka, zaczęła robić takie podstawowe rzeczy, typu dała mi coś przeciwbólowego, zmieniła opatrunki, itd. Nic nadzwyczajnego.
Kazała mi się odwrócić, tak aby mogła zmienić opatrunek na plecach. Gdy położyłam się na brzuchu poczułam ulgę, jednak po chwili ustąpiła ona potwornemu szczypaniu. Wszystkiemu była winna woda utleniona. No jasne... Niby dla dobra człowieka, ale trzeba było zrobić tak, żeby to cholerstwo jak najbardziej piekło. Kto wymyślił wodę utlenioną to ja nie wiem. Zapewne jakiś debil mający na celu zepsucie życia wszystkim ludziom na tej planecie.
Zacisnęłam zeby, starałam się powstrzymywać głośne "kurwa" które miało wydobyć się z moich ust.
Ok, chyba koniec męki. Piecze jakby mniej. Z trudem odwróciłam się z powrotem na plecy i spojrzałam na pielęgniarkę, która właśnie miała wychodzić. Zdążyłam jednak za nią krzyknąć.- Przepraszam, tak właściwie to co mi się stało w plecy?
- Dostałaś mocno czymś takim jak bicz, lub pasek od spodni.
A to chuj! I pomyśleć, że mam jego geny! Pielęgniarka zdążyła już wyjść z sali. Niby ojciec, a jednak szuja. Dzisiaj to się skończy, zamieszkam sobie z bratem i rozpocznę nowe życie. Taką mam przynajmniej nadzieję.
Gdy tak romyślałam, do pokoju wparował przeszczęśliwy Tom.- No nareszcie! Zbieraj się, idziemy po wypis!
Wstałam szybko z łóżka, oczywiście ból był tak uprzejmy, że postanowił nie zostawiać moich pleców samych. (Ale z niego dżentelmen swoją drogą) Jakoś udało mi się wyjść z pokoju i z Tomem poszliśmy po wcześniej wspomniany wypis.
- Wzięliśmy już wszystkie twoje rzeczy i masz już przygotowany pokój.
- To co? Jedziemy?
- Najpierw poznasz moich przyjaciół i komunistę.
Czekaj, on powiedział komunistę? No to zapowiada się ciekawie. Wyszliśmy ze szpitala, kierując się na parking. Przy samochodzie czekała na nas paczka przyjaciół Toma.
CZYTASZ
Spójrz za siebie | Matt x Reader [PORZUCONE]
FanfictionZnów mam wpierdol za nic od ojca. Jak zwykle... Matka nigdy nie była lepsza. Te moje życie jest normalnie usłane różami. Z bardzo bolesnym kolcami. Brat, który jest z resztą świeżo po osiemnastce zamierza mnie stąd zabrać, jednak cały proces trwa...